We wrześniu rozmawiałyśmy na antenie BLUE FM o tym, czym różni się coaching od psychoterapii. Poniżej transkrypcja kilku minut audycji, w której Magdalena Sobczak rozmawiała z Joanną Krajewską, inspeeriowym coachem i Sabiną Sadecką, psychoterapeutką.

Magdalena Sobczak, BLUE FM: Asia jesteś coachem, Sabina jesteś psychoterapeutką. Czyli Asia coachuje, a Ty przeprowadzasz terapię.

Sabina Sadecka, psychoterapeutka inspeerio: Dokładnie.

MS: Wszystko fajnie i pięknie, tylko, z jakim problemem udajemy się do coacha, a z jakim do terapeuty. To może ja bym miała problem, dobrze? Po wakacjach mi przybyło. Motywacji mi brakuje. Męskie spojrzenia w tramwajach mnie obdarzające są przyjemne, z tym że kumulują się w okolicach mojego brzucha i panowie chcą mi ustępować miejsca, sądząc, że jestem w ciąży. Tak nie jest – po prostu mi się przytyło. Nie mieszczę się już w jeansy. Chciałabym coś z tym zrobić i to pozostaje na poziomie teorii.

Joanna Krajewska, coach w procesie akredytacji: Rozumiem. I pierwsza Twoja myśl jest: pójdę do coacha?

MS: Tak, bo to mi się z trenerem kojarzy.

JK: I bardzo dobrze Ci się kojarzy. I przychodzisz do mnie. Mówisz to, co mówisz, a ja patrzę na Ciebie przychylnie i się uśmiecham. Dlatego, że w tym co mówisz nie ma celu. I to jest bardzo częste wśród ludzi, którzy mają trudności. Mają trudność, mogą o niej bardzo dużo mówić, ale nie stawiają sobie celu. Albo stawiają sobie cel: schudnę. Jak myślicie, czy to jest cel, który zostanie zrealizowany?

MS: No nie bardzo. Widać po moim przykładzie.

JK: Pierwsze nad czym byśmy się zastanawiały na coachingu jest to, czy jest to Twój cel. Dlatego że bardzo często przychodzą ludzie z celami sąsiadki, mamy, dziadka.

MS: Partnera życiowego. Nie, on zadowolony jest z tych przemian. Niestety, to mnie jeszcze coraz bardziej oddala od osiągania tego celu, mam wrażenie. Ta pełna akceptacja.

JK: Tak, dlatego że coaching jest po pierwsze takim momentem, że może się okazać, że coś co sobie wymyśliliśmy, że jest konieczne, żebyśmy byli szczęśliwi, wcale nie jest potrzebne nam do szczęścia. Że jakieś oczekiwania społeczne, czy oczekiwania rodziny, czy naszych przyjaciół sprawiają, że uważamy, że powinniśmy coś robić, a przychodzimy, na spokojnie zastanawiamy się nad tym i stwierdzamy: nie, to nie jest mi potrzebne do szczęścia.

[…]

MS: A powiedz mi tylko Asiu: to, że ja przychodzę do Ciebie na takie spotkanie i razem z Tobą tworzę pewien plan, projekt, itd. Ty mi potem dajesz tą kartkę. Ja ją potem zabieram do domu. Tutaj Twoja praca się nie kończy, prawda?

JS: Kończy się. Moja praca się zaczyna w tym sensie, żeby klient zobaczył, że to jest jego praca, że nikt za niego nie schudnie. Dlatego, że bardzo często coaching też się kojarzy z czymś takim, że będę miała osobę, która mnie przypilnuje. To jest trochę złudne. Ja pilnuję w tym sensie, że jest okres od spotkania do spotkania, w którym coś powinno się wydarzyć, ale tak naprawdę to klient sam siebie sprawdza. Tak? No i teraz rozumie, że mija kilka spotkań i na przykład ktoś nie realizuje celu. Też się tak czasami zdarza. Ma dokładny plan, wie co robić.

MS: I wtedy trener-coach Asia mówi: nie, nie współpracuję z panią, nie da się.

AK: Nie, sprawdzamy wówczas jeszcze przekonania, które stoją za tym, jak ten cel powinien zostać zrealizowany. Ale zdarza się tak, że coaching nie idzie, bardzo potocznie mówiąc. No i – jako, że w założeniu coachingu jest, że klient coachingowy jest gotowy, że on ma pełne zasoby, że jest poukładany, że nie potrzebuje interwencji – to wówczas te cele realizuje. Natomiast, jeżeli coś w tym procesie nie idzie, brzydko mówiąc, to należy się zastanowić czy inna forma wsparcia nie byłaby tutaj bardziej wskazana.

MS: I wtedy co? Udajemy się do Sabiny?

AK: Rozmawiamy z klientem. Czego potrzebuje? Jak widzi ten proces? Możemy zasugerować spotkanie z Sabiną. I nie wiem co Sabina wtedy powie.

SS: Myślę sobie jakby wyglądało moje spotkanie z takim klientem, gdyby przyszedł najpierw do mnie, bo to jest pewnie ważne dla naszych Słuchaczy, żeby też zobaczyć, czym różniłoby się…

MS: Spotkanie u coacha i u psychoterapeuty.

SS: Tak, i myślę sobie po pierwsze o tym, że rzadko kto trafia do mnie z…

MS: Tak banalnym problemem?

SS: Tak. To znaczy, ja nie myślę, że on jest banalny, ale zazwyczaj jeżeli ktoś trafia do mnie, to to jest jeden z problemów. Jakby jeden z problemów o podobnej strukturze, czyli ktoś mówi mi: ja nie mogę schudnąć, mimo że podejmowałem X prób w swoim życiu. I bardzo często widzi to jako porażkę i łączy z innymi porażkami w swoim życiu. Czyli, na przykład, „zapisywałem się na kurs językowy, który rzucałem” itp. Często już ma swoją wizję tego, że on tak po prostu ma.

MS: Że czegokolwiek się nie chwyci to i tak nie wyjdzie.

SS: Tak…

(Dalsza część audycji w wersji audio – zapraszamy do jej wysłuchania.)