Wielu ludzi z borderline uważa, że byli źli od momentu narodzin.

Cytat z książki

Nie da się zmienić przeszłości, można jednak zmienić wnioski, jakie wyciągamy dziś, opierając się na przeszłych zdarzeniach.

j.w.

Żadna z książek opisujących czyste techniki poznawczo-behawioralne w terapii nie zachęciła mnie [przynajmniej do tej pory] do pogłębionego szkolenia się w tym nurcie pomocy psychologicznej. Czerpię z tych książek inspiracje garściami, ale właśnie na książkach zatrzymuję się.

Gdy jednak napotykam podręcznik, który opisuje przecięcie podejścia poznawczo-behawioralnego z innym nurtem, zawsze mam apetyt na więcej – szukam szkoleń, mentorów, superwizorów, konferencji w tym temacie. Tak właśnie było, gdy odkryłam Terapię Akceptacji i Zaangażowania, czyli połączenie terapii poznawczo-behawioralnej z uważnością (edit: tak kiedyś, dawno temu, myślałam o terapii ACT). Tak też jest po przeczytaniu podręcznika do Terapii Schematów, nurtu łączącego techniki poznawcze, behawioralne i doświadczeniowe [relacyjne].

Terapia schematów narodziła się z obserwacji, doświadczeń terapeutów i badań, które wskazywały, że techniki poznawczo-behawioralne ograniczają u osób z diagnozą borderline tendencje samobójcze, mniej radzą sobie jednak z zmianą osobowości na głębszym poziomie. Do uleczenia ran osobowości potrzebne było coś więcej i tym czymś okazała się praca na relacji psychoterapeuta-pacjent oraz analiza schematów, w jakich funkcjonuje pacjent.

Autorzy książki definiują schemat następująco: uporządkowany wzorzec wiedzy rozwijający się w dzieciństwie, który znajduje wyraz w określonych zachowaniach, uczuciach i myślach[…] Zdrowe schematy kształtują się wtedy, gdy podstawowe potrzeby dziecka są zaspokajane. Dzięki temu dzieci wytwarzają pozytywny obraz innych osób i siebie, a ogólny obraz świata jako całości także jest przychylny. […]Kiedy potrzeby nie są zaspokajane[…] wówczas w interakcji z temperamentem dziecka może dojść do uformowania się dysfunkcyjnych schematów i dysfunkcyjnych strategii radzenia sobie.

Schematy, które towarzyszą zaburzeniu osobowości borderline to m.in.:

  • nieufność/skrzywdzenie
  • zależność/niekompetencja
  • zahamowanie emocjonalne
  • bezwzględna surowość.

Schematy zaś tworzą tryby i te spośród nich, które obserwuje się u osób z borderline to m.in. Złoszczące się Dziecko, Rozzłoszczony Obrońca, Skrzywdzone Dziecko czy Odłączony Obrońca. I oczywiście Zdrowy Dorosły, ta część naszej osobowości, która szuka pomocy i wierzy w poprawę swojego stanu. Praca terapeutyczna w terapii schematów polega na modyfikacji trybów lub zaprzęgnięciu tych konstruktywnych trybów do poskromienia tych dysfunkcyjnych.

Podręcznik „Terapia schematów w zaburzeniu osobowości typu borderline“ był moim pierwszym spotkaniem z terapią schematów. I to spotkaniem całkiem płodnym. Oto kilka zdobyczy intelektualnych, które zawdzięczam tej książce:

  • Ograniczone powtórne rodzicielstwo oznacza, że terapeuta będzie pielęgnował i rozwijał te aspekty życia pacjentki, które w przeszłości zostały zaniedbane. Będzie dawał wskazówki, gdy pacjentka nie będzie w stanie poradzić sobie z problemem, a kiedy trzeba – będzie stawiał granice – piszą Arntz i van Genderen. Dzięki podręcznikowi Arntz i van Genderen miałam kolejną okazję, by zdefiniować siebie w roli psychoterapeuty na nowo. Nigdy nie myślałam o terapii jak o „ograniczonym powtórnym rodzicielstwie“. Nazwanie tak swojej funkcji w terapii osób z borderline było czymś inspirującym i nadającym terapii nowy kierunek.
  • Dziękuję autorom za ważną myśl – u osób z zaburzeniem osobowości typu borderline często uaktywnia się jednocześnie tak wiele schematów, że i pacjentom, i terapeucie drzewa zasłaniają las. Zdanie to jest ze mną teraz często podczas psychoterapii i pozwala się nie zagubić w – czasami – bardzo licznych emocjonalnych wątkach klienta.
  • Odnalazłam też w terapii schematów wiele punktów stycznych z nurtem terapii, w której najczęściej pracuję (edit: tak było w momencie pisania tej recenzji) – nurtem systemowym. Już sama praca z trybami schematów, przypomina systemową pracę z „głosami“, „częściami ja“. Część technik terapii schematów opisanych w podręczniku można bez wahania wdrożyć do terapii systemowej. Są też z tym nurtem oczywiste różnice, np. terapeuta w terapii schematów pozwala sobie na doradzanie lub sugerowanie pewnych rozwiązań pacjentowi, terapeuta systemowy wierzy w leczący potencjał klienta i tego za niego nie robi. Nie wyobrażam też sobie proponowania po sesji pacjentowi wyjścia na lody (edit: na szczęście w tej terapii nikt z nikim na lody nie chodzi, niefortunnie zrozumiałam zapis w książce; patrzcie komentarze pod tekstem).
  • Zaczęłam rozmawiać z moimi klientami o reakcjach uzasadnionych/przesadzonych i pożądanych – szczególnie wtedy, gdy wstydzą się, złoszczą, nie akceptują swoich zachowań. Tak, muszę przyznać, że staję się czasami – na potrzeby klienta – terapeutą poznawczo-behawioralnym.
  • Dziękuję autorom za krótki, ale treściwy rozdział o lekach w zaburzeniu osobowości typu borderline (Generalnie zalecane jest oszczędne korzystanie z leków i podawanie ich tylko w krótkich okresach. Jeśli lek tłumi emocje pacjentki, trudno jej będzie nauczyć się, jak sobie z nimi radzić, nie będzie też otwarta na wsparcie i zrozumienie ze strony terapeuty).
  • Utwierdziłam się w przekonaniu, że bez regularnej superwizji trudno prowadzić skuteczną terapię. Każdy, kto prowadzi terapię, powinien być świadomy swoich (dysfunkcyjnych) schematów i umieć sobie z nimi radzić w zdrowy sposób – piszą autorzy książki. Zgadzam się w stu procentach! Dodatkowo, od czasu lektury „Terapii schematów w zaburzeniu osobowości typu borderline“ mam w zwyczaju przeprowadzać sama u siebie taki psychologiczny „audyt“ i pytać się, w jakim trybie jestem dziś, teraz.

Zachęcam do lektury książki, a i sama chętnie sięgnę po kolejne podręczniki terapii schematów.

Arntz, H. Van Genderen [2016], Terapia schematów w zaburzeniu osobowości typu borderline. Gdańsk: GWP.

KSIĄŻKA DO KUPIENIA TUTAJ