Teorie naukowe zawsze bardzo mnie interesowały – znajomość budowy materii i wszechświata, poznawanie praw rządzących naturą, procesów zachodzących wokół mnie traktowałem z jednej strony jako rozrywkę intelektualną, a z drugiej patrzenie z tym rozumieniem na otaczający mnie świat było dla mnie przeżyciem nieomal mistycznym.

Wydaje mi się, że dość dokładnie pamiętam drogę jaką przeszedłem, jeśli chodzi o świadomość tego w jaki sposób działalność człowieka wpływa na klimat Ziemi. Pamiętam pierwsze artykuły o efekcie cieplarnianym na jakie trafiałem czytając w wieku zdaje się 12-13 lat, na początku lat 90-tych, „Wiedzę i życie”. Traktowałem te informacje jako ciekawostkę i nie wpływały one na sposób mojego życia, ani nie wywoływały jakichś szczególnych emocji – ot, coś się dzieje, poziom mórz może się trochę podnieść, ale to najpewniej za setki, jeśli nie tysiące lat. Pamiętam jednak też, że już wtedy fantazjowałem, żeby zamieszkać w dorosłym wieku na terenach podgórskich, wyżej położonych.

Na tym (niskim) poziomie zaabsorbowania tego co dzieje się z klimatem pozostałem w zasadzie przez kolejne 20 lat. Nadal byłem przekonany, że to nie takie łatwe podgrzać całą atmosferę Ziemi, lądy i oceany nawet o te 1-2 stopnie. Jednocześnie docierał do mnie co raz większy szum medialny dotyczący tego tematu: czy rzeczywiście klimat się ociepla? Czy decydujący wpływ na jego ocieplanie się ma działalność człowieka? W tej debacie, którą na tym etapie odbierałem jako niepopartą póki co żadnymi konkretnymi dowodami/badaniami, ścierały się ogromne interesy biznesowe i polityczne. Przemysł wydobywczy i petrochemiczny z jednej strony, a z drugiej ekolodzy, zwykli ludzie, „zielone” partie. W latach 2007-2011 bardzo dużo latałem i chociaż z ciekawością odnotowałem, że niekiedy razem z biletem można było wykupić rekompensaty za zwyżkę emisji dwutlenku węgla, to jednak nie czyniłem tego. Na tym etapie zacząłem coraz bardziej wierzyć, że klimat się ociepla, i że to wina człowieka. Mięsa jadłem tyle co zwykle, czyli sporo. Rowerem jeździłem dla przyjemności.

Przełomem są dla mnie ostatnie 2-3 lata. Okazało się, że to w co jeszcze nie tak dawno wierzyłem, z wiarą nie ma już nic wspólnego – są na to twarde naukowe dowody. Na ten moment, liczba dużych międzynarodowych organizacji naukowych uważających, że „klimat się nie ociepla, a nawet jeśli, to jest to naturalna zmiana klimatu albo przyczyną nie są emitowane przez nas gazy cieplarniane lub nawet jeśli tak, to nie będzie to problemem” wynosi dokładnie ZERO. Kolejne rekordowo upalne lata, jeżące włosy na głowie scenariusze konsekwencji podniesienia temperatur na Ziemi o 2 lub, co gorsza, 3-4 stopnie, umierająca Wielka Rafa Koralowa, tempo wymierania gatunków oraz coraz mniejsze ilości żyjących obok nas ptaków czy owadów – uświadomiłem sobie, że na naszych oczach dzieje się masowe wymieranie, którego tempo i skala jest bez precedensu, jeśli chodzi o historię 3,5 miliarda lat życia na Ziemi. Bycie świadkiem tego procesu jest dla mnie w równej mierze fascynujące co przerażające. Okazuje się, że mechanizm regulujący temperaturę na naszej planecie jest niezmiernie delikatny i bardzo łatwo wytrącić go z równowagi (obserwujemy to już nawet w skali 20-30 lat – jak mało śniegu jest teraz zimą i jakie panują temperatury!). Przez ostatnie 150 lat oceany na Ziemi podgrzewają się i kumulują energię w tempie równym wrzucanej do nich 1,5 bomby atomowej zrzuconej na Hiroszimę na sekundę. W jakim świecie przyjdzie żyć naszym dzieciom i ich dzieciom? Jeśli poradzą sobie z wyższymi temperaturami w naszych szerokościach geograficznych, to co z ludźmi w Afryce czy na Bliskim Wschodzie? Jak Europa poradzi sobie z miliardem uchodźców klimatycznych, którzy nie będą mieli nic (z powodu upałów, susz i konfliktów zbrojnych tym spowodowanych) do stracenia i będą zmuszeni uciekać walcząc o swoje życie? Damy utonąć milionom w Morzu Śródziemnym czy też będziemy do nich strzelać na granicach? A co uczynią wtedy z nami pozostałe setki milionów? Będą spokojnie przyglądać się temu, co się dzieje? Jak Ty byś się zachował trzymając wtedy na rękach swoje dziecko? Co Ty byś zrobiła na ich miejscu, wiedząc że to głównie nasza, a nie ich, rozpasana konsumpcja rozkręciła tak bardzo efekt cieplarniany?

Miks: strachu, przerażenia wręcz; nadziei, że w perspektywie setek tysięcy lat, z nami czy bez nas, Ziemia sobie z tym nadmiarem węgla w atmosferze jednak jakoś poradzi i nie wejdzie na bezpowrotną, destrukcyjną dla życia, drogę rozgrzanej do 460 stopni Wenus; smutku za cierpienie zwierząt i ludzi, złości na częstą jeszcze ignorancję, ale też poczucie życia w wyjątkowym, przełomowym momencie historii Ziemi, kiedy mogę mieć wpływ na bieg historii – na to czy w moich małych i większych grupach, z którymi pracuję, społecznościach, w których żyję dołożę małą cegiełkę refleksji nad tym co to znaczy funkcjonować w konflikcie i w jaki sposób próbować go rozwiązywać. Pięknie pisze o tym Joanna Macy tutaj. Zadanie o tyle fascynujące, co przytłaczające: Jak my się na całym świecie wspólnie dogadamy, żeby zatrzymać ten proces?

Czarę frustracji przelała krótka, nerwowa rozmowa z pewnym kierowcą na stacji benzynowej, który ewidentnie nie znał się na temacie, a którego nie potrafiłem przekonać rzeczowymi argumentami – przypomniałem sobie wtedy o książce, którą przeglądałem w Bookowskim w Zamku kilka tygodni wcześniej i całym sobą zapragnąłem ją mieć, jak tylko można zapragnąć książki, która pojawia się w naszym życiu w idealnym momencie. „Nauka o klimacie” to dla mnie podróż w czasie kiedy pochłaniałem z wypiekami na twarzy „Wiedzę i życie”, przygoda intelektualna i jednocześnie kompendium wiedzy w arcyważnym temacie. Fantastycznym pomysłem jest rozdział przykładowych pytań i odpowiedzi pomagających w rozmowach z osobami ignorującymi lub posiadającymi mylne przekonania w temacie zmian klimatycznych. Zawiera instrukcje w jaki sposób rozprawić się z mitem, że „nie ma dowodów, że obecne ocieplenie to rezultat naszej działalności” albo że „dwutlenek węgla emitowany przez nas nie ma znaczenia, bo to tylko kilka procent całości emisji z lądów i oceanów”? Bomba!

Z głębi serca ją polecam – a jej autorzy regularnie publikują na portalu naukaoklimacie.pl na który też warto zaglądać.

Obóz dla Klimatu, Młodzieżowy Strajk Klimatyczny – jestem z Wami!

Maciej Gendek