Hygge jest celebracją przewidywalności i zwyczajności, które są nieobecne w sytuacjach naznaczonych niepewnością. Hygge, podobnie jak dom, jest czymś, czego nikt nie może nam zabrać. Kwitnie w naszych wspomnieniach i czerpie siłę ze znajomych miejsc oraz stabilności starych nawyków. To właśnie jego poszukujemy w zaciszu ulubionego fotela albo w stosie książek leżących przy naszym łóżku.
fragment książki

Otwartość i empatia to cechy charakterystyczne hygge. Podobnie jak okazywanie szacunku i aktywne uczestnictwo w tym, co dzieje się dookoła. Obdarzając pełnią uwagą siebie nawzajem oraz skupiając się całkowicie na czynnościach, które wykonujemy, zaczynamy żyć bardziej świadomie, chwila po chwili.
j.w.

Hygge to słowo odmieniane ostatnio przez wszystkie przypadki – redakcja słowników oksfordzkich ogłosiła je jednym z najważniejszych słów, które dominowały w komentarzach w 2016 roku, brytyjskie i amerykańskie szkoły wprowadzają kursy, podczas których można poznać sekrety duńskiego sposobu na szczęście, a na rynku wydawniczym pojawiają się kolejne książki o skandynawskiej sztuce dobrego życia.

Jedną z takich propozycji przygotowała Louisa Thomsen Brits: „Księga Hygge. Jak zwolnić, kochać i żyć szczęśliwie”. Choć  uważam, że jej zawartość lepiej oddaje oryginalny tytuł „The Book of Hygge: The Danish art of living well”, bo to nie jest poradnik z gotowym przepisem, a raczej próba zrozumienia tego zjawiska i zarazem immanentnej składowej duńskiej kultury. Autorka dzieli je na kilka aspektów materialnych i niematerialnych, które tworzą ramy czegoś, co możemy nazwać stylem bycia. Poszczególne rozdziały poświęca poczuciu przynależności, bezpieczeństwa, komfortu, dobremu samopoczuciu, prostocie i celebrowaniu. Stanowią one jedynie podpowiedź, jak wpleść hygge do codziennego życia, dbając o siebie oraz dając wsparcie i okazując szacunek innym.

Hygge jest takim stanem, który każdy z nas zna, ale nie każdy potrafi zdefiniować. Najczęściej utożsamiane z przyjemnymi, codziennymi rytuałami, chwilami wyciszenia się, które pomagają dostroić się do otoczenia i być świadomym obecności tu i teraz. To też kwestia zsynchronizowania się, dostrojenia i uważności, rozumianej jako dostrzeganie i skupienie się na wykonywanych czynnościach i naszym najbliższym otoczeniu.

Autorka słusznie podkreśla, że nie ma idealnej metody, miejsca ani pory na to, aby poczuć się hyggelig. Każdy ma swój unikalny sposób i w różnych momentach będzie doznawał uczucia błogości, zadowolenia z jednoczesną świadomością, że jest się bezpiecznym. Hygge można więc praktykować z kimś, albo w samotności, w wypełnionej wesołym gwarem kafejce, albo w domu, pod ciepłym kocem z kubkiem ciepłej herbaty, dotykając bosymi stopami świeżej trawy, albo grzejąc ręce przy kominku w zimowy wieczór. To nadawanie szczególnego kontekstu zwyczajnym sytuacjom. Ale jednocześnie warto podkreślić, że fizyczne i behawioralne artefakty nie stanowią tutaj sedna. Należy sięgnąć głębiej do zakorzenionych w kulturze duńskiej norm, wartości i poglądów: egalitaryzmu, liberalizmu, poczucia przynależności, rodziny i utrzymywania dobrego samopoczucia. Do tego, że osoba szanowana jest za swoje wyjątkowe cechy, ale jednocześnie jest częścią wspólnoty, zintegrowanej całości. Z takich warunków zrodziło się hygge i w takich warunkach łatwiej jest je praktykować.

To przyjemna lektura i znajdziecie w niej wiele odniesień do świadomego przeżywania, budowania więzi i skupieniu się na byciu, a nie na posiadaniu. Ze mną zostało szczególnie zdanie o tym, że hygge jest odzwierciedleniem koncepcji, […]według której prawdziwe bogactwo nie leży w tym, co gromadzimy, lecz w tym, czym możemy się podzielić”.

Miłego dnia!

Joanna Duda

„Księga hygge. Jak zwolnić, kochać i żyć szczęśliwie”, wydawnictwo Sensus.

Jeśli macie ochotę na więcej hygge, zajrzyjcie do tekstu Marty Nowakowskiej „Hygge a psychologia”.