Człowiek dochodzi do swojej wolności, skacząc
Rudolf Klein

Jednym z ważnych tematów mojej pracy psychoterapeutycznej, ale i pewnie mojego życia w ogóle jest ćwiczenie się w umiejętności niewiedzenia.

Dzięki umiejętności niewiedzenia, daję sobie (i nie odbieram moim klientom) prawo do rozglądania się. Możemy przecież nie wiedzieć, czego chcemy. Mamy prawo się wahać. Możemy zwlekać z podjęciem decyzji. Możemy decydować o tym, żeby jej nie podejmować teraz lub wcale.

Drugim ważnym tematem mojej pracy jest poszanowanie wolności człowieka.

I to mi się jakoś zgadza, to prawo do rozglądania się i opowieść o poszukiwaniu swojej wolności, o dbaniu o nią.

Życie to jest trochę taki eksperyment. Jest możliwe, że będzie toczyć się płynnie, raczej punktualnie, że obsadzimy się w rolach dobrze nam znanych, że dość dobrze będziemy wiedzieć, czego od życia oczekujemy. Jest, być może, trochę bardziej możliwe, że częściej nie będziemy wiedzieć, że dość często będziemy tracić, że to, co przyjdzie będzie zupełną niespodzianką, że będziemy żyć z jakąś winą, z jakimś zaskoczeniem, z rozczarowaniem, że trochę będziemy zmęczeni.

Usłyszałam niedawno, że rozglądanie się, to takie doświadczenie, które odbywa się w przestrzeni między strachem i tęsknotą. Kiedy się rozglądamy jesteśmy w takim miejscu, z którego dość dobrze możemy widzieć to, co za nami, to, co stracone, do czego nie chcemy lub już nie możemy wrócić i co jednocześnie boimy się całkiem z naszych rąk wypuścić. Jednocześnie potrafimy już tęsknić do tego, co może przyjść, choć nie możemy wiedzieć, jakie to będzie, kiedy (i czy w ogóle). Kiedy więc jesteśmy w tym miejscu rozglądania, dobrze jeśli czujemy się bezpiecznie (to nie oznacza, że nie czujemy lęku). Dobrze, jeśli czujemy się tam bezpiecznie do tego, by stawiać kroki w różnych kierunkach (i wracać), żeby nie stawiać kroków (i pozostać w miejscu), żeby czasami podbiec (i zawrócić), żeby plątały nam się nogi. To w końcu chwilę trwa, zanim znajdziemy swój rytm lub zanim zdecydujemy się zaniechać poszukiwań.

Rozglądanie się potrzebuje również, poza bezpieczeństwem, trochę wolniejszego tempa. Trudno przecież wahać się w pośpiechu. Dobrze jest więc sobie czasem pozwlekać. Trochę się opóźnić. Potrzebujemy się przecież dokładnie namyślić przed wykonaniem kroku w dalsze życie. W końcu to ważna sprawa. Jest więc zrozumiałe, że trzeba dać sobie odpowiednio dużo czasu na zbudowanie gotowości, na siły i na przekonanie (lub na wystarczająco dużą część takiego przekonania) o tym, że cokolwiek będzie, znajdziemy w tym swoje miejsce. Czasami jest też tak, że do rozglądania się potrzebujemy samotności, a czasami jest tak, że potrzebujemy dobrego towarzysza.

Zastanawianie się nad tym, o czym chcemy, żeby było nasze dalsze życie to bardzo ważne zajęcie. I zasługuje na najwyższy podziw i największą wyrozumiałość.

Chciałabym się teraz podzielić z Wami słowami, które otrzymałam przed momentem na szkoleniu od niemieckiego terapeuty, Rudolfa Kleina. Zabieram je sobie na zawsze:

Człowiek może zdecydować, że pozostanie taki, jaki jest. Jeśli nie – musi podjąć wielką decyzję. Dochodzimy do swojej wolności, skacząc. Sprawdzamy więc, czy nasz rozmówca ma w sobie przekonanie, że to, że odważy się skoczyć pociąga za sobą wynik, którego nie można przewidzieć, czy ma w sobie zaufanie, że z tym, co tam będzie, cokolwiek to będzie, będzie potrafił sobie poradzić. Pozostawienie człowiekowi wyboru, decyzji o skoku lub nie jest docenieniem człowieka. To jest wielka decyzja. Popchnięci do skoku tracimy możliwość dumy.

Rudi Klein podarował mi również tę metaforę skoku: „Człowiek dochodzi do swojej wolności, skacząc”. Zanim jednak zdecydujemy się na skok, warto nam nauczyć się uczciwie przyjmować strach, ambiwalencję i chęć ucieczki. I uszanować tę trójcę. Jest przecież możliwe, że są to najwierniejsze siostry wolności.

*zdjęcie jest kadrem z filmu „Another woman” Woody’ego Allena (który to jest jednym z piękniejszych, znanych mi, filmów o rozglądaniu się).

 Maria Sitarska