W tym roku miałam możliwość po raz trzeci uczestniczyć w wyjątkowym wydarzeniu, jakim jest Festiwal Filmowy Sztuki Operatorskiej. Wiele mnie on nauczył, także w kontekście mnie jako przyszłego psychologa i tym chciałabym się z Wami podzielić.

Przede wszystkim, nauczyłam się uważności, uważnego patrzenia, nie tylko – jakkolwiek dosadnie by to w tym kontekście nie brzmiało – ślepego podążania za fabułą, ale także tego, jaki wkład niesie ze sobą sposób jej ukazania, kąt patrzenia na nią. To właśnie nasz odbiór, selektywna uwaga kreuje naszą wewnętrzną rzeczywistość, świat wrażeń, przekonań i emocji. One są wywoływane przez to, co widzimy, odbieramy naszymi zmysłami, przez to JAK widzimy.

Swoimi oczami patrzę poprzez oczy kogoś innego! Jaka to niesamowita okazja! Może ja podeszłabym do bohatera od prawej, a nie lewej strony. Może ja w tym samym momencie spojrzałabym za okno, kiedy kamera podąża w głąb korytarza. Dostrzegłabym zupełnie inną rzeczywistość. Ale, poniekąd, jestem zmuszona, by patrzeć właśnie tam. Traktuję to przymuszenie jako swoisty przywilej, do którego nie mam dostępu na co dzień. Poczułam wręcz intymność tego aktu obserwacji.

Odkrywałam zmagania nastoletniego chłopca, który uczy się, jak być blisko z nieobecnym ojcem, a dalej jego roli, jak stopniowo zaczyna przejmować jego zachowania. Streszczony w dwóch godzinach dramat dorastania emanuje niepewnością i lękiem, jakie towarzyszą zmianom i kreowaniu się tożsamości. Z kolei dziewczynka pozbawiona matki, dowiadując się prawdy o niej, stara się zdefiniować siebie, z czym nieodłącznie związana jest eksploracja jej własnej kobiecości. Gdy znika synek rozwodzących się rodziców, skoncentrowanych na poprawie jakości swojego życia, albo gdy młoda matka staje przed możliwością poprawy sytuacji swojej i swojego dziecka kosztem innej osoby pojawia się pytanie – gdzie kończy się potrzeba dbania o własny komfort. Doświadczałam, jak trudno pomieścić mi emocje, obserwując kolejne dni z życia rodziny, w której się ich nie okazuje i w której nikt nie rozmawia ze sobą szczerze. Przyglądałam się perwersyjnemu umysłowi, temu jak daleko są zakorzenione w nas agresywne impulsy i czego potrzeba, aby je uruchomić. I kontrastującym z nimi, nieograniczonym marzeniom dzieci, które choć były pozbawione słuchu, widziały świat niezwykle bogatym i których wyobraźnia opierała się surowym normom świata dorosłych. W niesamowitym dokumencie o autystycznych dzieciach choć trochę poznałam zarówno ich ból, zagubienie, jak i skrywany wyjątkowy potencjał i radość z małych rzeczy, której moglibyśmy się od nich uczyć.

Często nachodzi mnie żal, że nigdy nie zrozumiem drugiej osoby w pełni, że to, co dzieje się
w jej głowie, jej perspektywa patrzenia na następujące po sobie wydarzenia pozostanie dla mnie nieustającą zagadką, puzzlami, w których zawsze będzie brakowało kilku fragmentów. I tak samo ja nigdy nie udostępnię zawartości mojego umysłu innym. Z tym żalem skonfrontowałam się, gdy słuchałam Davida Lyncha z gracją wykonującego kolejne uniki, by wywinąć się z odpowiedzi na pytania dotyczące jego inspiracji oraz interpretacji dzieł. „Film jest swego rodzaju świętością. Kiedy go kończę, to jest skończony, nie chcę dodawać do niego niczego więcej. Jest właśnie taki, jaki miał być”. Człowiek jest taki jaki miał być. To, że nie mamy do siebie nawzajem pełnego dostępu i wglądu jest naszą świętością, jest piękne, daje nam granice i naszą własną intymność. W tym kontekście można powiedzieć, używając tytułu jednego z obrazów Lyncha, że człowiek jest swoim własnym „aniołem całkowitości”.

Sztuka operatorska przypomniała mi nieco pracę psychologa. To także podążanie za historią drugiej osoby, otrzymanie przywileju wglądu głębiej, to także intymność. Mam nadzieję, że przyglądając się historiom w moim wzroku za każdym razem będzie się kryła świeża ciekawość i spokojne współodczuwanie, ale też pewien podziw dla życia.

Filmografia:

  • Walking out
  • The White Girl
  • Isolani
  • Loveless
  • Happy end
  • Amok
  • Wonderstruck
  • Normal Autistic Film
  • David Lynch: The Art Life

 Elwira Wawrzyniak