Na początku, rzecz jasna, jest okładka. Spoglądający na czytelnika smutny chłopiec i tytuł „Zły Pan” to tylko delikatne zwiastuny negatywnych emocji rozpychających się na zaledwie czterdziestu stronach książki. Emocji maksymalnie rozpędzonych, misternie opisanych, a co najważniejsze nie pozwalających o sobie zapomnieć.
Liczne analogie do prawdziwego wojennego krajobrazu sprawiają, że słowa i ich przekaz trafiają najgłębiej jak się da. Ukazują to, co dzieje się z dziećmi podczas rozstania i przepychanki rodziców.