Udzieliłam ostatnio wywiadu Martynie Pietrzak z magazynu MANIAC. Zostałam zapytana o zjawisko uzależnienia od zakupów i /lub mody. Z mojej wypowiedzi do tekstu trafiło jedno zdanie. Całą resztę prezentuję Wam poniżej. Miłej lektury!

Jak to się dzieje, że się uzależniamy?

To, jak kształtuje się uzależnienie – niezależnie od tego, czy jest to uzależnienie od substancji psychoaktywnych (np. alkoholu, narkotyków) czy od zachowań (np. seksu, sprawdzania facebooka itp.) – zrozumiemy lepiej, gdy omówimy kilka podstawowych faktów na temat funkcjonowania naszego mózgu. Nasz mózg, a bardziej jego część tzw. emocjonalna (układ limbiczny) bardzo nie lubi dyskomfortu i napięcia. I gdy tylko znajdziemy się w sytuacji emocjonalnego napięcia nasz emocjonalny mózg będzie robił wszystko, by nas z tego stanu zabrać. Kieliszek wódki, zakupy w ulubionym butiku, sprawdzenie po raz setny danego dnia instagrama mają – dla wielu z nas – magiczną moc zabierania nas z dyskomfortu do krainy chwilowej ulgi, a bywa że i euforii. Znana amerykańska pisarka Glennon Doyle, która sama ma za sobą historię uzależnienia, nazywa wszystkie nasze zachowania, które mają nas zabrać ze stanu dyskomfortu “easy buttons” (tłumaczenie dosłowne: ”łatwe” lub “łatwodostępne guziki”). “Przyciskasz je i cierpienie znika” – mówi często w Glennon swoich wystąpieniach. Jeśli będziemy korzystać z tych wyjść awaryjnych często, będziemy ich potrzebować coraz więcej. I tu już bardzo łatwo o uzależnienie. Bardzo potrzebujemy wtedy części racjonalnej naszego mózgu (kory nowej), by przekonać nasz emocjonalny mózg, żeby pobył choć chwilę w dyskomforcie. Kora nowa to ta część mózgu, która skłania nas do tego, by robić rzeczy frustrujące, trudniejsze, takie, których efektu nie widzimy od razu, np. odłożenie pieniędzy na spłatę kredytu studenckiego, a nie wydawanie ich na nową parę szpilek. A to nie jest łatwe! Zwłaszcza jeśli od dłuższego czasu zamiast konfrontować się z trudnym, uciekamy w łatwe. Uzależnienie jest zatem zautomatyzowanym i utrwalonym mechanizmem uciekania od tego, co emocjonalnie niewygodne.

Czym jest zakupoholizm?

Zakupoholizm nie widnieje w żadnym stosowanym powszechnie spisie zaburzeń psychicznych. Psycholodzy i psychiatrzy nie mogą się też zdecydować, czy zakupoholizm jest uzależnieniem czy raczej wpada w spektrum zaburzeń obsesyjno-kompulsyjnych. Rozważanie czym różnią się obie te grupy zaburzeń wykracza pewnie poza ramy tego tekstu. Warto jednak powiedzieć, że i w uzależnieniu i w zaburzeniu obsesyjno-kompulsyjnym mamy do czynienia z zachowaniami ucieczkowymi, czyli opisanymi  już “easy buttons”. Przy uzależnieniach oczekujemy jednak jako konsekwencji naszego zachowania (wypicia drinka, zakupu, seksu) przyjemności, w kompulsjach zaś chodzi głównie o pozbycie się negatywnego uczucia (lęku, wstydu etc.). Rozróżnienie to jednak nie zawsze jest aktualne, wszyscy znamy pewnie osoby uzależnione, dla których oddawanie się czynności nałogowej jest koniecznością i nie wiąże się już z żadną przyjemnością. Osoby dotknięte zaburzeniem obsesyjno-kompulsyjnym mają też zazwyczaj świadomość irracjonalności swoich lęków i kompulsji (“to nonsensowne, że muszę policzyć do siedmiu, za każdym razem, gdy wychodzę z domu”), bywa zaś, że osoby uzależnione nie widzą w kupieniu 60 pary butów w tym kwartale problemu (“to tylko buty! takie mam hobby!”, “cena była okazyjna”).

W literaturze spotkałam się też z określeniem “obsesyjny zakupoholik”, łączącym obie omawiane powyżej kategorie zaburzeń.  Opisuje ono osobę ze słabą samokontrolą, do tego opętaną jakąś – nie zawsze racjonalną – ideą. To taki typ zakupoholika, który musi – przykładowo – co roku wymienić całą pościel na nową, nie ubierze dwa razy tych samych butów, kupuje biżuterię tylko z jednego, ściśle określonego źródła itp. itd.

Kto najłatwiej się uzależnia?

Nie istnieje osobowość osoby uzależnionej, dotyczy to też osób uzależnionych od zakupów. Każdy z nas nosi w sobie potencjalnie nałogowca, o ile tylko będzie dostatecznie często korzystał z “easy buttons”. Z przeglądu literatury oraz z moich doświadczeń prowadzenia terapii wynika, że szczególnie podatne na uzależnienie są osoby chwiejne emocjonalnie, niepotrafiące odraczać gratyfikacji. Są to też osoby, którym nałóg kompensuje – realne lub postrzegane jako takie – deficyty.

Jak wygląda terapia zakupoholików?

W każdej terapii, nie tylko osób uzależnionych, rozpoczynam od wartości, czyli tego, jak dana osoba chciałaby, by wyglądało jej życie. To fundament, do którego stale wracamy i przyglądamy się, na ile udaje się danej osobie żyć blisko swoich wartości, a jeśli nie, to co ją od tych wartości oddala. Najczęściej to właśnie “easy buttons”, utrwalone mechanizmy ucieczki od bólu i dyskomfortu sprawiają, że nasze życie wieje egzystencjalną pustką. I gdy już to zobaczymy, zaczynamy – dosłownie! – trenować korę nową, racjonalną część mózgu, do tego, by zastępowała mechanizmy dające krótkofalowy efekt ulgi mechanizmami, które są trudniejsze do zastosowania, ale pielęgnują ważne dla nas wartości.

Przyglądamy się też na terapii myślom (np. “muszę mieć ten nowy płaszcz”) i uczymy się dostrzegać je, ale nie reagować na nie. W Terapii Akceptacji i Zaangażowania mówi się, że “patrzymy NA myśli, a nie POPRZEZ myśli”.

Powodzenia!

Sabina Sadecka