Dziś otworzę szeroko drzwi do mojego serca
i zobaczymy, co się w nim kryje. (…)
Jest tu i wielka radość, i krokodyle łzy,
i ciarki przechodzące ze strachu,
są nawet melodie moich ulubionych piosenek.
Moje serce to skrzynia pełna skarbów.
fragment „W moim sercu”

Nasze ludzkie serca są właśnie jak te skrzynie pełne skarbów. Lub jak tajemnicze ogrody. I trochę trzeba się natrudzić, by odkryć, co właściwie się w nich kryje, i jak z tych poukrywanych tam niespodzianek dobrze korzystać. Książki, które trafiły w moje ręce są doskonałym początkiem drogi do poznania siebie, swoich uczuć, reakcji. To piękne historie, które mogą być fundamentem do opowieści o byciu człowiekiem, o pełni przeżywania i doświadczania. Ten fundament możemy zaczynać budować już od najwcześniejszych lat, nigdy nie jest na to ani za wcześnie, ani za późno.

Lubię o rozmowach o emocjach myśleć jak o odrębnym języku: języku emocji. Jeśli w dzieciństwie/we wcześniejszych latach nie słyszeliśmy komunikatów dotyczących tego, co się czuje, nie napotykaliśmy na pytania o uczucia, nie dostaliśmy przykładu, że można mówić o radości, smutku, strachu… to później sami też nie obsługujemy takiego formatu wypowiedzi. I musimy uczyć się tego nowego języka od podstaw. Dlatego książki wydane przez wydawnictwo Mamania i Egmont postrzegam, jako bardzo ważne i bardzo potrzebne – po to, by o emocjach mówić od samego początku, by dzieci rozwijały się z przeświadczeniem, że uczucia to coś o czym się zwyczajnie gada.

„Kolorowy potwór” to taki przewodnik po uczuciach. Przeprowadza małego czytelnika przez żółtą radość, niebieski smutek, płonącą czerwienią złość, czarny strach, cichy i lekki spokój. Chwyciła mnie za serce koncepcja bałaganu w emocjach i tego, że czasem warto je trochę uporządkować, bo „poplątane nie na wiele ci się zdadzą”. Podobną rolę pełni książka „W moim sercu” – pokazuje, co charakteryzuje dane uczucie, kiedy ono się pojawia, co powoduje w ciele. Jest też trzecia – „Moje małe strachy”, która rozpoczyna się słowami: Mam mnóstwo różnych obaw. Jest ich tyle, że usypałabym z nich górę. Niektóre są małe. One tylko kłują. Inne są duże. O, te potrafią pokąsać. Czytam tę książkę jako przyzwolenie na strach, na lęk, na czucie po prostu. Ona mówi maluchowi, że ma prawo się bać, że to normalne, a rodzicowi pokazuje, że pewne lęki to naturalne etapy rozwoju ich pociechy. Często lęk dziecka rodzi ogromne obawy u dorosłego, co robić, jak go wygasić, jak reagować? Często pobudza rodziców do negowania: „Nie bój się”, „Wcale się nie boisz”, „To przecież nic strasznego”… – takich reakcji słychać na co dzień całe mnóstwo. A może można inaczej? Może da się wraz z książką potowarzyszyć najmłodszym w ich uczuciu, przysiąść, być obok, zaciekawić się tym lękiem.

Jest jeszcze druga seria, o której chciałabym dziś wspomnieć – zatytułowana Akceptuję, co czuję. Jesteśmy świeżo po rozpoczęciu roku szkolnego, po powrocie dzieci do szkół. To dobry czas na te książki, bo wierzę, że mają dużo do zrobienia choćby w przestrzeni edukacji rozwijającej kompetencje emocjonalne. Jest w nich o uczuciach, ale też o pewności siebie. Wiele w tych książkach humorystycznych rysunków, zagadek, zadań do wykonania, a nawet propozycji gier! Ta ostatnia część – o pewności siebie – jakoś najbardziej mnie zatrzymała. Zbiera w sobie pomysły na ćwiczenia pielęgnujące poczucie własnej wartości, na które składa się kilka ważnych elementów: prawo do bycia sobą, lubienie siebie, dobre czucie się w swoim ciele, posiadanie swojego miejsca w ciele. Praca nad budowaniem pewności siebie porusza każde z tych zagadnień. Dzięki poruszaniu się w tych obszarach, dzieci słyszą, że mają prawo do inności, do własnego gustu, mówienia „nie” oraz dokonywania wyboru. Nie spotkałam wcześniej pozycji, która tak celnie trafiłaby w tematykę poczucia własnej wartości, a pracując z dziećmi, wiem jak duży to temat do pracy. Na koniec podzielę się z Wami spisanymi w książce dziesięcioma odkryciami. Z książką czy bez, jak dzieci czy dorośli, warto o nich wiedzieć.

  1. Istnieje siedem podstawowych emocji. [niepodstawowych jest caaaałe mnóstwo!]
  2. Emocje zmieniają nasze ciało od wewnątrz i na zewnątrz.
  3. Emocje są przydatne: to dzięki nim reagujemy odpowiednio do sytuacji.
  4. Emocje są uniwersalne.
  5. Zwierzęta też odczuwają emocje.
  6. Emocje mijają.
  7. Wyrażanie emocji pomaga się od nich uwolnić.
  8. Duszenie w sobie emocji jest bez sensu, bo one i tak potem wyjdą na wierzch.
  9. Można odczuwać kilka emocji jednocześnie.
  10. Dzięki nazwaniu emocji zaczynamy nad nimi panować. [albo zwyczajnie sobie z nimi radzić]

Tak sobie myślę, że te książki to takie trochę zaproszenia. Do rozmowy, do bycia razem, do bycia bliżej, do zmiany. A wierzę, że ta zmiana zaczyna się w nas – nie gdzieś obok, ale gdzieś najbliżej. I jeśli Ty dziś zasiejesz to ziarenko rozmowy o emocjach choćby w postaci jednego zdania czy pytania, to ono pójdzie dalej w świat. A chyba właśnie o to chodzi, by to co dobre rozpylać jak dmuchawiec. Bo czy to nie jest lepszy świat, ten w którym mówimy, że kochamy, że się cieszymy, że coś nas zasmuca?

Karolina Piasecka-Gut