Chyba każdy z nas woli mieć więcej niż mniej, woli być silny niż słaby. Mocno podkreśla to także nasza kultura – bądź bardziej asertywny, stawiaj sobie ambitne cele, nie poddawaj się! Nie ma w tym, oczywiście, nic złego. I jednocześnie, skupiając się tylko i wyłącznie na rozwoju naszych silnych stron możemy łatwo przeoczyć wiele alternatywnych sposobów reagowania w trudnych sytuacjach, które mogą być często bardziej efektywne, a polegać właśnie na wyrażaniu własnych słabości.

  1. POPŁACZ – POCZUJESZ SIĘ LEPIEJ

Udawanie przed samym sobą, że „nic takiego złego się nie dzieje” kosztuje nas często mnóstwo sił. Wypłakanie się często głęboko relaksuje i uspokaja. Jeśli trzeba to zrobić więcej niż raz, to znak, że dużo smutku się nazbierało. Jeśli ktoś ciągle płacze i to nie pomaga, to znaczy, że rozwiązania trzeba szukać gdzie indziej, ale pamiętaj – żeby zobaczyć światełko w tunelu, trzeba najpierw do niego wejść.

  1. OKAZJA DO PODŁADOWANIA BATERII

Odpuszczanie sobie, bycie słabym, pobłażliwym w stosunku do siebie samego to często znak, że trzeba po prostu złapać oddech, że coś w życiu nas przerasta lub jest zwyczajnie dużym wyzwaniem i trzeba mu sprostać „na raty” – wie to każdy, kto pracuje nad sobą, wprowadza nowe sposoby reagowania w trudnych sytuacjach z ludźmi – dobrze wtedy, od czasu do czasu, sobie odpuszczać, żeby po jakimś czasie poczuć jak wraca energia i ochota do życia, i znowu chce się z nieudawaną przyjemnością „wziąć byka za rogi”. Bez tego prosta droga do wypalenia.

  1. WIADOMO NAD CZYM PRACOWAĆ

Najważniejszym, pierwszym krokiem do zmiany pewnych zachowań w nas samych jest szczere przyjrzenie się swoim słabościom. Jeśli cały czas myślimy, że jesteśmy doskonali, to nic się w nas nie zmieni. Świadomość kierunku pracy z kolei potrafi zdziałać cuda – zdajemy sobie wtedy sprawę z tego, że możemy napotkać trudności, nie zniechęcamy się tak łatwo w uczeniu się nowych sposobów postępowania w życiu oraz jesteśmy cierpliwi wiedząc, że, jak w każdej wyprawie w nieznane, czasami będziemy w niej robić dwa kroki na przód, a czasami krok do tyłu.

  1. KOREKTA KURSU ŻYCIOWEGO

Tylko dopuszczając do siebie poczucie porażki oraz wiążące się z nim uczucia takie jak smutek, strach mamy szanse zobaczyć, że coś w naszym życiu jest nie tak. Bez tego możemy mozolnie wspinać się po szczeblach kariery, tylko po to, żeby pod koniec życia stwierdzić, że nasza drabina stoi przy niewłaściwym murze.

  1. WIĘKSZE SZANSE NA TO, ŻE INNI NAM POMOGĄ

Gdy skrzętnie ukrywamy swoje słabości inni mogą naprawdę nie zauważyć, że potrzebujemy wsparcia. W końcu świetnie radzimy sobie z pracą, odwożeniem dzieci do przedszkola i prowadzeniem domu jednocześnie. Przypomnij sobie małe dziecko, które jest bezradne i płacze, bo nie potrafi sobie jeszcze samo zawiązać butów, chociaż bardzo mu na tym zależy – aż chce się je wziąć na ręce i przytulić. Warto czasami pokazać „miękki brzuszek”, żeby ktoś mógł go czule pogłaskać.

  1. ZDANIE SIĘ NA INNYCH

Wzbudzenie u innych ludzi odruchu pomocy to dopiero pierwszy krok. Dla wielu z nas prawdziwą sztuką jest pozostać prawdziwie, głęboko otwartym na wsparcie przez dłuższy czas, gdy świat wali nam się na głowę. Poddaj się, oddaj kierownicę i skul się w fotelu pasażera, jeśli trzeba. Pozwól rodzinie zająć się Twoimi dziećmi, długami oraz wszelkimi innymi codziennymi sprawami, w trakcie gdy Ty jesteś w szpitalu. Niech wybiorą metodę leczenia, ośrodek i zapłacą za Twoje leczenie. Tego właśnie od Ciebie oczekują – żebyś w tym czasie skupił/-a się tylko na sobie.

  1. LEPSZE RELACJE Z DZIEĆMI

Jednym z częstych powodów problemów w relacji z dziećmi jest nasze, nieświadome, obsesyjne przywiązanie do tego, że to my jesteśmy ci silniejsi, że to my kontrolujemy sytuację i powinniśmy decydować o tym co/kiedy robimy – w 95% przypadków to prawda, ale te 5% które możemy łatwo przeoczyć czyni wielką różnicę. Wyobraźcie sobie, że dzieci też uwielbiają czuć siłę; poczuć, że z nami naprawdę, a nie na niby, wygrywają – to bardzo naturalne i potrzebne w ich rozwoju. Pytanie tylko czy my będziemy w stanie pokazać im autentyczny smutek kiedy nasi dorastający synowie biją się od rana do wieczora, żeby mogli szczerze i zwyczajnie pomartwić się o mamę, która już nie daje rady (i nie robi tego, żeby ich w jakikolwiek sposób zmanipulować). Często zadziała to o wiele lepiej niż rozpaczliwe złoszczenie się – dzieci od razu wyczuwają w takich momentach, że tak naprawdę tracimy kontrolę nad sytuacją, tylko nie chcemy się do tego przyznać.

  1. WIĘCEJ EMPATII DLA CIERPIENIA INNYCH LUDZI

Kto raz doświadczy w życiu cierpienia, ten zwykle lepiej będzie później rozumiał ludzi w podobnej sytuacji. Dużo daje wtedy zwykłe, empatyczne wysłuchanie i pobycie z drugą osobą, zamiast nerwowego udzielania rad, o które nikt nas nie prosi.

  1. KTOŚ ZREFLEKTUJE SIĘ CO NAM ROBI…

Często w najbliższych relacjach nie dajemy sobie prawa do pokazywania cierpienia – kiedy ktoś bliski robi nam coś, co nas krzywdzi raczej zamykamy się w sobie lub ryczymy jak zraniona lwica i walimy na oślep doprowadzając do eskalacji agresji. Zamiast tego przypomnijcie sobie sytuację kiedy pokazaliście w autentyczny sposób jak bardzo wam przykro – często pozwala to drugiej stronie zorientować się co zrobiła i jej postępowanie łagodnieje.

  1. … I PRZEPROSI

Nie zawsze jest to możliwe, nie każdego na to stać, ale bez pokazania, że nas boli szanse są o wiele mniejsze.

Powodzenia!