Słucham moich przyjaciół, słucham klientów, słucham znajomych seniorów i młodych. Słucham siebie. Wielu mówi: jak dobrze, że ten rok się już kończy. Moje grudniowe spotkania w gabinecie szczególnie zatrzymywały mnie przy tym 2016., którego wielu z nas nie chce.
Kilka chwil temu mogliście przeczytać na naszym portalu dwie piękne recenzje książek roku Sabiny Sadeckiej, która napisała dla Was o "Małym życiu" i Kasi Rawskiej, która opowiedziała o swojej lekturze książki "Pieśń bełkotu. Mamine godzinki". Dzisiaj zapraszamy Was do poznania pozostałych naszych książek roku, mając nadzieję, że i Wy podzielicie się z nami Waszymi czytelniczymi skarbami!
Z niecierpliwością czekałam na ten artykuł. Jakie książki zarekomendują inspeeriowi psycholodzy, terapeuci, coachowie? Do dziś jestem wdzięczna za polecane w ubiegłym roku "Oskarżam Auschwitz" i "O chłopcu wychowywanym jak pies".
Wybitne lektury zmieniają DNA duszy. Wrastają w nasze głowy i serca, zdejmując z oczu filtry [klapki?], które nam w widzeniu nie służyły, otwierają pokłady wrażliwości i/lub siły, które zawsze w nas były, czekając aż będziemy gotowi z nich skorzystać.
Najważniejszą wskazówką, a raczej zgrabnym wyrażeniem tego, czym kierowałam się już dłuższy czas, lecz brakowało mi ułożenia tego w słowa jest rada, by zadziwiać się światem.
Książka Marty Sapały ukoiła mnie, zdumiała i – właściwie – pozwoliła przypomnieć sobie o tym, jak cenny jest niedosyt. Oczywiście, piszę to z punktu widzenia uprzywilejowanej Europejki, która raczej ma nadmiary na wyciągnięcie ręki i ma możliwość wyboru, czy „mniej” zaprosić do życia.
Podróż samolotem, samochodem czy innym mechanicznym środkiem transportu to całkowite odcięcie się od wszystkiego, co symbolizuje Tybet. Tam szybkie przemieszczanie nie oznacza prawdziwego podróżowania, bo obniża jakość przeżyć.
„Gra o czas” uzmysłowiła mi jak nonszalancko, niedbale i z brakiem szacunku do własnej osoby i swoich potrzeb podchodziłam. Towarzyszyło temu jednocześnie niezadowolenie z życia i poczucie, że nie mam na nic czasu. W gruncie rzeczy robiłam zawsze to, co musiałam lub co ode mnie oczekiwano, a nie to, co naprawdę chciałam robić.
Książka jest adresowana do osób, które nowotwór pokonały. Autorki nie zapomniały jednak o tych, którzy w procesie leczenia towarzyszyli – o rodzinie i przyjaciołach. Również do nich (na końcu każdego rozdziału) kierują wskazówki i słowa wsparcia.
Dziękuję Wam wszystkim, których na wiele sposobów stać na to, żeby dzielić się sobą z innymi i manifestujecie. Dziękuję Wam wszystkim, których stać na to i pracujecie w domowych zaciszach nad tym, żeby ulepszać swoje relacje oraz świat blisko Was każdego dnia.