Jak tłumaczysz sobie swoje własne cierpienie? To fatum, które do Ciebie przylgnęło? Dziedzictwo po poprzednich pokoleniach? Lojalność wobec kogoś z rodziny [“bo kobiety w mojej rodzinie zawsze cierpią”, “bo najmłodszym dzieciom od pokoleń było najtrudniej”]. A może ból emocjonalny to Twój [mniej lub bardziej świadomy] wybór, bo lepiej cierpieć niż nie czuć nic? Czy Twoje cierpienie ma jakieś ramy czasowe [i twierdzisz, że będzie obecne dopóki nie zostanie domknięty jakiś rozdział życia albo przeciwnie – dopóki w życiu nie pojawi się coś/ktoś nowego]? A może cierpienie daje Ci przepustkę do życia, tak jak u bohatera najważniejszej książki przeczytanej przeze mnie w 2016 roku [zajrzyjcie do mojej recenzji “Małego życia”].
Opowieści o cierpieniu jest co najmniej tyle, ilu ludzi, którzy cierpią. I na pewno też tyle, ile podejść terapeutycznych. Te oparte na uważności [np. Terapia Akceptacji i Zaangażowania] widzą cierpienie jako ból + opór [czyli niezgodę na niego]. Terapie poznawczo-behawioralne [drugiej fali] utożsamiają cierpienie z niesłużącymi nam przekonaniami na temat siebie i świata [“cierpię, bo myślę w sposób powodujący cierpienie”]. Cierpienie może też być doświadczaniem trudno rozwiązywalnych konfliktów wewnętrznych [podejście psychodynamiczne] lub może być podtrzymywane przez system, w którym funkcjonujemy – zwłaszcza ten rodzinny [podejście systemowe].
Lubię sposób, w jaki do bólu emocjonalnego podchodzi Analiza Transakcyjna. To było pierwsze podejście psychoterapeutyczne, które mnie na studiach zachwyciło i poruszyło. I choć w poszukiwaniach swojej terapeutycznej drogi powędrowałam z biegiem lat sporo dalej i głębiej, to nadal z częścią swoich klientów pracują używając narzędzi i pojęć Analizy Transakcyjnej. Z dużą radością przyjmuję też możliwość dalszego kształcenia się w tym nurcie, a jedną z moich ukochanych nauczycielek wsparcia psychologicznego pozostaje niezmiennie węgierska psycholożka Eva Acs [o jednym z warsztatów prowadzonych przez nią pisałam m.in. tutaj].
Ucieszyło mnie też ogromnie pojawienie się na polskim rynku wznowionego wydania “Analizy transakcyjnej dzisiaj”. Czytałam tę książkę długo i uważnie. To ważna lektura na mojej półce inspiracji do psychoterapii. Znajdą w niej jednak wartościowe treści także coachowie, psycholodzy pracujący w edukacji, menedżerowie i każdy, kto szuka przyjaznej, ale rzetelnej teorii i ćwiczeń, które wesprą go w rozwoju osobistym.
Uważnie przyglądałam się szczególnie treściom, które “Analiza transakcyjna dzisiaj” oferuje do zrozumienia tego, skąd i po co przychodzi do nas cierpienie. A zatem kto – według autorów książki – cierpi? Są to przede wszystkim osoby, które nie rozpoznały swoich własnych skryptów. Skrypt to nieuświadomiony scenariusz naszego życia, co do którego przebiegu decyzję “podejmujemy” w najwcześniejszych latach życia. Jest to oczywiście – według analityków transakcyjnych – proces nieuświadamiany i jego konsekwencje mogą również pozostać dla nas nierozpoznane do końca życia. “Jako dorośli nie jesteśmy już świadomi historii życiowej, którą napisaliśmy dla siebie – czytamy w książce. – Jest jednak bardzo prawdopodobne, że ją dokładnie tak przeżyjemy”.
Na etapie dzieciństwa, gdy nasza sprawczość jest ograniczona, decyzje skryptowe są najmądrzejszymi z decyzji. Dosłownie ratują nam życie. Wystarczy wyobrazić sobie dziecko maltretowane przez swoich rodziców. Możliwe, że jedyne, co może je na tym etapie życia ocalić to zakazanie sobie odczuwania czegokolwiek [skryptowy zakaz: “Nie czuj”]. Cierpienie pojawia się jednak wtedy, gdy żyjemy nasze skrypty nawet wtedy, gdy zagrożenie mija [a ono dla zdecydowanej większości z nas kończy się w pewnym momencie życia].
Cierpią osoby, których skrypty życiowe można sklasyfikować jako przegrywające [prowadzące do nieszczęścia] lub niewygrywające [w których nie decydujemy się na podejmowanie ryzyka cierpienia, co oczywiście zawsze przynosi efekt odwrotny do zamierzonego]. Osoby o skrypcie wygrywającym również doświadczają trudnych emocji, nie stawiają im jednak oporu i działają zgodnie z wysyłanymi przez nie sygnałami. Dzięki temu cierpią zdecydowanie rzadziej. Autorzy dodają też, że większość naszych skryptów to mieszanina wszystkich trzech – wygrywającego, przegrywającego i niewygrywającego – więc skrypt wygrywający byłby po prostu “w przeważającej części wygrywającym”, a nie wygrywającym absolutnie.
Autorzy opisuja też, jak inaczej doświadczają emocji osoby ze skryptem wygrywającym, a jak traktuje je cała reszta z nas. Osoby o skrypcie wygrywającym traktują lęk jako zaproszenie, by zająć się przyszłością, gniew jest dla nich wezwaniem do zaopiekowania się teraźniejszością, a smutek ma służyć do nawiązania kontaktu z przeszłością i “przepracowania” jej. Osoby o skryptach innych niż wygrywające odczuwają jednak te emocje w innych planach czasowych, gniewają się na przeszłość, boją się teraźniejszości, smucą się przyszłością itp. itd. A taka nieadekwatność emocji to prosta droga do cierpienia.
Z zachwytem przyjęłam proponowane w książce ćwiczenie mające na celu odkrycie przekonań skryptowych [jedno z wielu, ta książka to kopalnia inspirujących ćwiczeń]. Uwielbiam w tym ćwiczeniu to, że nie tylko odwołuje się do głowy i do umysłu, ale też angażuje nasze ciało.
Weź kartkę i zatytułuj ją: “Jestem osobą, która…”. Poświęć dwie minuty, by wypisać wszystko, co ci przyjdzie na myśl jako zakończenie tego zdania. Po dwóch minutach zrelaksuj się, pooddychaj i rozejrzyj się przez chwilę po pokoju. Pomóż sobie w wejściu w Dorosłego, przyjmując na krześle pozycję wyprostowaną. Postaw stopy na podłodze. Spójrz na to, co napisałeś. Przy każdym zdaniu sprawdź, czy jest to stwierdzenie o rzeczywistości czy Dziecięca kontaminacja [w innej części książki czytamy, że “kontaminacje Dziecięce to sytuacje, gdy uznajemy za fakty fantazje bazujące na naszych emocjach” – przyp. S.S.] Jeśli zdecydujesz się, że któreś ze stwierdzeń pochodzi z Dziecięcej kontaminacji, pomyśl jaka jest rzeczywistość. Wykreśl słowa skontaminowane Dziecięco i wstaw uaktualnienia ze stanu Ja Dorosły […].
Analiza transakcyjna to podejście, które sprawia, że odzyskiwanie wewnętrznej integralności staje się fascynujące, a nawet – uzależniające. To podejście, w którym przejrzycie się nie tylko swoim umysłem, ale i duszą. Lektura “Analizy transakcyjnej dzisiaj” może być dla tego procesu wspaniałym wsparciem. To prawie 500 stron, na których przeczytacie o tym, co definiuje nasze pełne i autonomiczne życie, a co sprawia, że cierpimy i z tego życia wycofujemy. Trzymam kciuki za Wasze odkrycia!
Sabina Sadecka
PS 1 O cierpieniu pisałam Wam też w recenzji książki “Przychodzi Budda do baru”. Niedawno mogliście przeczytać również tekst o cierpieniu Marii Sitarskiej: „Co zabieramy ze sobą w dalszą podróż”.
PS 2 A ja nie przestanę Wam pisać, o książkach, które mnie zachwyciły.
Ian Stewart, Vann Joines, Analiza Transakcyjna dzisiaj. Poznań: Rebis