Komu polecam książkę? Rodzicom, głównie rodzicom, którzy nie wiedzą jak pomóc swoim dzieciom. I dzieciom, tym dzieciom, które uczą się, ale ich „nauka” nie przynosi zamierzonych efektów.
Przez ostatnie lata słowa „kreatywność”, „innowacje”, „pomysłowość”, „twórczość”, „inspiracje” odmienianie są przez wszystkie przypadki, osoby, firmy, życiorysy, produkty, szczeble, startupy, etc. Te słowa są kluczem do wielu drzwi, osób, pensji, projektów…. WSZYSTKIEGO.
To taki must have, albo bardziej must know wśród poradników związanych z dorastaniem, wychowywaniem, edukacją dzieci. „Szkolne wyzwania”, w moim osobistym odbio...
"I nigdy nie chodziłem do szkoły" nie jest podręcznikiem edukacji domowej [autor zresztą się od takowej odżegnuje], nie jest autobiografią, nie jest wstępem czy rozwinięciem żadnej pedagogiki.
John O’Donohue, amerykański filozof i poeta wyznał kiedyś, że „pragnie żyć jak rzeka niesiony zaskoczeniem własnego rozwoju”. Gdy myślę o funkcjonowaniu zawodowym nauczyciela pojawia mi się przed oczami właśnie metafora rzeki przepływającej pomiędzy dwoma brzegami. Jeden z tych brzegów stanowi otwartość na nowości, pęd do zdobywania wiedzy, chęć wprowadzenia realnej zmiany w umysłach (i życiu) uczniów, ale też chaos i często nieznajomość realiów nauczania. Ten brzeg to przystań niepoprawnych idealistów i nowicjuszy. Brzeg drugi jest zgoła odmienny – to rewir skostnienia emocjonalnego i intelektualnego, zawodowa rutyna, zniecierpliwienie i zmęczenie. Na tym brzegu znajdziemy tych, którzy w co drugim zdaniu przekonują siebie (i innych), że „to się nie uda”, „nic nie ma sensu” i „nie warto”.
Bądź tu i teraz − krótka lekcja uważności
Między impulsywną reakcją a zgodną
z twoimi wartościami odpowiedzią zawiera się
całe twoje człowieczeństwo.
S...