Poślij ciekawość do bólu (…) i spytaj, co chce, abyś wiedział
Przewodnik po terapii IFS
F.G. Anderson, M. Sweezy, R.C. Schwartz

(…) gotowa (czyli wystarczająco zaciekawiona)
jw.

Połączenia wewnętrzne są bezpłatne
jw.

Zanim opowiem Wam, o czym jest książka „Przewodnik po terapii IFS”, przyjrzyjmy się jej okładce. Widzimy na niej nurka, który schodzi pod wodę i spotyka tam osoby w różnym wieku. Jest też groźnie wyglądająca postać, której kształt rysuje się w oddali. Całość wygląda dość mrocznie. Mimo to możemy mieć pewność, że nurek jest bezpieczny: ma latarkę i – za pomocą liny – jest połączony z łodzią znajdującą się na powierzchni. Na łodzi jest też ktoś, kto trzyma linę. Wiemy więc, że nurek nie utknie pod wodą, lecz na pewno wróci na powierzchnię.

Ta ilustracja wspaniale oddaje sens terapii IFS (Internal Family Systems, po polsku: System Wewnętrznej Rodziny). Stanowi więc idealne otwarcie i zarazem podsumowanie książki będącej przewodnikiem po tej terapii.

Terapia IFS zakłada, że składamy się z wielu wewnętrznych części. Mamy części zdrowe, które wspierają nas w tworzeniu dobrego życia. Ale mamy też strażników (są ich dwa rodzaje: menadżerowie i strażacy) i wygnańców. Wygnańcy to te części, które doznały zranień. Strażnicy natomiast powstali, by (zgodnie z zasadą „nigdy więcej nie dam się skrzywdzić”) chronić zranionych wygnańców. Przykładem może być strażnik, np. lęk, który odwodzi nas od bliskości z ludźmi w trosce o to, by ochronić wygnańca, który kiedyś doznał odrzucenia i związanego z nim bólu. Problem pojawia się jednak, gdy strażnicy chronią tak bardzo, że nie możemy sięgać po to, co dla nas ważne. W naszym przykładzie będzie to trudność w budowaniu bliskich relacji, w wyniku czego cierpimy z powodu samotności.

Ale części to nie wszystko. Mamy też JA, czyli „zdrowy, nieosądzający rdzeń”, którego cechy to: ciekawość, spokój, współczucie, jasność, połączenie, pewność siebie, odwaga i kreatywność. JA istnieje cały czas i zawsze mamy do niego dostęp. Czasem jednak części sklejają się z nim. Wtedy przyjmujemy perspektywę danej części (np. cześć spodziewająca się zranień może postrzegać wszystkich ludzi jako wrogich), a tracimy szerszą perspektywę. Zawsze jednak możemy ponownie wrócić do JA.

Terapia polega na przywoływaniu JA (znów i znów), identyfikacji części, skontaktowaniu się z nimi z poziomu JA, zrozumieniu trosk, obaw i motywacji strażników i zaopiekowaniu się wygnańcami (w terapii IFS mówi się o uzdrowieniu wygnańców). Możemy to zrobić wyłącznie my sami z poziomu własnego JA. Zauważ, że potrzeba kontaktu z tym, co bolesne (zamiast odcinania się od tego), jest po to, by możliwe było uzdrowienie zranień. Kontakt ten jednak nie krzywdzi i nie traumatyzuje, gdy odbywa się z poziomu własnego JA i przy asyście JA terapeuty.

Teraz raz jeszcze popatrzmy na zdjęcie okładki książki. Nurek to klient terapii, który nawiązuje kontakt z własnymi strażnikami. Postać w tle to najpewniej wygnaniec, z którym nurek się spotka i otoczy opieką, gdy już wysłucha i zrozumie własnych strażników. Osoba na łódce, która asekuruje nurka, to JA klienta, będące punktem oparcia. W terapii JA klienta jest wspierane przez JA terapeuty.

„Przewodnik po terapii IFS” to dobra lektura, by zapoznać się z podstawami terapii metodą Internal Family Systems. Znajdziemy w niej słowniczek pojęć, opis modelu psychiki (składającej się, według IFS, z części i z JA) opis metody, kolejne kroki w pracy ze strażnikami i wiele przykładów zastosowań w pracy z klientami. Choć jest to kolejna książka na temat IFS wydana po polsku, to, moim zdaniem, poznawanie IFS warto zacząć właśnie od niej. Treści są ułożone w sposób logiczny i uporządkowany, a idee zaprezentowane klarownie i esencjonalnie. Autorzy piszą wprost, czego nie ma w książce i czego się z niej nie nauczymy (i uzasadniają to) – jest to praca bezpośrednio z wygnańcami. Lektura stanowi natomiast zaproszenie do dalszego zgłębiania IFS, poszerzonego o pracę z wygnańcami. Przyznam, że jest to pierwsza książka, po przeczytaniu której zaczęłam szukać możliwości szkolenia się (popchnęła mnie do tego część, która chce się stale rozwijać i uczyć, ale część, która twardo stąpa po ziemi po chwili przypomniała mi, że jestem w trakcie specjalistycznego szkolenia z terapii traumy i choćby z tego powodu to nie jest dobry czas na kolejne kursy 🙂 ). Jednak i bez dodatkowych szkoleń wiele z tego, co w książce, można przenieść bezpośrednio do praktyki terapeutycznej oraz do praktyki budowania relacji ze sobą i z innymi.

Bardzo polecam tę książkę i opisaną w niej metodę terapeutom poszukującym nowych sposobów rozumienia człowieka oraz nowych metod pracy. Natomiast terapeutom systemowym i narracyjnym polecam tę książkę szczególnie, ale z innych powodów: podobieństwa i spójności. Założenia IFS są bliskie założeniom terapii systemowej, dlatego te podejścia i wywiedzione z nich sposoby pracy dobrze się ze sobą komponują. Jestem pewna, że zupełnie nie dziwi Was-systemowców praca z wewnętrznymi częściami (skojarzenia z wewnętrznym teamem nasuwają się same) czy uznawanie sensowności każdej z części (spójne przecież z systemową autopoietycznością).

I na koniec jeszcze kilka ważnych myśli z książki:

*Ludzie nie robią rzeczy bezsensownych. Obecność wszystkich części jest uzasadniona i jest wynikiem tego, czego, dana osoba nauczyła się w ciągu swojego życia o bezpieczeństwie i zagrożeniu.

*Każda z części chce być wysłuchana i zrozumiana, bo każda, w swej intencji, chce nas chronić (nawet jeśli na pierwszy rzut oka zupełnie tego nie widać, a wręcz wydaje się, że jej działania nie mają z ochroną nic wspólnego). Brene Brown pisze, że z bliska trudniej jest ludzi nienawidzić. Można to stwierdzenie odnieść także do wewnętrznych części: jeśli podejdziemy bliżej każdej z nich, będziemy mogli poznać je na nowo i zmieniać naszą relację z nimi.

*Gotowość oznacza wystarczające zaciekawienie. Po prostu. Nie musimy wiedzieć, co się wydarzy w kontakcie z poszczególnymi częściami. Jeśli jesteśmy ich ciekawi (czyli odnosimy się do nich z poziomu JA), to jesteśmy gotowi na spotkanie z nimi.

*Jeśli, jako terapeuci, mamy pomagać ludziom w przywoływaniu perspektywy JA i w spotkaniach z ich częściami, potrzebujemy pozostawać w kontakcie z naszym JA i na bieżąco sprawdzać, jakie nasze części dają o sobie znać podczas prowadzonych przez nas sesji (ale i poza sesjami), jakie domagają się wysłuchania, a jakie uleczenia. To wyraz profesjonalizmu, ale też troski o siebie. Na początek pomocna może być piękna medytacja dla terapeuty, którą znajdziemy w książce.

*Empatia to nie to samo co współczucie. To rozróżnienie wydaje mi się ogromnie ważne. W IFS empatia bazuje na sklejeniu (JA terapeuty lub JA klienta) z częścią klienta, która cierpi, natomiast współczucie – na odklejeniu, a więc na kontakcie z bólem klienta, ale z poziomu JA klienta i JA terapeuty. „Empatia może prowadzić do wypalenia, współczucie buduje odporność”. Zatrzymało mnie to zdanie i dało do myślenia, a teraz codziennie pobudza mnie do przywoływania perspektywy JA – mojej i moich rozmówców.

Jeśli jesteście ciekawi terapii metodą IFS, zajrzyjcie też do tego tekstu i do tego.

Katarzyna Rawska

Frank G. Anderson, Martha Sweezy, Richard C. Schwartz, Przewodnik po terapii IFS. System Wewnętrznej Rodziny – praca z traumą, zaburzeniami lekowymi, depresją, PTSD i uzależnieniami, przełożyła Agnieszka Koluch-Horbowicz, Wydawnictwo Porozumiewajmy się.