Na studiach nie rozumiałam zbyt wiele z wiedzy o mózgu. Z biologicznych podstaw funkcjonowania człowieka pamiętam tylko jedno hasło: ciało kolankowate boczne. Zapamiętałam je ze względu na zabawną nazwę. Funkcji tej struktury niestety nie pamiętam. Pamiętam za to, że profesor, który prowadził ten przedmiot na każdym wykładzie powtarzał, że mózg potrzebuje dużo tlenu i prosił o otwarcie okien, niezależnie od tego czy na zewnątrz było plus piętnaście czy minus trzydzieści stopni. A że te zajęcia odbywały się w semestrze zimowym, pamiętam również, że często było na nich bardzo zimno.
Od tego wykładu upłynęło 10 lat. W międzyczasie zaczęłam z dużo większym zrozumieniem przyswajać wiedzę o mózgu i jego funkcjonowaniu. W tym artykule podzielę się z Wami kawałkiem tej wiedzy, który w pewnym momencie życia był dla mnie ważnym odkryciem i który osobiście dał mi dużo zrozumienia dla samej siebie (a w szczególności tych momentów i zachowań, w których nie rozumiałam co się ze mną dzieje). Dzięki znajomości modeli, które tu opiszę, zaczęłam traktować siebie z większą wyrozumiałością i łagodnością. Wiedza ta pozwala mi też lepiej rozumieć osoby w moim otoczeniu – wtedy, kiedy są daleko od swojej strefy komfortu i kiedy ich mózgi nie są zintegrowane.
Postaram się opisać wszystko tak prosto, żebyście mogli zrozumieć ten tekst już teraz. Bez dojrzewania do niego przez 5 czy 10 lat, tak jak ja do zgłębiania neurobiologii 🙂
*
„Żeby się rozwijać, musisz wyjść ze swojej strefy komfortu” – możemy przeczytać w krążących po sieci memach. Być może kojarzycie grafiki, na których zaznaczona jest nasza strefa komfortu i w dużej odległości od niej obszar, w którym „dzieje się magia”. Moim zdaniem magia dzieje się gdzie indziej – w strefie komfortu i w jej najbliższej okolicy. A nie gdzieś hen, hen daleko. Potwierdzają to modele, o których Wam dziś opowiem. Pierwszy to model stref regulacji, opisany przez Daniela Siegela i Tinę Bryson w książce „Mózg na tak”. Drugi – model stref komfortu, rozwoju i paniki, opracowany przez Andy’ego Ryana i Dawn Markovą.
Zacznijmy od modelu stref regulacji Siegela i Bryson.
Pierwsza opisana przez nich strefa to strefa zielona. To strefa kontaktu i rozwoju. Gdy znajdujemy się w tej strefie nasz mózg jest zintegrowany, jesteśmy ciekawi świata, dostrzegamy wiele różnych perspektyw. Jesteśmy w dobrym kontakcie z samym sobą i z innymi ludźmi, mamy kontakt ze swoim ciałem i z emocjami. Mamy też dostęp do empatii, dzięki czemu możemy przyjąć perspektywę drugiego człowieka. To strefa, w której najlepiej komunikujemy się z innymi i w której nauka przychodzi nam z łatwością. W tej strefie mamy dostęp do kory nowej, odpowiedzialnej m.in. za uwagę, koncentrację, uczenie się czy planowanie, a która w strefach, które opiszę za chwilę (czerwonej i niebieskiej), jest „odłączona”. W strefie tej nasz układ współczulny i przywspółczulny (które można porównać do pedałów gazu i hamulca) współpracują ze sobą, sprawiając, że nasz organizm jest w równowadze.
Grafika pochodzi z fanpage’a Agnieszki Stein
Druga strefa to strefa czerwona. Gdy znajdziemy się w niej, włączają się nasze stare ewolucyjnie mechanizmy reagowania na zagrożenie. One mogą zadziałać zarówno wtedy, kiedy pojawia się realne zagrożenie i potrzebujemy szybko na nie zareagować (na przykład odskoczyć przed nadjeżdżającym tramwajem), jak i wtedy, gdy zagrożenia zafunduje nam nasz umysł (podsyłając mało wspierające myśli albo wyobrażenia o tym, co może się wydarzyć w niedalekiej przyszłości). W tej strefie organizm mobilizuje się do walki lub ucieczki. Często czujemy wtedy strach, złość, gniew. Reagujemy nawykowo, automatycznie. Działamy z poziomu tzw. gadziego mózgu. Trudno nam wtedy słuchać, nie jesteśmy w stanie przyjąć perspektywy drugiej osoby. Widzimy tylko jedną perspektywę. Jak nietrudno się domyślić, w tej strefie trudno się rozwijać. Jesteśmy w niej nastawieni na walkę o życie, a nie nabywanie nowej wiedzy czy umiejętności.
Kolejna strefa to strefa niebieska. To strefa zamrożenia i przetrwania. Wpadamy w nią gdy sytuacja nas przerasta. Czujemy bezsilność i bezradność. Znajdując się w tej strefie mamy mało energii. Nasze serce może bić wolniej niż zazwyczaj. Możemy też uciekać w sen albo w dysocjację. Gdy utkniemy w tej strefie na dłużej, może pojawić się depresja. Znajdując się w tej strefie trudno jest wejść w kontakt z innymi osobami, trudno mieć też obiektywny ogląd sytuacji. W tej strefie również nie jesteśmy w stanie się rozwijać.
Jest jeszcze jedna strefa, którą dołączyły do modelu Siegela i Bryson Agnieszka Stein i Gosia Stańczyk. To strefa żółta. To właśnie wspomniana wcześniej strefa komfortu, czyli stan, kiedy relaksujemy się, odpoczywamy (aktywny jest wtedy tzw. Default Mode Network, czyli sieć spoczynkowa/sieć aktywności bazowej). To czas, kiedy nie skupiamy się na żadnych zadaniach, nie mamy określonego celu. Ładujemy wtedy akumulatory i pozwalamy umysłowi swobodnie wędrować lub odpoczywać. To bardzo ważna strefa, w którą przełączamy się nie tylko podczas odpoczynku, ale i snu. Kiedy w niej jesteśmy, mózg integruje to, czego się nauczyliśmy i regeneruje się.
Jeśli przez dłuższy czas jesteśmy na wysokich obrotach, może zdarzyć się, że w którymś momencie nasze ciało samo pokaże, że czas się zatrzymać i „przerzuci” nas do strefy żółtej. Czy zdarzyło Wam się kiedyś rozchorować w pierwszych dniach urlopu, bezpośrednio po okresie intensywnej mobilizacji w pracy? Mnie – owszem. To właśnie sygnał od organizmu, że potrzebuje doładować akumulatory (i odwiedzić żółtą strefę komfortu).
W tej strefie potrzebujemy przebywać 40% czasu, czyli około 9,5 godziny dziennie. Jeśli założyć, że każdego dnia śpimy 8 godzin (co, mam wrażenie, jest dość optymistycznym założeniem dla wielu osób), powinniśmy dodać do tego 1,5h odpoczynku. Sporo, prawda? Niestety wiele osób nie pozwala sobie na bycie w tej strefie. Często wiąże się to z przekonaniami, takimi jak: „muszę być produktywny/a”, „nic-nierobienie to strata czasu”, „nie mogę marnować czasu”, „odpocznę na emeryturze”. Zdarza się, że takie osoby nie potrafią odpoczywać nawet na urlopie, nie są w stanie też znieść relaksu w Savasanie na zakończenie zajęć jogi.
Wiele osób jest wiecznie niedospanych. A sen jest bardzo istotny i dla naszego rozwoju, i dla ogólnego funkcjonowania. Gdy śpimy, nasz mózg utrwala to, czego się nauczyliśmy. Można powiedzieć, że odbywa się wtedy też „czyszczenie dysku” z wydarzeń minionego dnia. U osoby, która się nie wysypia, nie tylko strefa żółta się kurczy. Pociąga to za sobą również osłabienie strefy zielonej.
Bycie w strefie żółtej jest przyjemne, zapewnia nam komfort i bezpieczeństwo. Gdy się nimi nasycimy, pozostawanie w tej strefie może stać się nudne i naturalnie zyskamy ochotę, żeby zacząć coś robić. Wtedy przechodzimy do strefy zielonej. W niej jest również przyjemnie i dość komfortowo, ale to już inny rodzaj przyjemności – związanej z podejmowaniem nowych wyzwań, z aktywnością, z rozwojem.
Aby się rozwijać, potrzebujemy być w takim stanie umysłu, który umożliwia uczenie się, czyli w strefie zielonej. To właśnie dlatego podczas warsztatów jako trenerzy dbamy o bezpieczeństwo i komfort uczestników. Jeśli zastanawiałeś/aś się kiedyś po co są te wszystkie rundki, kontrakty i ćwiczenia integracyjne na początku warsztatów – one służą właśnie temu, aby zapewnić uczestnikom jak najlepsze warunki do rozwoju.
Ciekawi Cię jak możesz zadbać o strefę zieloną, jak ją powiększać i co może Ci pomóc do niej przechodzić? O tym piszę w drugiej części artykułu.
Źródła wiedzy i inspiracji, dzięki którym powstał ten artykuł:
- Zajęcia w Szkole Trenerów Komunikacji Opartej na Empatii.
- „Co się dzieje za kurtyną? Warsztat o neurobiologii i empatii” prowadzony przez Martę Kułagę.
- Warsztat Alicji Dzierżak o samoregulacji, poprowadzony podczas Polskiego Festiwalu NVC.
- Webinar Agnieszki Stein i Gosi Stańczyk o strefach regulacji.
- Książka „The Yes Brain. Mózg na tak” Daniela J. Siegela i Tiny Payne Bryson (to książka o kształtowaniu ciekawości, odporności psychicznej i odwagi u dzieci, a opisane tam mechanizmy można z łatwością odnieść do dorosłych).
- Artykuł The comfort, strech, panic model Ryana i Markovej.
Źródło zdjęcia: Sebastien March, Unsplash
Karolina Buszkiewicz