i nagle. tak po prostu,
musieliśmy razem pomyśleć.
– I żeby nam nikt nie przeszkadzał –
powiedział Biliam.

… czytam w „Chuście babci“ i przenoszę się w swoje studenckie czasy. Znów jestem studentką psychologii, trwają zajęcia z diagnozy psychologicznej na III roku. Prowadzi je dr Aleksandra Trzeciakowska. Opowiada o roli refleksji w pracy psychologa. Posiłkuje się przykładem lekarza rodzinnego. „Zbadał mnie powoli, obejrzał wyniki badań krwi i zamilkł. – opowiada dr Trzeciakowska. – Nadal milczy, a ja patrzę na niego. On patrzy na mnie i mówi, że jeszcze chwila, że muszę mu wybaczyć ten moment milczenia, bo on musi się zatrzymać i nad tym wszystkim POMYŚLEĆ“. „Jakie to genialne! – komentuje dr Trzeciakowska. – Po-my-śleć. Nie zapominajcie o tym w pracy psychologa. Nie zawsze będziecie znać odpowiedzi od razu. Czasami będziecie musieli zatrzymać się i zastanowić“. Lata minęły od zajęć z diagnozy, a te słowa są nadal w mojej głowie. Nie zawsze wiem od razu, jak rozpocząć, poprowadzić, czy zakończyć psychoterapię. Zdarza mi się spędzić popołudnie myśląc nad adekwatnością moich psychologicznych posunięć.

Czy jednak ktokolwiek poza dr Trzeciakowską (i Åsą Lind, autorką „Chusty babci“) mówił mi kiedykolwiek, jak ważny jest przystanek na myślenie?… Nie pamiętam. Namawia nas się raczej, do pozorowania pewności, nawet gdy jest nam do niej daleko, do pośpiechu, do reakcji od razu. Szybkość myli się w naszej kulturze z błyskotliwością, a tę ostatnią z mądrością. Przyznanie do błędu myli się zaś z brakiem profesjonalizmu.

Wielu dorosłych mogłoby się od bohaterów „Chusty babci“ nauczyć tego, jak ogromną rolę w naszym życiu spełnia zatopienie się we własnych myślach, nazwanie wszystkich uczuć, odsłonięcie swoich obaw. I opracowanie planu na przyszłość, która może okazać się trudna.Myśleliśmy tak, jak się układa puzzle.
Myśleliśmy, dopasowując do siebie
różne elementy.
A każde element obracaliśmy
na wszystkie strony.

Czytałam „Chustę babci“ wielokrotnie, fragmentami, przerywałam w środku opowieści, wracałam do ukochanych cytatów, dumałam nad nimi. Czytałam „Chustę babci “ bliskim – tym najmłodszym i tym dużo starszym. Koniec końców postawiłam ją na regale z książkami. Ale nie na półce z lekturami dla dzieci (choć dzieci tę książkę pokochały). „Chusta babci“ znalazła się obok „Inteligencji emocjonalnej“ Golemana i książek o psychoterapii Yaloma. Choć pewnie zmieni jeszcze swoje miejsce nie raz. Bo genialne książki nie dają się przypisać do jednej tylko kategorii.

„O czym tak naprawdę jest ta książka?“ – pyta bliska mi osoba. „O intuicji, o myśleniu, o przyjaźni, o śmierci – odpowiadam“. „O śmierci? To musi być zatem smutna książka?“. „Smutna? – zastanawiam się głośno. – Nie, ona na pewno nie jest smutna. Nie jest wesoła, ale na pewno nie smutna“

Zadbajcie o to, by tę piękną (również wizualnie) opowieść poznały Wasze dzieci. Niech śmierć bliskiej osoby nie kojarzy im się tylko ze smutkiem i chaosem. Przeczytajcie ją sami. Przeczytajcie ją razem. I pomyślcie.

Åsa Lind (2013), Chusta babci. Poznań: Zakamarki.

Sabina Sadecka