Jestem szczęściarą – już na początku liceum zaczął przyświecać mi jasny cel. Dostać się na psychologię. Będąc na profilu humanistycznym, wahałam się parokrotnie, czy to na pewno dobry wybór. „Bez biologii sobie nie dasz rady. Cóż Ci da jakiś tam język polski na takich studiach?” – podobne zdania słyszałam nie raz. I wiecie co? Nie miały one nic wspólnego z prawdą. Swoich planów nie zmieniłam. Zdałam maturę z polskiego i angielskiego. Dostałam się na wymarzony kierunek. W chwili obecnej rozpoczynam drugi semestr i nigdy nie byłam bardziej pewna, że psychologia jest dokładnie tym, czemu chcę się poświęcić w przyszłości. Mam jednak kilka „zaskoczeń”, którymi chciałabym się z Wami podzielić – zapraszam na krótki „spacer” po pierwszym półroczu studiowania.

Na samym początku koniecznie muszę obalić kilka stereotypów. Mówi się, że 90% studentów psychologii jest zaburzonych. Wybierają ten kierunek, by sobie pomóc i zrozumieć swój problem. I, o ile zgodzę się z tym, że faktycznie, wielu z nas miało jakąś styczność ze środowiskiem psychologicznym (osobiście lub niekoniecznie), o tyle jestem w pełni przekonana, że będąc osobą zaburzoną, nie da się skończyć tych studiów i odnosić sukcesów zawodowych. W ciągu tych pięciu lat wielokrotnie będziemy konfrontować się z samym sobą, z wszelkimi słabościami, z tym co trudne – na wykładach, ale i innych, bardziej praktycznych sytuacjach. Biorąc to pod uwagę, naprawdę trudno jest mi wyobrazić sobie studenta, który cierpiąc na zaburzenie psychiczne, przechodzi przez to bez większego problemu, bez uświadomienia sobie, że coś jest nie tak, że to nie wypali. Jasne, że nikt z nas nie jest bez skazy – pewnie większość walczy z jakąś swoją ciemną stroną, tak jak i każdy inny student, każdego innego kierunku. Ale gdyby było to zbyt silne, studiowanie psychologii stałoby się mało możliwe do realizowania.

Inny stereotyp? W trakcie studiów będziesz podlegać bezustannej diagnozie wszystkich w koło. Ten profesor z pewnością już doskonale wie, że jesteś introwertykiem, a tamta Pani, że trudno jest Ci się otworzyć w większej grupie ludzi. Rodzina już ustawia się do Ciebie w kolejce po pomoc, a kolega spogląda podejrzliwie, nie będąc pewien, czy aby na pewno może z Tobą bezpiecznie rozmawiać. Halo! Nie czytamy w myślach! Ani my, studenci, ani nasi wykładowcy. Nie jest możliwe, by profesor diagnozował kogokolwiek, wnioskując po spotkaniach na ćwiczeniach, a poza tym, wierzcie mi, nawet by tego nie chcieli. A jeśli Twoi znajomi reagują w dziwny sposób na wiadomość o wybranym przez Ciebie kierunku, wyjaśnij im spokojnie, że trochę czasu minie, zanim w ogóle nauczysz się analizować czyjeś zachowanie. Jedyne, co może różnić studenta psychologii od innych, to szczególna uważność i spostrzegawczość, ale to żadna magiczna moc czy wróżenie z wypowiadanych słów.

A teraz spójrzmy na studiowanie psychologii z innej perspektywy – przyjrzyjmy się mojemu planowi zajęć. Na pierwszy rzut oka żaden przedmiot mnie nie zaskoczył – filozofia i socjologia jako półroczna „ciekawostka” – choć to dzięki temu pierwszemu odkryłam Irvina D. Yaloma, wybitnego psychiatrę i psychoterapeutę grupowego, autora świetnych książek, które z powodzeniem mogą służyć rozwijaniu swego warsztatu psychologicznego. Dalej – psychologia rozwoju człowieka (śledzimy poczynania jednostki od rozwoju prenatalnego aż po kres życia), historia myśli psychologicznej (poznajemy istotne dla tej dziedziny nauki pomysły i idee i, choć wiele z nich zdawać by się mogło czystym absurdem – każda z nich dołożyła cegiełkę do fundamentu dzisiejszej psychologii), biofizjologiczne podstawy zachowania (już zawsze będziesz z podziwem spoglądać na swój mózg, kiedy zaczniesz poznawać jego mechanizmy!) i procesy poznawcze. I te ostatnie były dla mnie sporym zaskoczeniem. Dziś wydaje mi się to całkiem oczywiste i dobrze uzasadnione, ale początkowo nie mogłam pojąć dlaczego tak właściwie mam uczyć się o zmysłach? I czemu aż TAK szczegółowo? Poznawanie budowy oka, mechanizmy słyszenia, odczuwanie smaku nie były łatwe do przyswojenia, ale ostatecznie przekonałam się skąd ten pomysł, by się tego uczyć. Wspaniale pokazuje fundamentalną zasadę – wszystko to, czego doświadczamy, jest w pewnym stopniu subiektywne. I nigdy nie przekonasz się czy kolory, jakie widzisz za oknem, są takie same dla bliskiej Ci osoby. Świadomość tego była jednym z największych przełomów w moim myśleniu na temat innych ludzi.

Studiowanie psychologii nauczyło mnie przede wszystkim, że ludzki umysł nie zna granic – to naprawdę godny podziwu „mechanizm”. Nigdy byście nie pomyśleli, że osoba niewidoma będzie potrafiła bez problemu poruszać się w pokoju z torem przeszkód, a klątwa Vodoo działa tylko dlatego, że ktoś w nią z całych sił uwierzył.

Poznając mnóstwo fascynujących badań i eksperymentów naukowych, ucząc się różnych podejść, wiem, że ciekawość i otwarty umysł to postawa. Nie sposób pozbyć się wszystkich stereotypów (tym bardziej, że często bywają nieuświadomione), lecz studia psychologii (i dalszy rozwój w tej dziedzinie) będą naprawdę wspaniałym i w pełni wykorzystanym czasem tylko wtedy, jeśli raz na zawsze pożegnamy się z czarno-białym światem, przyjmując w zamian wszystkie odcienie szarości i całą paletę barw, jaką serwuje nam życie każdego dnia.

Autorką artykułu jest Natalia Stasiowska – studentka psychologii – z pasji i zamiłowania. Od dziecka zafascynowana światem i wszystkim co oferuje – książki to nieodłączny element jej codzienności (marzy o ogromnej biblioteczce i szerokim parapecie pełnym kolorowych poduszek, gdzie mogłaby czytać bez końca), uwielbia też uczyć się nowych rzeczy.

Stara się b y ć – w pełnym tego słowa znaczeniu.

Zajrzyjcie też na stronę www.dziewczynazjednymokiem.pl i instagram.com/dziewczynazjednymokiem