Przeciwność losu nie jest przeszkodą, którą trzeba obejść, aby wrócić do życia.
„Niezniszczalni. Rozwój po traumie”
Jak wykorzystujemy własne cierpienie, by przekształciło nas oraz ludzi, z którymi się stykamy? Jak możemy przestać uciekać przed bólem i taką reakcją na niego, która niszczy nas i innych?
j.w.
Aha, mówisz sobie, stało się. Oto jest. A potem już niczego nie musisz się bać.
„Małe życie”
(…) poruszać się wraz z przypływem, nie opierać się, przyzwalać, by było tak, jak jest.
„Śmiertelni nieśmiertelni”
W tekście „Ciało pamięta, czyli o znaczeniu ciała w psychoterapii” pisałam, że około 20% osób, które doświadczają wydarzeń traumatycznych, reagują na nie zespołem stresu pourazowego (PTSD). A co z pozostałymi 80%? W jaki sposób sobie radzą? Książka „Niezniszczalni. Rozwój po traumie” pomaga znaleźć odpowiedzi na te pytania.
„To jest książka o współczesnych feniksach – kobietach i mężczyznach, którzy pokonali głębokie udręki: chroniczną chorobę, stratę, raka, wypadki, wojnę, Auschwitz. Po takich doświadczeniach nie tylko wznieśli się, ale i wyszli z nich mocniejsi, bardziej zdeterminowani, mądrzejsi” pisze Michaela Haas, autorka książki, która również należy do grona współczesnych feniksów. Wzruszające i jednocześnie budujące historie osób, które podniosły się po traumach pokazują, że życie po traumie jest możliwe. I nie ma w tych historiach wyłącznie dobrych zakończeń – jest raczej życie z jego wszystkimi odcieniami, w którym obok cierpienia, żalu, smutku, tęsknoty, strat i bezradności jest też miejsce na rozwój i budowanie relacji pomimo, jak również z powodu traumy.
Tu zwracam się ku fundamentom mojej terapeutycznej pracy – konstruktywizmu i konstrukcjonizmu społecznemu, zgodnie z którymi nie chodzi przecież o same wydarzenia (bo one są, jakie są), ale o to, na jakich ich aspektach się skupimy, o to, jakie znaczenia zdecydujemy się im nadać i o to, jakie działania podejmiemy w związku z tymi znaczeniami. „Trauma zależy od tego, jak ją widzimy, jak jej doświadczamy”. Autorka zaprasza do bliskiego mi podejścia do trudności – uwzględniającego szanse, które tkwią w tych trudnościach, ale także uznającego ich ciężar i związane z nimi cierpienie. „Kryzys nie jest ślepą uliczką, ale raczej momentem przełomowym. Znaczenie ma to, co zrobimy później: pójdziemy do przodu, lub wycofamy się, skierujemy się na południe lub północ, pobiegniemy lub schowamy się, będziemy się czołgać lub latać”. Nic oczywiście nie zadzieje się samo (łatwo i szybko też nie) – bo cały proces zakłada aktywną rolę osoby doświadczającej traumy.
Co dobrego może wyniknąć z takiego zasobowego podejścia do traumatycznych zdarzeń? Richard Tedeschi i Lawrence Calhoum przekonują, że jest to rozwój pourazowy.
Zanim jednak opowiem o samym rozwoju pourazowym – parę słów wyjaśnienia. Po pierwsze, Tedeschi i Calhoum nie próbują nikogo przekonać, że w samym zdarzeniu traumatycznym jest coś pozytywnego – przeciwnie, prawdopodobnie nikt nigdy nie wybrałby tych zdarzeń dla siebie. Po drugie, mówiąc o sprawstwie, które dostrzegają u uczestników traum, absolutnie nie mają na myśli ich odpowiedzialności czy winy za sprowadzenie tych zdarzeń na siebie! Podkreślają raczej, że nawet w obliczu trudnych wydarzeń można mieć choćby minimalny wpływ na własne działania. Po trzecie, nie nawołują do wdzięczności czy jakiejkolwiek radości z powodu doświadczenia traumy (co przecież byłoby niedorzeczne). Zapraszają do zobaczenia w traumie także szansy na rozwój, która nie stanowi zaprzeczenia cierpieniu, lecz współistnieje z nim.
Rozwój pourazowy – czym właściwie jest? Jest zarówno procesem, a więc zmaganiami z następstwami traumatycznych zdarzeń, jak i rezultatem – tym, jak ludzie zmienili się w trakcie tych zmagań. Co ważne, rozwój pourazowy nie stanowi przeciwieństwa stresu pourazowego, lecz jest czymś, co może zostać przez ten stres skatalizowane i współistnieć z nim. A więc rozwój pourazowy nie jest tożsamy z brakiem stresu, bólu i cierpienia.
Tedeschi i Calhoum, gdy piszą o procesie radzenia sobie, odchodzą od schematycznego i linearnego myślenia o zdrowieniu, nie dzielą go na fazy, etapy, nie podają czasu trwania. Uznają za to indywidualność każdego ocalałego i jego własne sposoby radzenia sobie, dobierane w takiej kolejności i liczbie, jakiej danej osobie potrzeba. Jednocześnie są przekonani, że pewne działania mogą stanowić wsparcie i sprzyjać rozwojowi osób, które traumy doświadczyły lub doświadczają. O tych wspierających radzenie sobie i potraumatyczny wzrost działaniach dowiadujemy się poprzez opisane w książce historie osób, które doświadczyły traumy i potraumatycznego wzrostu. Ich wskazówki to m.in.:
- Znajdź obszar swojego wpływu i nie rezygnuj z tego wpływu, skup się na rzeczach, które możesz zrobić
- Opracuj plan przetrwania, naucz się wierzyć w siebie, nie poddawaj się
- Wesprzyj tego, kto cię potrzebuje, otwórz się na współczucie, inspiruj innych i bądź dla nich dobry, wybacz innym, szukaj tego, co łączy cię z ludźmi
- Zakotwicz się w swoim oddechu, połącz się ze swoim ciałem, miej odwagę nie wiedzieć
- Rób przerwy od bólu, bądź dobry dla siebie
- Miej odwagę zwrócić się w kierunku tego, co cię spotkało, wyraź swoje emocje, dostrzeż ulotną naturę myśli i emocji, włącz trudne wydarzenie w narrację swojego życia, akceptuj rzeczy, których nie możesz zmienić, przyjmij własną wyjątkowość
- Znajdź wsparcie w innych ludziach i zwierzętach, szukaj pomocy (także tej medycznej i terapeutycznej), komunikuj się szczerze, otwarcie i jasno, znajdź swoją inspirację, broń się, gdy tylko możesz
- Rozpoznaj nieprzydatne wzorce, karm umysł tym, co mu służy, zaproś to, co pozytywne, trenuj swój mózg, śmiej się, gdy tylko możesz, wypracuj postawę wdzięczności.
- Bądź kapitanem swojego umysłu, trenuj uważność – także wobec bólu, doceniaj proces, a nie wynik
- Nadaj znaczenie cierpieniu, patrz do przodu, szukaj w cierpieniu wskazówek dla kierunku twojego dalszego życia
- Napisz najlepszy scenariusz swojego życia, znajdź swoją pasję, wysil się
- Pozwól sobie popełniać błędy i zaczynać od nowa, wybacz sobie.
Kiedy czytam powyższe wskazówki, to trudno mi się pozbyć wrażenia, że mają charakter uniwersalny i każdy, kto zdecydowałby się wcielić w swoje życie choć kilka z nich, prawdopodobnie byłby szczęśliwszy. Jeśli jesteście ciekawi, jak realizacja tych wskazówek pomogła w procesie radzenia sobie bohaterom książki – serdecznie zachęcam do lektury.
A co z rezultatem? Czy to wszystko pozwoli wrócić do dawnego siebie, sprzed traumy? Prawdopodobnie nie – „Najgorsze się stało i jesteśmy zmienieni”. „Bouncing forward”, to oryginalny tytuł książki i oznacza „Odbicie się do przodu”. I właśnie odbicie się do przodu jest tym, co może zdarzyć, gdy „(…) pozwolimy na to, by ogień traumy zahartował nas i był nauką”. Tedeschi i Calhoum opisują pięć głównych obszarów rozwoju pourazowego, w których odbicie się do przodu może mieć miejsce: siła osobista, głębsze związki z innymi ludźmi, nowe spojrzenie na życie, docenienie życia i duchowość. Badacze odnotowali, że od 30 do 70% ocalałych, a w niektórych przypadkach nawet do 90%, doświadcza przynajmniej jednego aspektu rozwoju pourazowego. Przypominam sobie różne historie okołotraumetyczne – usłyszane, przeczytane i przeze mnie doświadczone – i dostrzegam, że tym, co je łączy jest wyostrzenie tego, co w życiu ważne, co jest wartością, i mam wrażenie, że wskazane przez badaczy obszary rozwoju pourazowego stanowią doskonałą przestrzeń dla manifestowania się tych wartości.
Pisząc ten artykuł, rozmyślam o terapeutycznym wspieraniu osób, które doświadczyły traum. Często korzystam wtedy z tego, co oferuje terapia narracyjna – pracuję wówczas na rzecz tego, by pomóc klientowi wychodzić poza tożsamość ofiary i odkrywać w sobie tożsamość ocalałego. I mam poczucie, że w tym procesie dzieje się sporo z tego, co opisuję w niniejszym artykule – od budowania bezpieczeństwa, szukania zasobów i sprawstwa, poprzez wyrażanie emocji i budowanie łączności z własnym ciałem i innymi ludźmi, aż do przyjęcia własnej historii i zdefiniowania siebie samego na nowo – choć to oczywiście duży skrót.
Podoba mi się słowo „niezniszczalni” użyte w kontekście rozwoju pourazowego. Słyszę w nim uznanie dla tego, jak wiele, jako ludzie, jesteśmy w stanie przetrwać, aby żyć i rozwijać się mimo wszystko. Wybrzmiewa w nim też ogrom ludzkich możliwości adaptowania się, czasem tak wielki, że nawet sami siebie byśmy o to nie podejrzewali.
Podsumowując:
- Jesteśmy i wrażliwi i, równocześnie, wytrzymali
- Trudne zdarzenia przyjmujmy w całości – z całym bólem, strachem, gniewem i bezradnością które nam przynoszą i jednocześnie potraktujmy je jako szansę na rozwój
- Zawsze mamy możliwość zachowania swojej sprawczości (choćby w minimalnym zakresie, np. zawsze to ja wybieram, na co chcę skierować swoją uwagę)
- Rozwój pourazowy nie wynika z z samego zdarzenia traumatycznego, lecz z tego, co zdecydujemy się z tym zrobić.
Katarzyna Rawska
***
Przeczytaj też koniecznie inne nasze teksty o podobnej tematyce:
Zajrzyjcie do recenzji książki „Kato-tata”, również pióra Katarzyny Rawskiej. I do tego tekstu Agnieszki Kalugi traktującego o książce „Anioły jedzą trzy razy dziennie” o pobycie autorki w szpitalu psychiatrycznym.
Może Was też zainteresować tekst Niny Sobczak-Matysiak o cierpieniu i psychoterapii.
O traumie w filmie „Moonlight” przeczytacie w tekście Anny Olszewskiej-Konopy.
O tym, jak nasze ciało sygnalizuje i odpowiada na poczucie bezpieczeństwa lub traumę napisała Sabina Sadecka w tym tekście. A tu znajdziecie jej tekst, o linii życia i trudnych momentach na niej.
O traumie przeczytacie też w tej recenzji książki „Pułapka”.