Nie jest trudne do wyobrażenia, że kilka osób obserwuje tę samą sytuację (np. słucha tego samego wykładu, ogląda ten sam film, czyta tę samą książkę, obserwuje tę samą sprzeczkę), a ma na jej temat zupełnie różne spostrzeżenia, refleksje, inaczej ją ocenia, zwraca uwagę na różne szczegóły. Jak to możliwe? Jeden wspólny bodziec i tak wiele różnych reakcji? Irvin Yalom pisze, że prawdopodobnie jest tylko jedno wyjaśnienie: każdy ma swój własny świat wewnętrzny (zbudowany z myśli, przekonań, doświadczeń itd.) i przez jego pryzmat postrzega i interpretuje zdarzenia. Wydawałoby się, że język umożliwia ludziom budowanie pomostów między ich światami wewnętrznymi. Tylko co w sytuacji, gdy np. słowo urlop mi przywodzi na myśl smażenie się na plaży, a w tobie – wędrówkę po górach? To kolejne potwierdzenie istnienia zróżnicowanych światów wewnętrznych. Mój świat wewnętrzny jest więc zrozumiały i znany jedynie mi, a narzędzie (język), które pozwala mi pokazywać go innym, a także poznawać ich światy wewnętrzne, jest niedoskonałe. To brzmi jak zwiastun kłopotów… Bo skoro tak, to jak się dogadać?
Virginia Satir pisze: „Słowa są przypisane do osoby, która ich używa i nie ma żadnej gwarancji, że ktoś inny nada im takie samo znaczenie. Zawsze niezbędna
jest więc weryfikacja”. Język będzie więc użytecznym narzędziem tylko wtedy, gdy uwspólnimy znaczenia poszczególnych słów – jest to szczególnie istotne
przypadku bliskich relacji (choć nie tylko!). I o ile uwspólnianie znaczeń nie będzie trudne w przypadku odmiennego rozumienia słowa urlop (chociaż czy na
pewno…?), o tyle niewątpliwie będzie to wyzwanie na przykład w przypadku wyrażeń: wychowanie dzieci, sukces, związek, bezpieczeństwo.
Uwspólnienie znaczeń to jeden z wyznaczników skutecznego porozumiewania się. Jego przeciwnością jest opisane przez V. Satir czytanie w myślach. Czasem ludzie zakładają, że możliwe jest poznanie myśli i uczuć innej osoby bez rozmowy, uwspólniania znaczeń, wzajemnego, uważnego słuchania. Wtedy całkiem uprawnione stają się życzenia „On powinien się domyślić, kiedy jestem rozczarowana” albo „Mogłaby przestać mnie namawiać na wyjście do znajomych, kiedy wie, że jestem zmęczony” czy wreszcie „Jestem pewny, że jest ze mną nieszczęśliwa”. Czytanie w myślach zaburza komunikację i utrudnia poznanie prawdziwych przekonań, myśli, odczuć drugiej osoby. Kiedy na stałe wpisze się w sposób porozumiewania się między członkami rodziny (ale także między współpracownikami, przyjaciółmi itd.), prowadzi do wzajemnego zadawania sobie bólu i wzmacnia poczucie osamotnienia. Oczywiście ludzie, kórzy wiedzą o sobie wiele, spędzają ze sobą dużo czasu i mają szansę poznawać się w zróżnicowanych okolicznościach, w pewnym stopniu będą w stanie porozumieć się bez słów. Jest to z pewnością niezwykłe i świadczy o bliskości. Jednak warto być ostrożnym – taki rodzaj rozumienia się bez słów to nie reguła czy obowiązek, ani wyznacznik jakości związku.
Czytanie w myślach blokuje dialog. Uwspólnianie znaczeń pozwala na jego ponowne zaistnienie. Zamiast więc oczekiwać, że bliscy domyślą się, czy jestem aktualnie rozczarowana, czy zła, czy smutna, może warto im o tym powiedzieć? Zamiast oczekiwać, że żona zauważy moje zmęczenie i nie będzie nalegała na spotkanie ze znajomymi, może powiem jej, że nie mam dziś siły na wieczorne wyjście? Zamiast pielęgnować w sobie przekonanie, że mój partner jest ze mną nieszczęśliwy, może warto zapytać samą siebie, jakie jego konkretne zachowania na to wskazują, a potem w rozmowie z nim wyjaśnić znaczenie tych zachowań? Niejednokrotnie zdarza się, że zachowaniom, którym przypisujemy jakieś znaczenia, przyświecały zupełnie inne intencje. „Niejednokrotnie zaobserwowaliśmy, że ludzie pod wpływem stresu wyobrażają sobie wewnętrzne przeżycia innych i reagują, opierając się na tych wyobrażeniach, zamiast najpierw sprawdzić, czy są one zgodne z rzeczywistością”, pisze Satir.
Wspólne poszukiwanie znaczeń to okazja do poznawania siebie nawzajem, wyjaśniania tego, co niezrozumiałe, wyrażania własnych emocji i oczekiwań. A to wszystko buduje bliskość i być może doprowadzi do rozumienia się bez słów (w pewnym zakresie). W przeciwieństwie do czytania w myślach, które posiada niszczącą siłę i oddala ludzi od siebie.
Literatura:
R.Bandler, J.Grinder, V. Satir, Zmieniamy się wraz z rodzinami. O zdrowej komunikacji
I. Yalom, M. Leszcz, Psychoterapia grupowa. Teoria i praktyka
S. Chrząstowski, Nie tylko schemat. Praktyka sysemowej terapii rodzin
Katarzyna Rawska