Już od roku żyjemy inaczej niż dotychczas. Żyjemy w czasach, kiedy nic nie jest pewne ani przewidywalne, co niewątpliwie może być źródłem stresu. Taka sytuacja w każdym z nas może wywoływać najróżniejsze stany emocjonalne, które mogą przejawiać się w mniejszym lub większym natężeniu. Jedną z najczęściej wymienianych emocji, jaka nam teraz towarzyszy, jest lęk. Analizując tę sytuację, moglibyśmy spostrzec, że u niektórych lęk pojawia się rzadko, ktoś bardzo sporadycznie odczuwa niepokój, ktoś inny może doświadczać stanów lękowych, które trwają przez jakiś czas, u pewnej grupy osób mogą pojawiać się ataki paniki, a jeszcze inni zmagają się z pełnym spektrum zaburzeń lękowych ze współtowarzyszącą depresją.
To, w jaki sposób radzimy sobie z przewlekłym stresem zależy od wielu czynników: od tego, co otrzymaliśmy od naszych przodków w postaci genów, atmosfery, w jakiej byliśmy wychowywani, od przekazu rodziców i sposobu, w jaki nas wychowywali, od warunków, w jakich żyliśmy i żyjemy, kultury, która niewątpliwie nieustannie na nas wpływa. Wiele czynników decyduje o tym, w jaki sposób w naszym życiu radzimy sobie z… własnym życiem.
Kiedy piszę o stresie i o tym, jak wpływa on na nasze samopoczucie i w jaki sposób oddziałuje na nasze życie, widzę ogromną analogię do tego, jak dzieciaki wchodzą w dorosłe życie i czym dla niektórych z nich jest dojrzewanie. Czas dojrzewania to jedna wielka niewiadoma, zarówno dla nastolatka, jak i dla jego rodziców.
Nie mam żadnych wątpliwości co do tego, że nie jest to łatwy czas, tak samo jak wobec tego, że niektórzy przechodzą go w miarę łatwo, a niektórzy bardzo ciężko. Brak kontroli nad tym, co się dzieje z ciałem, czasami kompletne niezrozumienie samego siebie, otoczenia, bunt przed wkładaniem w koleiny systemu i przed prozą życia, niezgoda na własny los – to wszystko może być trudne do udźwignięcia.
O tym, że z dojrzewaniem można sobie poradzić, sprostać wyzwaniom i trudnościom, jakie z sobą niesie, my dorośli wiemy. Przechodziliśmy przez to, nabraliśmy potrzebnego dystansu, a perspektywa czasu sprawia, że tamten okres naszego życia nie wydaje nam aż tak dramatyczny. Jednak sposób, w jaki radzimy sobie z naszym życiem, w dużej mierze zależy od tego, jak przeżyliśmy tamten czas, czas dojrzewania, a przede wszystkim od tego, jakie wsparcie otrzymaliśmy od naszych rodziców.
I tu chcę podzielić się z Wami tym, czym jest dla mnie wsparcie i jak je rozumiem, a także dlaczego uważam, że jest to najważniejszy aspekt bycia rodzicem (oprócz miłości bezwarunkowej, oczywiście).
Wsparcie, to najkrócej mówiąc, uważne towarzyszenie emocjonalne.
Czasami nawet nic szczególnego nie trzeba robić, by je dać. Wystarczy obecność, otwarte serce, uważne uszy, ciepłe, akceptujące spojrzenie.
Wsparcie polega na tym, że jesteś dla kogoś obecna/obecny w tym, czego on aktualnie doświadcza, bez przerywania, oceniania, zbędnych słów. To danie przestrzeni, by ktoś mógł POWIEDZIEĆ o tym, co czuje, by emocje mogły WYBRZMIEĆ. To towarzyszenie temu stanowi, tym emocjom, tej chwili, które polega na stworzeniu bezpiecznej emocjonalnie przestrzeni bez pouczania, krytykowania, strofowania lub, co gorsza, ponaglania.
Czasami naprawdę nic nie trzeba mówić, za to bardzo ważne jest słuchanie – uważne, rozumiejące, wspierające słuchanie.
Bywa, że wsparciem może być sms, krótka rozmowa i dobre słowo, które mówi: „Wiem, że jest ci teraz ciężko. Czy jest coś, co mogę dla ciebie zrobić?”
Osobiście uważam, że jest to jedno z najpiękniejszych pytań, jakie można komuś zadać i to nie tylko w momentach trudnych emocjonalnie: „Czy czegoś ode mnie potrzebujesz?” albo po prostu „Czego na ten moment potrzebujesz?”
Bardzo ubolewam nad tym, że tak mało rozmawiamy ze sobą o naszych potrzebach i emocjach, jestem przekonana, że wtedy wszystkim lepiej by się żyło.
Na koniec chciałabym podkreślić, że wsparcie nie polega na tym, żeby dawać komuś rady albo rozwiązywać za niego problemy, a już z całą pewnością nie powinno polegać na próbowaniu postawienia kogoś do pionu poprzez krytykę, gniewne spojrzenie, okazywanie złości czy próbę zmotywowania do szybkiego wyjścia z tego trudnego stanu.
Rady można udzielać, ale tylko w tym przypadku, kiedy usłyszymy wyraźną prośbę, dostaniemy informację, że to jest właśnie to, czego dana osoba w tym momencie potrzebuje.
Emocje są delikatne i subtelne, lubią, kiedy daje się im przestrzeń. Emocje są odzwierciedleniem naszego wewnętrznego świata, a przecież każdy z nas ma potrzebę bycia potraktowanym poważnie i bycia wysłuchanym, zauważonym. I tak też jest z emocjami, jako naszymi wewnętrznymi reprezentantami: ujawnione, wysłuchane, uznane odwdzięczają się. Przychodzi ulga i większe zrozumienie siebie, swojego świata.
Uznanie wyjątkowości wewnętrznego świata, emocji, przeżyć, doświadczeń przez drugiego człowieka, a szczególnie przez TEGO WAŻNEGO, kimkolwiek dla nas jest: ojcem, partnerem, nauczycielem, szefem, budują porozumienie, zaufanie do siebie i świata, wewnętrzne otwarcie na tego człowieka, tego, który dał przestrzeń na wybrzmienie emocjom. Bez oceniania, z otwartym sercem.
Tym jest dla mnie wsparcie. Tak ja je rozumiem.
Wsparcie jest tym, czego potrzebuje każdy z nas, nie tylko nastolatki i dzieci w czasach pandemii. Każdy z nas. I nie tylko w czasach pandemii…
Wróćmy jednak do nastolatków, którzy rozwojowo przechodzą przez trudny czas dojrzewania w bardzo trudnym okresie pandemii. Jest im naprawdę trudno, dlatego nie mogą pozostać z tym problemem sami. Dla nich to jest czas dojrzewania w czasach pandemii i z pewnością nie jest to dla nich proste.
Moim marzeniem jest, byśmy jak najczęściej pamiętali o tym, czym jest wsparcie i je sobie wzajemnie dawali.
Sylwia Śliwocka