Milczenie jak zimna woda powoli wszystko przenika. W tym milczeniu wszystko topnieje. I ja, topniejąc, krzyczę i krzyczę, ale nikt mnie nie słyszy.
Haruki Murakami

Ja staję się w zetknięciu z Ty; stając się Ja mówię Ty. Każde prawdziwe życie jest spotkaniem.
Martin Buber

(…) bycie uznanym we własnym doświadczaniu świata wydaje się jedną z podstawowych ludzkich potrzeb.
Bogna Szymkiewicz

Wakacje. Góry. W zatłoczonej restauracji, w której zdecydowałam się zjeść obiad rozlega się bardzo głośny płacz kilkuletniej dziewczynki. Mimowolnie spoglądam w jej stronę i staję się świadkiem tego, jak babcia na siłę wpycha do jej ust pieroga, mówiąc przy tym, jak bardzo dziewczynka jest niegrzeczna i jak bardzo nie wypada płakać i krzyczeć, kiedy ma się już tyle lat. „Nie mogę jeść, bo teraz płaczę” – powtórzone kilkukrotnie, z coraz większą mocą, krzykiem i płaczem, zdaje się nie robić wrażenia na babci, która celuje do dziewczynki widelcem z kolejnym pierogiem.

Targ. Staję przy straganie z owocami i warzywami, witam się ze sprzedawczynią. „Dzień dobry” do mnie nie wraca. W myślach wybieram produkty, czekam. Po chwili, w której nic się nie wydarza, a sprzedawczyni wydaje się mnie w ogóle nie widzieć, znów się odzywam. Ponownie spotykam się z jej milczeniem. Jesteśmy tak blisko, że nie może mnie nie słyszeć. „O co tu chodzi? Czy wszystko ze mną w porządku? Czy ja tu jestem?” – przemyka mi przez głowę. Próbuję ponownie. Tym razem się udało. „Przepraszam, zamyśliłam się!” – słyszę, i widzę skierowany do mnie uśmiech. Uff.

Opowiadanie Murakamiego pt. „Milczenie”. Na nastolatka Osawę padają niesłuszne oskarżenia. Jego społeczność (w szkole i miejscu zamieszkania) bez najmniejszych wątpliwości uznaje je za prawdę. Jest też kara – milczenie. Chłopak jest traktowany jak powietrze przez kilka miesięcy. Samotność staje się treścią jego codziennego życia. W pojedynkę walczy o swoje psychologiczne przetrwanie. Osawa zaraz po ukończeniu szkoły decyduje się wyjechać do miejsca, w którym ma nadzieję nie spotkać nikogo znajomego.

Przypomnij sobie sytuację, w której spotkało Cię coś podobnego – ktoś zignorował Ciebie lub choćby któryś aspekt Twojego doświadczenia. Jak się czułeś? Co myślałeś? Co zrobiłeś?

Te trzy krótkie historie mają dla mnie wspólny mianownik: pokazują, że bycie niewidzialnym choćby przez chwilę, czy choćby w jakimś aspekcie swojego doświadczenia jest źródłem co najmniej dyskomfortu, a jeśli trwa dłużej – cierpienia.  Te historie pokazują jak ważne jest bycie widzialnym dla innych ludzi. Przez „widzialność” rozumiem zarówno to, że ktoś dostrzega mnie i tym samym potwierdza moją obecność, istnienie („widzę Cię, zauważam”), jak i to, że ktoś dostrzega  moje odczucia, emocje („dostrzegam to, co teraz przeżywasz”), a także myśli, przekonania („dostrzegam i rozumiem to, jakie masz na ten temat zdanie”). Jako ludzie jesteśmy przecież istotami społecznymi. I choć może to brzmieć banalnie, to jeśli dłużej zastanowimy się, co to właściwie oznacza, to konsekwencje tego stwierdzenia jawią się jako zupełnie niebanalne.

Możemy je prześledzić w książce Bruce’a Perry’ego „O chłopcu wychowywanym jak pies”. Perry opisuje np. historię chłopca, Connora, który w wieku niemowlęcym był zostawiany w łóżeczku na wiele godzin. Sam. Bez obecności opiekuna. Niedostatek bodźców, których dostarcza małemu dziecku codzienna, czuła opieka sprawił, że mózg chłopca i – w efekcie – również jego ciało, nie rozwijały się prawidłowo (miał problemy m. in. z układem trawiennym, kostnym, a także z emocjami i budowaniem relacji). Ten brak podstawowego potwierdzenia – potwierdzenia istnienia – odcisnął swoje piętno na całym życiu chłopca.

Innym przykładem braku potwierdzenia jest sytuacja przemocy. Osoba doświadczająca długotrwałej przemocy i związanego z nią braku potwierdzenia własnego doświadczenia, stopniowo przestaje ufać swoim uczuciom i myślom. Najczęściej na rzecz przejęcia perspektywy sprawcy. Brak wiary w sensowność własnych uczuć i myśli nie sprawia jednak, że one znikają. Jak się nie zgubić w sytuacji, gdy czuję i myślę jedno, a ktoś, kogo uważam za ważnego neguje moje doświadczenie i proponuje zupełnie inne? Porównanie sytuacji przemocy domowej do mgły, która opada niepostrzeżenie, nie pozwala widzieć ostro i uniemożliwia wydostanie się, wydaje się bardzo na miejscu. Doświadczenie systematycznie nieuznawane, szczególnie przez bliską i ważną osobę, traci status realności. Nie bardzo wiadomo, co z nim zrobić – jest, a jednocześnie nie istnieje. Własna historia traci ostrość – pisze Bogna Szymkiewicz w książce nt. narracji kobiet doświadczających przemocy pt. „Dlaczego tak trudno jest odejść”.

Co na to mózg? Odpowiedź znalazłam w badaniach prowadzonych przez Ethana Krossa. Badacz dowiódł, że doświadczenia bólu fizycznego i odrzucenia społecznego są tożsame na poziomie neuronowym – w obu przypadkach w mózgu aktywna jest drugorzędowa kora somatosensoryczna oraz grzbietowo-tylna część wyspy. Choć to (na szczęście) fikcja literacka, to dzięki temu badaniu jeszcze lepiej rozumiem, dlaczego Osawa z opowiadania Murakamiego chciał wydostać się z milczącego otoczenia – chciał wyrwać się z doświadczenia bólu i cierpienia.

Szeroko pojęty brak potwierdzenia własnego doświadczenia przez innych ludzi może – dosłownie – utrudniać rozwój fizyczny i psychiczny, więzić w naznaczonych cierpieniem relacjach oraz wywoływać ból. Skoro tak, to czy sytuacja odwrotna, a więc możliwość uzyskania potwierdzenia własnego doświadczenia, jest tu rozwiązaniem? Okazuje się, że tak. Więcej o tym przeczytacie w kolejnej części artykułu.

Katarzyna Rawska

Bibliografia:
„Milczenie” H. Murakami
„O chłopcu wychowywanym jak pies” B. Perry
„Dlaczego tak trudno jest odejść” B. Szymkiewicz
www.psychologia.edu.pl

Źródło obrazka: http://www.alexplattart.com/