Egzaminy to nieodłączna część dojrzewania – w dosłownym i przenośnym sensie. Towarzyszą nam od pójścia do przedszkola, w szkole, w życiu prywatnym i rodzinnym, na studiach. Są częścią rozwoju i przechodzenia z jednej fazy kompetencji do kolejnej. Często na nie narzekamy, stresują nas i zastanawiamy się po co w ogóle są konieczne. Z drugiej strony, mobilizują nas do wzmożonej pracy, do dania z siebie maksimum wysiłku i pomagają nam doświadczyć pełni naszych możliwości.

Zaakceptuj napięcie

Jeśli egzamin w ogóle nas nie stresuje, to jest to podejrzane i może wskazywać na to, że droga, którą idziemy nie należy do nas – obszar, z którego jesteśmy egzaminowani albo przejście egzaminu nie jest dla nas wtedy zwyczajnie ważne. Byłem w takiej sytuacji wiele lat temu: wiele osób ubiegało się o praktyki w pewnej firmie, które dawały duże szanse na zatrudnienie. Ostatnim etapem była bardzo wymagająca selekcja w całodniowym assessment centre. Wszyscy uczestnicy byli bardzo zdenerwowani. Ja byłem najmniej zestresowany, bo czułem podskórnie, że to nie jest dla mnie takie ważne, czy dostanę się na ten staż czy nie. Dostałem się, ale po nim zrezygnowałem z pracy, bo czułem, że to nie jest moje marzenie zawodowe. W pewnym sensie nie jest sztuką zdobyć coś, co nie jest naszym celem nawet jeśli wiele innych ludzi do niego dąży i może nam nawet tego zazdrościć. Jeśli wiemy, że walczymy o nasze sny, to egzamin musi stresować. Stawką jest przecież albo duża radość z przejścia dalej, albo odczuwanie zawodu, że nam się nie udało – to jakby walka o nasze “być albo nie być”, a taka sytuacja musi wywoływać napięcie.

Pracuj nad swoim krytykiem wewnętrznym

Jeśli walczymy o nasze marzenia, to naturalne, że pojawia się w nas mnóstwo pytań, wątpliwości: Czy się do tego nadaję? Dlaczego to właśnie mi, a nie innym ma się udać, przecież tak niewiele osób dochodzi do celu? Tyle czasu już się rozwijam i nadal niewiele się zmienia, może się poddać? Nikt jeszcze tego przede mną nie (z)robił – nie ma sensu w takim razie się za to zabierać; jestem za głupi, za mało uzdolniony, jestem za mało empatyczna, nie starczy mi cierpliwości, itp. Ważne, żeby nauczyć się w spokoju ducha udzielać sobie odpowiedzi na te pytania, bo one są jak kolejne kroki w drodze na szczyt, który próbujemy zdobyć, ale nie dać im (czy też nazwijmy go: “krytykowi wewnętrznemu”, który je zadaje) nas hipnotyzować, wrzucić w czarną dziurę beznadziei, z której nie widzimy wyjścia. Jestem przekonany, że jesteśmy w taki sposób skonstruowani jako ludzie, że zawsze wybieramy sobie ambitne cele, bo tylko one zmuszają nas do maksymalnego wysiłku. Musimy czasami zaangażować się na 100%, ponieważ tylko w ten sposób możemy prawdziwie i dogłębnie poznać siebie, co dla wielu ludzi w ogóle jest  nadrzędnym celem całego życia. Wewnętrzna krytyka jest nieodłączną częścią tego procesu – zadbajmy o to, żeby jak najwięcej z niej skorzystać, a jak najmniej dać się jej zgnieść. Więcej na ten temat w innym naszym portalowym artykule.

Rozpoznaj swój typ osobowości według kwestionariusza MBTI – swoje silne i słabe strony

To narzędzie fantastycznie wskazuje na obszary, którym warto poświęcić szczególną uwagę w toku naszego rozwoju –   możecie sami spróbować określić swój typ on-line albo umówić się na sesję diagnostyczną z osobami przeszkolonymi w pracy z tym kwestionariuszem. Uzyskana wiedza bardzo pomaga w przygotowaniach także do egzaminów: Masz tendencję do uczenia się na ostatnią chwilę i potrafisz się wtedy mocno zmobilizować? (ale uwaga! –  nie zostaw sobie zbyt wiele materiału do nauki na ostatnią noc). Czy raczej rozplanujesz sobie wszystko mniejszymi porcjami na wcześniejsze dni? (ale biada, jeśli tego nie zrobisz albo nie ustalisz z profesorem daty napisania pracy dyplomowej – będzie ci bardzo trudno się zmobilizować bez deadline’u i mogą zjeść cię nerwy). A może lubisz pisać projekty i chętnie zrobisz badania do pracy magisterskiej, ale tak nie masz ochoty na spotkanie z promotorem, którego za bardzo nie znasz, że całość odwleka się w nieskończoność? Wolisz egzamin ustny czy pisemny? Mieć przed nim zestaw pytań, które mogą się pojawić czy liczyć na swobodną rozmowę, która pokaże ogólne zrozumienie idei, z której jesteś egzaminowany? – te wszystkie czynniki mają olbrzymie znaczenie w rozpoznaniu głównych  trudności w trakcie przygotowania i zdawania egzaminów. Warto je jak najlepiej poznać, aby to nad nimi przede wszystkim pracować i próbować je okiełznać.

Zaakceptuj swoją rolę – ucznia i pokłoń się mistrzowi

Możecie się lubić albo nie, ale egzaminator na pewno zna się na czymś lepiej od ciebie. Uszanuj tę dynamikę w waszej relacji i spróbuj z niej skorzystać zamiast z nią walczyć. Nie ma nic bardziej denerwującego dla wielu egzaminatorów niż student, adept, który wchodzi na egzamin w przekonaniu, że zjadł wszystkie rozumy, tym bardziej jeśli nie idzie to w parze z szacunkiem do drogi jaka jeszcze jest przed nim. Nawet subtelne podważanie autorytetu osoby, która ciebie egzaminuje wpłynie (często niestety nieświadomie) na waszą relację i obniży twoje szanse na zdanie go – wszyscy jesteśmy tylko ludźmi i także dla “siwiutkiego prof. dr hab.” wyzwaniem będzie wyskoczenie z nieświadomego mechanizmu: “ktoś podważa mój autorytet, więc go nie lubię, więc na pewno nie jest tak dobrze przygotowany jak powinien być, więc nie zdaje”. Nie zapominaj o swoim punkcie widzenia, ale pamiętaj, że często to nie z niego jesteś egzaminowany – jeśli pytanie egzaminacyjne dotyczy tego czym dla Junga była idea archetypów, to nie na miejscu jest rozpoczynanie wypowiedzi od słów: “Moim zdaniem, archetyp to…”. Pamiętaj, że dla wielu egzaminatorów postawa studenta, który jasno sygnalizuje, że zależy mu na dalszym doskonaleniu się i nie poddawaniu się już sama w sobie budzi duży szacunek i buduje dobry klimat w relacji, który zachęci być może do zadania jeszcze jednego dodatkowego pytania, abyś jeszcze bardziej mógł/mogła pokazać ile umiesz albo… przyda się na egzaminie poprawkowym.

Pamiętaj, że nie zostaniesz zjedzony przez lwa!

Egzaminy towarzyszą nam jako ludziom od zarania dziejów. Od tego czy opanowaliśmy pewne umiejętności czy też nie, zawsze zależało nasze przetrwanie: Czy udało się na czas znaleźć ciepłe schronienie przed zimą? Czy umiem rozniecić ogień, żeby odstraszyć wilki? Czy zdołam upolować coś do jedzenia dla całej mojej rodziny i w tym samym czasie nie zostanę pożarty przez lwa? W tym kontekście dobrze czasami uświadomić sobie jaka jest cena nie zdania egzaminów w obecnych czasach, bo nie zawsze mieliśmy przywilej smucenia się po ich oblaniu… Warto dopuścić do siebie wszystkie trudne uczucia związane z ich zdawaniem, trochę odpocząć, zatrzymać się na tyle, na ile tego potrzebujemy. Po to, żeby po jakimś czasie poczuć, że nasze baterie są znowu naładowane, wciągnąć powietrze głęboko w płuca i ruszyć do kolejnego etapu przygody zwanej: życie.

Maciej Gendek