Gdy przychodzi sztorm, niektórzy stawiają mury, inni budują wiatraki.
przysłowie chińskie
Jakość rozmowy ma większy wpływ na samopoczucie całej rodziny niż osiągnięcie porozumienia czy kompromisu.
Jesper Juul „Twoje kompetentne dziecko”
Rodzicielstwo to nie lada wyzwanie. Jest przepełnione różnorodnymi, czasem skrajnymi emocjami: od radości i satysfakcji, poprzez niepewność, zmęczenie i strach, aż po złość czy frustrację – tymi słowami rozpoczyna się książka „Dogadać się z dzieckiem” i nimi też rozpoczynam jej recenzję. Dlaczego? Bo wydaje mi się ważne przełamanie mówienia o rodzicielstwie jedynie w różowych, pięknie brzmiących słowach. Prawdziwe jest zestawienie go z całą gamą uczuć. I właśnie takie spojrzenie obecne jest w u Magdaleny Sendor i Joanny Berendt, autorek książki.
„Dogadać się z dzieckiem” to książka, którą wypełnia empatia i akceptacja. Można w niej znaleźć wiele przykładowych trudnych sytuacji i dialogów pomiędzy rodzicem a dzieckiem, które wspierają we wzajemnym dostrzeganiu potrzeb. To, co dla mnie jest szczególnie ważne to pytanie, z którym czytelnik-rodzic zostaje skonfrontowany, a które brzmi: Jakim chcę być rodzicem? By przybliżyć się do odpowiedzi, dostajemy zaproszenie do podróży w czasie, podczas której przyglądamy się nie tylko sobie, ale też swoim dorosłym już dzieciom, temu co lubią robić, jakie mają pasje, co dla nich jest w życiu ważne, czy lubią siebie samych, jak nawiązują relacje z innymi… Jesteśmy zachęcani do spojrzenia na bycie dzieckiem i bycie rodzicem z wykorzystaniem optyki wsparcia, towarzyszenia i zrozumienia. I do wykonania sporej ilości ćwiczeń, by się w tym spojrzeniu poczuć dobrze i naturalnie.
W moim przekonaniu czytając i odpowiadając refleksyjnie na postawione przez autorki pytania, rodzic wykona bardzo dużą pracę. W dużej mierze będzie dotyczyła ona wizji, jaką w sobie chowa, oczekiwań, jakie przed sobą stawia oraz intencji, jakie ma. Będzie też w tej pracy kawałek na zaakcentowanie dbania o siebie i swoje potrzeby, dostrzegania ich i uznawania za ważne, na łagodność dla siebie, na wdzięczność. Cenną energię zainwestuje także na naukę nowych sposobów reagowania i komunikowania się z dzieckiem – naukę języka serca.
Znacie model czterech kroków z Porozumienia bez Przemocy? Warto mieć go w głowie, gdy wydarza się coś, co porusza nasze emocje. Pierwszym elementem jest spostrzeżenie/obserwacja – odpowiedź na pytanie co widzę, co słyszę, co myślę? Kolejnym skupienie się na tym, co w związku z daną sytuacją czuję. Następnie stoimy przed zadaniem uświadomienia sobie tego, czego potrzebuję, by na sam koniec wiedzieć, o co chcę poprosić. Korzystając z takiego konstruowania swoich wypowiedzi, stwarzamy dobre warunki do budowania kontaktu z dzieckiem, unikamy ocen i osądów, zachowując łączność ze sobą – swoimi uczuciami i potrzebami.
Biorę sobie z tej książki naprawdę dużo, między innymi poniżej zapisane myśli, które jednocześnie są jej fragmentami:
– Każde ludzkie zachowanie wynika z chęci zaspokojenia własnych potrzeb.
– Wszystko, co ludzie mówią, to prośby lub podziękowania.
– Twoje ciało to mapa twojego stanu.
– Między zdarzeniem będącym impulsem do złości a odczuwaniem złości jest coś jeszcze: myśli i przekonania – czyli dialog wewnętrzny, którego czasami sobie nie uświadamiamy.
– Jesteśmy współzależni i to, co pomaga budować głębokie relacje, to wiedza o tym, jak na siebie wpływamy.
– Stawianie granic jest codzienną praktyką budującą na wiele lat nić porozumienia i szacunku.
– (…) budowanie kontaktu wymaga czasu. Porównując to do budowy domu, by powstał zachwycający efekt końcowy – głęboka relacja rodzic-dziecko – trzeba położyć wiele cegieł.
…i ostatni fragment. Być może najważniejszy, bo mam poczucie, że przydałoby mi się go zapisać WIELKIMI LITERAMI i trzymać ciągle w zasięgu wzroku, żeby chwytać po niego i czytać w czasie konfliktów, zgrzytów, niedosytu cierpliwości albo nadmiaru kontroli lub opiekuńczości. Sprawdźcie, jak Wy się z nim ułożycie, czy Wam z nim po drodze, czy jest o Waszych wartościach, czy zupełnie nie?:
Rolą rodziców nie jest naprawianie, zbawianie czy służenie dzieciom. Nie jest nią nawet wychowywanie, lecz wspieranie dzieci w rozwoju, odkrywaniu swojego wewnętrznego potencjału i optymalnym wykorzystaniu go w zgodzie ze sobą, by umiały tworzyć z bliskimi relacje, na jakich im zależy, by ufały sobie oraz, co kluczowe, znały siebie. Nie przeżyjesz za swoje dziecko życia ani też nie uchronisz go przed trudnymi sytuacjami czy emocjami. Twoje dziecko ma przed sobą całe swoje życie; takie, jakie ono będzie. Możesz być jego przewodnikiem i towarzyszem, z mądrością wprowadzać je bezpiecznie w kolejne etapy życia, pozwalając jednocześnie, aby uczyło się poprzez doświadczenie, oraz dawać mu do zrozumienia, że w pobliżu jest gotowy na wsparcie czy okazanie zainteresowania rodzic.
Karolina Piasecka-Gut