[…] teraz wszystko, co nie było u mnie typowe, biorę pod uwagę, kiedy szukam wyjaśnienia: dlaczego? Ale nigdy nie pytam – dlaczego ja? – tak pytają chorzy na raka, na serce, na AIDS. Ja wiem, że ja, bo ja i koniec!

fragment książki

Napisano wiele książek o depresji. Większość z nich to naukowe opracowania dla psychologów i psychoterapeutów, sporą część stanowią również praktyczne poradniki i podręczniki uczące sposobów radzenia sobie z chorobą. Pojawiają się od czasu do czasu (choć ostatnio częściej) również teksty fabularne dotyczące życia z Czarnym Psem (jak depresję nazywał Winston Churchill). Jedną z takich pozycji jest wydana niedawno Rzeka podziemna Tomasza Jastruna.

Narrator, człowiek w wieku dojrzałym, wprowadza czytelnika w swój skomplikowany, naznaczony trudnościami świat. Obserwujemy coraz to większe problemy natury zawodowej i osobistej, z którymi musi się borykać, widzimy jego samotność, popadanie w coraz głębszą apatię. Obserwujemy stawianie diagnozy – najpierw przez samego bohatera (Coś się dzieje z moją duszą), później przez osoby, z którymi w jakiś sposób żyje (Masz męskie klimakterium) oraz przez szereg specjalistów (Proszę się nie bać tych pastylek), tych od terapii alternatywnych włącznie. Jesteśmy świadkami powolnego rozkładu wszystkiego, co dla bohatera ważne – życia uczuciowego (polegającego na relacjach z wieloma kobietami, może nawet na uzależnieniu od seksu), życia zawodowego (Pan jest nie w formie!), życia rodzinnego. Tłem dla życia bohatera, a może nawet jego istotą, są wspomnienia z czasów młodości, gdy był aktywnym działaczem opozycyjnym. Powracające poczucie porażki skutecznie wpędza mężczyznę w coraz większe zagubienie oraz w poszukiwanie rozwiązań ostatecznych.

Rzeka podziemna jest opowieścią, którą chce się jak najszybciej zacząć i jak najszybciej skończyć. Zacząć z ciekawością, jak może wyglądać świat człowieka w depresji (sam autor od lat cierpi na tę chorobę, więc obraz wydaje się wiarygodny). Skończyć, bo ma się ochotę odwrócić wzrok, uciec myślami gdzieś, gdzie wszystko jest dobre i piękne, a nie brzydkie i złe. Czytanie jednak ma tę niesamowitą siłę, że pozwala nam zobaczyć rzeczy, których być może inaczej byśmy nigdy nie zaobserwowali, pozwala doświadczyć chociażby namiastki pewnych zjawisk, wczuć się w rolę, postawić na czyimś miejscu. Taka właśnie siła tkwi w powieści Jastruna – zarazem przeraża i wzbudza empatię, oburza i wyjaśnia, boleśnie wchodzi do głowy i nie pozwala o sobie zapomnieć.

To smutna i niepokojąca książka. Mocna w przekazie, dosadna w słowach, niewybredna w środkach wyrazu. Ale czy można inaczej mówić o czymś, co drąży człowieka od środka, drażni każdy nerw i powoli przejmuje władzę nad tym, co w nas złe i dobre?

Autorka recenzji: Julia Sworowska

Opis: Polonistka z wykształcenia i pasji, redaktorka, korektorka – pracuje, by móc zapełniać kolejne półki książkami. Stawia pierwsze uważne kroki i wygląda przez wszystkie okna. Prowadzi bloga o książkach www.wblogunadzieja.blogspot.com.

Książka do kupienia tutaj.

P.S. Jeśli interesują Was inne książki opowiadające o depresji zapraszamy Was do lektury tekstu Marty Nowakowskiej o jesiennej depresji, recenzji książki „Czarny pies” Wiktorii Jaciubek i recenzji poradnika dla osób doświadczających depresji pióra Sabiny Sadeckiej.