Długo, zanim poznam odpowiedź, noszę w głowie pytanie. Czasami potrzebuję przebrnąć przez dziesiątki książek, bym mogła w nich znaleźć coś potrzebnego. Przechodzę stale w swoim uczeniu się psychologii (i życia) od fazy niewiedzy do etapu olśnień. I tak oscyluję między nimi dwoma: wiem – nie wiem, wiem – nie wiem, wiem…  Gruntuję się w swojej pracy i w sprawdzaniu, czy żyję życiem, którym chcę żyć, stale  generując pytania i pozwalając światu olśnić się poprzez niespodziewane odpowiedzi. 

Dziś kilka moich książkowych olśnień. I refleksji wokół nich. 

Nie można mieć za dużo wiedzy o terapii traumy. O książce “Ciało pamięta. T. 2” Babette Rothschild 

W większości jesteśmy grupą poranionych uzdrowicieli 
(o terapeutach traumy – przypisek S.S.).  

Bezpieczeństwo wymaga wszystkich zmysłów. 

Flashbacki bywają głośne.

Klienci są często tak przytłoczeni niepokojącymi informacjami interoceptywnymi płynącymi z ich wewnętrznej rzeczywistości, że mylą ją z rzeczywistością zewnętrzną.
fragmenty książki

Książki traktuję niemal jak ludzi. Ludzi dzielę na takich, przy których czuję się bezpiecznie i takich, przy których zupełnie nie. To chyba najpotężniejsze dla mnie kategorie bycia międzyludzkiego. Podobne kategorie przyjmuję wobec czytanych książek. Są książki, przy których muszę być stale czujna, podważać je, nie dowierzać, upewniać się, ustawiać się wobec nich jakoś. I są takie, którym od pierwszych akapitów ufam. Książki – przyjaciele. Książki – zaproszenia do mądrości. “Ciało pamięta. Tom drugi” to właśnie taka książka, której ufam. Książka, której największą intencją jest szerzyć dobro. I pozwalanie nam (terapeutom i wszystkim innym pomagaczom) być w pracy z traumą najlepszą wersją siebie.

W teorii “Ciało pamięta. Tom drugi” (tu znajdziecie naszą recenzję tomu pierwszego, jej autorką jest Kasia Rawska) to książka o terapii traumy. W praktyce otrzymujemy pozycję, w której filozofia nauki (i naukowości), przeplata się z podejściem do drugiego człowieka (nie tylko w terapii), opartym na szacunku, dostrojeniu do niego i chronieniu go przed konsekwencjami naszych niefrasobliwości. To książka o najgłębszym interpersonalnym byciu. O terapii traumy, która nie traumatyzuje. To książka – mentorka. Książka – inspiracja. Książka, która otwiera apetyt na więcej pozycji autorstwa Babette Rothschild.

Tu kilka ważnych myśli z “Ciało pamięta. T. 2”:

  • Uważność eksteroceptywna redukuje dysocjację.
  • Dążenie do spokoju (funkcja autonomicznej części układu nerwowego) jest ważniejsze niż dążenie do relaksacji (funkcja somatycznej części UN). Bycie w choć delikatnym napięciu może być ważne dla uzyskania spokoju. 
  • Zasoby, z którymi pracujemy w terapii traumy mają być “przenośne”.
  • Istnieją dwa typy zamarcia.
  • Lepiej, by krzesła w gabinecie terapii traumy nie były zbyt wygodne :D!

Odsyłam Was do tej przepięknej książki. Niech pomaga Wam w pracy i w życiu (i wszędzie tam, gdzie tego potrzebujecie).

Babette Rothschild (2021), Ciało pamięta. T. 2. Rewolucja w terapii traumy. Kraków: WUJ.

Postawy wobec klienta psychoterapii nie można nabyć siłą woli. O wspaniałej ACT-owej książce oddającej ducha tej terapii “The Heart of ACT” Robyn Walser

Podeszłam do dr. Hayesa (twórcy ACT-u) i zapytałam go, jak powinnam uprawiać terapię ACT. Jego odpowiedź będzie zawsze towarzyszyć mojej szkoleniowej podróży: “Pozwól ACT-owi zagnieździć się w twojej osobistej praktyce”.

Twoje emocjonalne reakcje w trakcie sesji są ważnymi informacjami, które mogą cię wesprzeć w rozumieniu tego, jakie reakcje wywołuje twój klient w świecie poza gabinetem psychoterapii.

Jako terapeuci ACT-owi tworzymy przestrzeń do życiowej 
transformacji wewnątrz gabinetu terapeutycznego. 

Śmierć jest katalizatorem.
Fragmenty książki

Terapia ACT nie jest tylko zachowaniem terapeuty stosowanym na zewnątrz, czyli w kierunku swojego klienta. Terapia ACT to też coś bardzo nakierowanego do wewnątrz świata terapeuty (patrz pierwszy z wypisanych u góry cytatów z książki Robyn Walser). Równocześnie ACT mocno skupia się na tym, co dzieje się pomiędzy terapeutą a klientem, na ich relacji, ich interakcjach i na tym, czego w tych interakcjach unikamy i co nadmiernie eksploatujemy.

Większość z przeczytanych przeze mnie pozycji o terapii ACT skupiała się na tym, co mogę zrobić w tej terapii “na zewnątrz”, wobec mojego klienta, czyli liście pomocnych modeli do pracy terapeutycznej, technik i arkuszy do pracy. Książka “The Heart of ACT” Robyn Walser niemal w całości poświęcona jest temu, co w tej terapii mogę zrobić “do wewnątrz” i “pomiędzy klientem a mną”. To podręcznik pracy własnej teraputy ACT i równocześnie przewodnik po tym, jak mogę ulepszyć to, co wydarza się w tej terapii między mną a drugim człowiekiem. To książka o życiu “od stóp do głów, a nie od głowy w dół” (to też cytat z Robyn). O tym, jak poprzez bycie terapeutą ACT-owym wzrastać w swojej praktyce i w swoim życiu. I jeszcze o tym, że bycie terapeutą kontekstualnym, wcale nie nakłada na nas obowiązku bycia kontekstualnym fundamentalistą. Bardzo tę książkę osobom pogłębiającym swoją pracę w ACT polecam. 

O innej książce Robyn Walser pisałam Wam tutaj.

Robyn Walser (2019), The heart of ACT: developing a flexible, process-based and client-centered practice using acceptance and commitment therapy.

Zachowanie dziecka jest zawsze PO COŚ. O pięknej książce z traumą wczesnodziecięcą w tle czyli o “Dzieciach i młodzieży ze zdezorganizowanym stylem przywiązania” Chrisa Taylora

Podejście MTP (podejście mentalizowania w opiece opartej na wiedzy o przywiązaniu i traumie) ma charakter holistyczny i dzieli wiele cech z innymi systemowymi modelami psychodynamicznymi.

[…] jedną z najbardziej pomocnych rzeczy, jakie możemy zrobić, jest okazywanie zaciekawienia tym, dlaczego dziecko robi coś, a nie potrafi zrobić czegoś innego, oraz empatyczne i wrażliwe wykorzystanie owego zaciekawienia, aby pomóc podopiecznemu dowiedzieć się czegoś więcej na temat własnego umysłu, lepiej zrozumieć umysły opiekunów, którzy zawiedli we wczesnym okresie życia, a także wzbudzić zaciekawienie umysłami ludzi, których spotyka i z którymi tworzy relacje obecnie oraz zbuduje w przyszłości.

[…] zdrowe przywiązanie uznaje się za podstawowe prawo człowieka. 

[…] każde dziecko jest czymś więcej niż trudnościami, jakie przeżywa.

Termin “zaburzenie” nie jest neutralny, można z niego odczytać zaszyfrowaną implikację, 
że świat powinien być uporządkowany.

Nie możemy wyzdrowieć za dzieci. 

Fragmenty książki

Znalazłam kilka punktów stycznych między podejściem mentalizowania opisanym w książce “Dzieci i młodzież ze zdezorganizowanym stylem przywiązania” Chrisa Taylora a terapią ACT. Oba są kontekstualne (czyli uzależniające diagnozę klienta od kontekstu i funkcji jego symptomów, a nie jedynie od faktu ich występowania lub nie) i dialektyczne (czyli uczące klienta przyjmowania różnorakiej perspektywy na własne doświadczenie). Oba podejścia czerpią garściami z psychologii humanistycznej, poznawczej i behawioralnej. Mentalizowanie ma jeszcze dodatkowo mocny fundament modelu psychodynamicznego i teorii przywiązania, co czyni z niego doskonałe podejście do pracy z osobami z wczesnodziecięcą traumą relacyjną (ale nie tylko!).

Dzieci i młodzież ze zdezorganizowanym stylem przywiązania” to piękna pozycja dla wszystkich pracujących z dziećmi i nastolatkami, które przeżyły więcej złego niż mogły pomieścić. To książka dla tych, którzy chcą stać się stabilnym i zdrowym pomostem między chaosem wewnątrz dziecka, a rzeczywistością poza nim. To książka o cierpliwości kontaktu terapeutycznego i o tym, by za szybko nie wyeliminowywać tego, co w świecie dziecka pozwalało mu przetrwać piekło (choć nam wydaje się tylko szkodliwe lub “zaburzone”). To lektura o potędze relacji i leczącego środowiska. Książka, do której się wraca i stale odkrywa się w niej coś na nowo.

Kilka pięknych myśli, które sobie z niej zabieram:

  • Każde dziecko jest czymś więcej niż trudnościami, jakie przeżywa <3.
  • Osoby, które doznały krzywdy od innych są często wyjątkowo wyczulone na czyste (lub nie) intencje innych ludzi (to bardzo ważna myśl!)
  • Przywiązanie to strategia, jaką jednostka stosuje pod wpływem wewnętrznego lub zewnętrznego zagrożenia  (to było bardzo dla mnie eye-opening)
  • Silne przywiązanie nie oznacza przywiązania bezpiecznego. 
  • Mentalizowanie i pobudzenie emocjonalne są wobec siebie odwrotnie proporcjonalne (!)

PS A przy okazji to już druga książka Chrisa Taylora, którą czytałam i którą Wam na łamach opsychologii.pl polecam. Zajrzyjcie też do tej pierwszej i niech obie pomogą Wam rozejrzeć się po tym, co w Waszej pracy z dziećmi z pozabezpiecznymi stylami przywiązania działa lub powoduje jeszcze większe utknięcie. 



Chris Taylor (2020), Dzieci i młodzież ze zdezorganizowanym stylem przywiązania. Podejście mentalizowania w empatycznej opiece opartej na wiedzy o przywiązaniu i traumie. Sopot: GWP. 

Książka, do której się dorasta etapami, czyli “Siedem praktyk szczęścia” Ricka Hansona

Do każdego przelotnego przejawu świadomości możesz podejść z większą swobodą, jeśli wiesz, że jest on wynikiem wielu drobnych, szybkich procesów komórkowych i molekularnych… za którymi nie stoi żaden główny inżynier nieustannie naciskający odpowiednie przyciski.

Kiedy twój umysł będzie bardzo wyciszony, postaraj się rozpoznać jego subtelny i nieustanny wysiłek, by przytrzymać to, co umyka.

Czy jesteś w stanie podejść z uważnością do sił wewnętrznych i zewnętrznych, które wpędzają cię w desperację?

Kiedy w ciągu dnia doświadczasz czegoś dobrego, 
możesz sobie wyobrażać, że dotyka to, rozluźnia i łagodzi 
treści negatywne, do których jest dobrze dopasowane. […] 
Możesz sobie wyobrażać, że korzystne myśli i uczucia wnikają 
w zranione, tęskniące za czymś miejsca w tobie.
Fragmenty książki

“Siedem praktyk szczęścia” to książka, która wymyka się wszelkim kategoriom. To trochę poradnik patrzący na zdrowie psychiczne człowieka przez soczewki neurobiologiczne, trochę drogowskaz duchowy, trochę podstawa do treningu (przebudzenia? integralności? miłości do siebie i świata?). Nawet angielski tytuł tej książki – “Neurodharma” – obrazuje jej złożoność

Mam poczucie, że Rick Hanson ofiarował nam całą swoją mądrość miłość i ugruntowane doświadczenie medytacyjno-duchowe, zamykając swój prezent w formie książki, do której  warto sięgać na różnych etapach życia, a może warto zaglądać codziennie. To książka dająca ogromną nadzieję na to, że każdemu z nas – w swoim tempie jednak i z ogromem czułości wobec siebie i determinacji – może przydarzyć się świadome, pełne i piękne życie. “Te praktyki nie są nieosiągalne dla zwykłych ludzi” – podkreśla niemal w każdym rozdziale swojej książki Hanson.

To książka o tym, jak nasze przebudzenie dzieje się w wymiarze interpersonalnym (a nie, jak wielu z nas myśli intrapersonalnym). O tym, jak bardzo potrzebujemy w swoim życiu patrzenia z perspektywy allocentrycznej (bezosobowej, nieskażonej naszymi doświadczeniami) i jak mocno perspektywa egocentryczna nas bezustannie niewidzialnie więzi. To lektura o sile nawyków, ale równocześnie o ogromnej wadze nieprzywiązywania się do niczego (z nawykami na czele). To – koniec końców – książka o osiąganiu najwyższego ludzkiego potencjału. Wzruszająca i krzepiąca w sposób, jakiego w tym momencie pewnie właśnie niemal wszyscy potrzebujemy

O innej – przetłumaczonej na język polski – książce Hansona “Szczęśliwy mózg” pisałam dla Was tutaj.



Rick Hanson, “Siedem praktyk szczęścia”, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne

Na to, jak nam się żyje najbardziej wpływa relacja z samymi sobą, czyli o książce “Jesteś kimś więcej niż myślisz” Glenna Schiraldiego

Niechęć do samego siebie zwana jest niewidzialnym upośledzeniem.

Wyniki badań naukowych nie pozostawiają wątpliwości w tej kwestii: jeśli chcesz mieć poczucie własnej wartości, dobrze wybierz sobie rodziców.

Postawa miłości to naprawdę jest decyzja, którą podejmujemy każdego dnia.

Członkowie grup AA mówią, że gdy sklepikarz robi remanent, po prostu zlicza wszystkie towary znajdujące się na półkach. Niczego nie ocenia, tylko liczy. Tak samo mamy zrobić w odniesieniu do siebie – mamy przejrzeć nasze wewnętrzne “półki” i policzyć, co się na nich znajduje, bez oceniania swojego Ja podstawowego.

Wiem, że jestem czymś więcej niż swoimi błędami.

Glenn Schiraldi, którego już Wam tu na łamach portalu przedstawiałam, napisał piękną książkę o poczuciu własnej wartości (przyznam jednak, że przed lekturą tej książki musiałam sobie przemyśleć i niemalże rozrysować pokrewne, a jednak mocno odrębne koncepty: samoocena, poczucie własnej wartości i pewność siebie. Czy Wam też mylą się tak mocno? :)).  Książka Schiraldiego to poradnik dla osób, pragnących uzdrowić swoją relację z koncepcją poczucia własnej wartości właśnie (wokół której narosło sporo nieporozumień) i przede wszystkich chcących uzdrowić swoją relację z samymi sobą. 

Autor proponuje czytelnikowi niezwykłą i pełną łagodności trzy-etapową pracę nad tym, jak podchodzimy do samych siebie. Pierwszy etap to uznanie swojej bezwarunkowej wartości (niezależnie od swoich osiągnięć, błędów i okropnych rzeczy, jakich doświadczyliśmy lub byliśmy powodem). Drugi etap to rozwijanie postawy miłości do siebie i świata. Etap trzeci to wzrastanie, poprzez pozwolenie sobie być swoją najprawdziwszą wersją (a nie poprzez konkurowanie z kimkolwiek).

Lubię tę książkę szczególnie za podkreślenie, że samoakceptacja to nie koniec, a dopiero początek osobistego zdrowienia i wzrastania. Za wizualizacje, które trafiały wprost do mojego wewnętrznego dziecka. I za podkreślenie wagi wybaczania i samowybaczania. 

Korzystajcie z tej pięknej książki, niech Was zaprowadzi w obszary, w których czujecie się sami ze sobą, jak w najbezpieczniejszej i najbardziej twórczej dla Was przestrzeni.



Glenn R. Schiraldi (2020), Jesteś kimś więcej, niż myślisz. Sopot:GWP.

Gdy ciało wie, a głowa podsyła głupie pomysły. Perspektywa na bezsenność i sen Matthew Walkera w książce “Dlaczego śpimy”

Sen kalibruje emocjonalne obwody naszych mózgów.

Ludzie nie śpią w sposób, jaki przewidziała dla nich natura.

Niewiele jest działów medycyny, w których zetknęlibyśmy się z tyloma zatrważającymi lub zdmieającymi zaburzeniami, co w obszarze snu.

Bezsenność jest tak naprawdę zaburzeniem doskwierającym pacjentom 24 godziny na dobę.

Przyznam, że niewiele czytam książek o bezsenności (choć to temat bardzo częsty w gabinecie), bo mocno stresują one mój układ nerwowy, który od zawsze jest na bakier z łatwym zasypianiem. Kiedyś pisałam Wam tutaj o bardzo uwalniającej w tym temacie książce ACT-owej Guya Meadowsa “The Sleep Book” i nadal uważam, że to w kategorii poradnika oswajania bezsenności najlepsza pozycja. Do książki “Dlaczego śpimy” musiałam się mocno przełamywać, przeczytałam ją z ogromnym stresem, ale i – koniec końców – z wdzięcznością. Dostałam od autora kilka naprawdę niezwykłych wskazówek o tym, jak traktować siebie w momentach nasilonego niespania. 

A to kilka kawałków wiedzy o śnie i bezsenności, jakie zostaną ze mną po lekturze:

  • Ludzie wyewoluowali, by spać w parach, a nawet całych grupach;
  • Faza REM służy wsparciu naszego mózgu emocjonalnego;
  • Niedobór snu to nie bezsenność! (to niby oczywiste, ale warto o tym pamiętać, gdy pracujemy z osobami z deficytem snu);
  • Bezsenność 2-krotnie częściej dotyka kobiety niż mężczyzn (ech);
  • Bezsenność jest zaburzeniem, które dotyczy nie tylko naszej nocy. To zaburzenie, które dotyczy całej naszej doby.
  • Światło elektryczne cofa nasz zegar biologiczny o 2-3 godziny (równocześnie zatem cofa też potrzebę snu);
  • Za wysoka temperatura przeszkadza naszemu ciału w przygotowaniu się do snu (chłód – analogicznie – pomaga);
  • Kofeina blokuje receptory adenozyny, substancji odpowiedzialnej w naszym ciele za powstawanie tzw. “presji snu” (presja snu wzrasta stopniowo po przebudzeniu, osiągając apogeum wieczorem; dobry sen zaś presję snu wyzerowuje); kofeina zatem – w nadmiarze – blokuje nam kontakt z potrzebą snu (jaką często poznajemy właśnie po adenozonowej presji snu);
  • Żadne z dawnych ani obecnych lekarstw nasennych nie wzbudza naturalnego snu. 

Uff! To fascynująca książka dla każdego, kto śpi świetnie. Dla osób z bezsennością to, przyznam, momentami thriller.

PS Gdy zapowiedziałam recenzję tej książki Paulina Danielak (pozdrawiam Cię <3!) podzieliła się ze mną tym tekstem, który rzuca światło na niektóre dane opisane w tej książce. Wrzucam tu, jeśli macie chęć zobaczyć, jak ta książka bywa odbierana. Ja rzadko komentuję kwestie aktualizacji badań w dziedzinach, w których nie jestem ekspertką (mam bowiem świadomość, że nauka to STALE i dynamicznie rozwijająca się przestrzeń), dlatego po prostu tu to zostawię, warto znać i ten punkt widzenia.


Walker, M. (2019), Dlaczego śpimy. Odkrywanie potęgi snu i marzeń sennych. Warszawa: Wydawnictwo Marginesy.

Sabina Sadecka