Wielu rodziców nie może się nadziwić, jak bardzo różnie potrafi się zachowywać ich dziecko w zależności od sytuacji. W domu rozrabiaka, u dziadków aniołek. Z rodzeństwem przywódca domowej rozróby, w przedszkolu pokornie pozwala się ustawiać starszej koleżance. Jak każdy człowiek, także i dziecko posiada rozmaite oblicza, które ujawnia w zależności od tego, jak bezpiecznie czuje się w danym miejscu. Nie ma w tym nic niepokojącego.

Co jednak, jeśli nasze rozświergotane w domu, ruchliwe dziecko, w przedszkolu konsekwentnie milczy? Jeśli mijają dni, tygodnie, a ono do nikogo jeszcze się nie odezwało? Wówczas niepokoić się warto i należy. Byle nie bezczynnie.

Jeśli sytuacja trwa dłużej niż miesiąc, a milczenia dziecka nie da się wytłumaczyć jego nieznajomością języka lub zaburzeniem mowy (np. jąkaniem), to takie objawy mogą oznaczać, że nasze dziecko cierpi na mutyzm wybiórczy (z angielska Selective Mutism lub SM). Może on przybierać formę sytuacyjną, np. kiedy dziecko przestaje mówić w sytuacjach nowych i trudnych, albo kiedy w obecności osób nieznanych przestaje rozmawiać nawet z rodziną. Charakterystyczna jest tu ta niespójność właśnie.

W przeszłości sądzono, że mutyzm wybiórczy powstaje na podłożu uporu, a dzieci nim dotknięte uważano za manipulujące i zbuntowane. Dziś na szczęście nikt już tak na poważnie nie twierdzi, ponieważ wiadomo, że u podłoża mutyzmu leży lęk i trudności dziecka z radzeniem sobie. Wybiórczość mutyzmu odnosi się do sytuacji, w których się pojawia, nie oznacza bynajmniej intencji czy wyboru. Dziecko dotknięte SM nie decyduje o tym, z kim i kiedy będzie w stanie rozmawiać, robi to za nie jego lęk. Z badań wynika, że nawet 90% dzieci dotkniętych SM może cierpieć także na lęk społeczny.

Trudno zrozumieć

Rodzice dzieci z mutyzmem wybiórczym, a także ich nauczyciele i opiekunowie, mają trudność w zrozumieniu tego zaburzenia. Czego tu się bać? Pająków, węży jadowitych, rozpędzonych samochodów – można, ale mówienia?! Może zatem warto wyobrazić sobie, jak mechanizmu lęku przed mówieniem doświadcza samo dziecko. Lęk, niezależnie od tego, co go powoduje, przejawia się podobnie, choć nasilenie objawów może być różne – serce przyspiesza, pot występuje na czoło, tracimy oddech, czujemy mdłości, rumieniec zalewa nam twarz, ręce i dłonie drżą. Reakcja taka jest zrozumiała w kontakcie z ujadającym psem albo uciekającą nam spod nóg żmiją. Lecz przecież podobnie można się czuć także przed ważnym wystąpieniem publicznym, mimo że nic fizycznie nam nie zagraża, prawda? To porównanie może okazać się przydatne, bo dziecko z SM w sytuacjach społecznych czuje się tak, jakby występowało na scenie. Robi mu się duszno, słabo, ciało wydaje się być sparaliżowane. Efekt – słowa więzną w gardle.

A skoro już tam uwięzły, jak wezwać pomoc, gdy się topię? Jak powiedzieć nauczycielom, że potrzebuję wyjść do toalety? Jak zapytać o drogę, gdy się zgubię? Lepiej nie kąpać się w basenie, nie pić ani nie jeść w przedszkolu i nigdy przenigdy nie zapuszczać się w nieznane. Z czasem dzieci z SM uczą się unikać wszelkich sytuacji, w których mówienie mogłoby okazać się konieczne, rezygnując z pasji, zainteresowań, rozrywki. Nietrudno sobie wyobrazić, jakie to może mieć konsekwencje dla ich rozwoju w każdym wymiarze.

„Wyrośnie z tego”

To zdanie słyszą pewnie wszyscy rodzice zaniepokojeni tym, że ich dziecko, w domu ze swadą opowiadające o przeczytanej książce, w przedszkolu lub w szkole milczy, niekiedy przez lata. To zdanie sprawia, że choć pierwsze objawy mutyzmu można zaobserwować w wieku ok. 3 lat, diagnozowany jest on znacznie później, nawet u sześcio-, ośmiolatków. Tymczasem praktyka wskazuje na to, że pozbawione pomocy dzieci z mutyzmem z czasem rozwijają cały arsenał sposobów na to, żeby sobie poradzić niewerbalnie, przy czym jest to z konieczności komunikacja zgrubna i okrojona. Przede wszystkim jednak uczą się unikania. Ono pozwala im nie konfrontować się z sytuacjami społecznymi, w których czują się nieporadnie, i może uruchomić całą kaskadę niepożądanych konsekwencji w przyszłości, takich jak samotność, depresja, niepowodzenia szkolne, próby łagodzenia lęku za pomocą używek, itp. Dlatego nie dajmy się zwieść, nie czekajmy, aż wyrosną. Czas ma znaczenie. Łatwiej pomóc dziecku przezwyciężyć jego lęk przed mówieniem w sytuacjach społecznych, kiedy tylko się pojawi, niż po latach radzić sobie z misternie wzniesionym gmachem z nawyków i strategii, które dziecko rozwinęło, by mówienia uniknąć.

Terapię mutyzmu wybiórczego prowadzi się zwykle pracując z dzieckiem nad jego pewnością siebie, rozpoznawaniem i obniżaniem lęku, a także rozwijaniem umiejętności komunikacji. Niezmiernie ważne jest włączenie do terapii rodziny oraz osób z otoczenia dziecka, np. z przedszkola lub szkoły. Intuicyjnie wykorzystywane przez dorosłych sposoby, mające na celu nakłonić dziecko do mówienia, takie jak perswazja, zawstydzanie albo wyjaśnianie milczenia cechami dziecka (np. nie mówi, bo jest nieśmiały, wstydliwy, itp.) przynoszą skutek odwrotny do zamierzonego. Dziecko pod presją odczuwa większy lęk, a etykieta milczka utrwala niechciany nawyk. Rodzice dziecka z mutyzmem wybiórczym oraz jego opiekunowie potrzebują zwykle wsparcia w obszarze empatycznej komunikacji, zrozumienia dla doświadczanych przez dziecko trudności oraz cierpliwości.

Dorota Bartz-Janiec