Nie zaistnieję,
jeśli nie poświęcę sobie uwagi (…).
Nie zaistnieję
Bez własnej zgody na siebie.
fragment książki
Mała, kwadratowa książeczka. Niepozorna. A pierwsza lekcja z niej płynąca nastąpiła jeszcze zanim zaczęłam zagłębiać się w jej treść. Jak to możliwe? Ano, poprzez konfrontację z własnymi oczekiwaniami. Ujrzałam tytuł, wyszukałam nazwisko autora: Längle to psychoterapeuta pochodzenia austriackiego, który blisko współpracował z Viktorem Franklem i który rozwija do dziś ideę logoterapii. No więc, pomyślałam sobie, że książka, którą trzymam w dłoniach będzie z pewnością nasycona długimi rozmyślaniami filozoficzno-psychologicznymi, które to pomogą mi odnaleźć tytułowy sens. Słowem – myślałam, że autor zrobi za mnie całą robotę, odkryje przede mną to, co najważniejsze, między słowami wystawi receptę na sensowne życie. I przez te wszystkie oczekiwania i skupienie na zaspokajaniu ich, po zetknięciu się z pierwszymi stronicami książki, poczułam dyskomfort. Zamknęłam się na odbiór tego, co było inne od moich wyobrażeń.
A było inne dość znacząco, bo autor serwuje czytelnikom jedynie krótkie refleksje na tematy przeróżne (i bliskie człowiekowi – bliskie nam wszystkim): od potrzeby pewności, poprzez poczucie bezpieczeństwa, aż po samotność. Na dosłownie dwóch-trzech stronach, stosując wyjątkową oszczędność w słowach, częstuje odbiorców okruchami drogowskazów – dalsza praca należy już do nas. Bo to nie jest tytuł, który się jedynie czyta. To tytuł, który się przeżywa i który wymaga skupienia. I chęci oraz czasu, by poszukać w swym sercu odpowiedzi. By wrócić do siebie.
Niektóre z przemyśleń Alfrieda Längle mnie nie poruszyły. Inne – przeszyły na wskroś swą trafnością. I chyba tak to właśnie jest z tą książką. Trafia na czytelnika w danym momencie jego życia, zadaje pytania, podrzuca wskazówki, lecz tylko z niektórych zrobimy użytek, bo tylko niektórych właśnie teraz nam potrzeba. To, co ja zabieram dla siebie z tej lektury, to słowa o wolności. O tym, że moje myśli, uczucia, plany, obawy, zwątpienia i tęsknoty są ważne i powinnam je do siebie dopuszczać (a nie porzucać), ale czasem warto odłożyć je na bok. I poszukać, sprawdzić, spróbować czegoś nowego. Bo nie są one przecież dla mnie całym światem. A ja jestem czymś więcej.
Chciałabym na zakończenie podzielić się z Wami słowami, które również utkwiły w mojej pamięci (i sercu). Przeczytajcie (najlepiej na głos, bo to ma większą moc).
Życie nie znosi ładnego opakowania,
formowania, szycia na miarę i planowania.
Życie jest dzikie.
Życie jest zawsze inne, niż nam się wydaje.
Nigdy z góry ustalone.
Jest równie surowe, jak i łagodne,
ciasne i rozległe, bliskie i dalekie.
Każdego ranka życie budzi się na nowo.
fragment książki
Natalia Stasiowska
Alfried Längle, Śladami sensu. Jakie pytania stawia nam życie?, Imprint Media