Lepiej pomylić patyk z wężem niż węża z patykiem (tłum. wł.).
Pat Ogden, “Sensorimotor Therapy”

Wydaje mi się, że to Lessing powiedział: “Istnieją rzeczy, w obliczu których musimy tracić rozsądek; w przeciwnym razie okazałoby się, że już dawno go straciliśmy”. Nienormalna reakcja na nienormalną sytuację jest normą.
Victor E. Frankl, “Człowiek w poszukiwaniu sensu”

Może uznaliśmy, że jesteśmy raczej tymi szumiącymi zakłóceniami aniżeli leżącym na dnie spokojem?
Richard C. Schwartz, “System wewnętrznej rodziny”

Nie mogłam nie napisać tekstu dla tych, którzy przeżyli traumę. Bo bycie straumatyzowanym to samotność i bezsilność. To negatywne zaskoczenie reakcjami naszego – tak nam kiedyś znanego i bezpiecznego – ciała i umysłu. To poczucie bycia zdradzonym przez świat i samego siebie. To robienie jednego chwiejnego kroku naprzód i szybki sprint w tył. To życie poza czasem, bo wspomnienia atakują nas z taką siłą, jakby to, co wspominamy wydarzyło się 5 sekund temu, a nie lat temu 50.

Ale jeśli poświęciłeś/aś czas na to, by rozpocząć czytanie tego tekstu, to znaczy, że do czarnej przestrzeni traumy wpuściłeś maleńki promyk światła. Proszę, nie rezygnuj teraz. Możliwe, że próbowałeś już setki razy. Spróbujmy sto pierwszy raz. Sto pierwsze wpuszczanie światła do Twojego życia. Bardzo Ci kibicuję.

Po pierwsze chciałam Ci napisać, że wszystko czego doświadczasz jako efekty traumy jest jak najzupełniej adekwatne do tego, co przeżyłeś. Mimo że minęło już bardzo wiele lat od traumatycznego zdarzenia, możesz nadal doświadczać związanych z nią – bardzo realnych – obrazów, dźwięków, bodźców dotykowych i innych. Bądź wyrozumiały dla swojego mózgu. On po prostu chciał Cię kiedyś – wtedy gdy świat zafundował Ci piekło – bronić. Jedynym sposobem na ocalenie Ciebie było wtedy odcięcie się od doznań. To tak jakby mózg “zamroził” się w tej części, która najbardziej została dotknięta przez traumę. A jeśli coś zostaje zamrożone i odcięte, to przestaje mieć możliwość zmiany i zintegrowania tego z resztą Twoich doświadczeń. Ta wysepka wspomnień związanych z traumą pozostaje w Twoim mózgu nienaruszona latami. Jest nawet gorzej – wraz z każdym traumatycznym flashbackiem i wydzielonymi w jego efekcie hormonami stresu – wspomnienie traumatycznego wydarzenia zapisuje się głębiej i intensywniej w Twoim mózgu (na tym świetnym portalu przeczytacie nieco więcej o flashbackach). Są na szczęście sposoby, by się do tej odciętej części Ciebie dostać. Nie będzie to najkrótszy proces na świecie i na pewno zaangażuje całe Twoje ciało, ale napiszę Ci o nim w kolejnych częściach tego artykułu. A jeśli chciałbyś poczytać więcej o tym, jak mózg zamraża wspomnienie traumy, zajrzyj do wybitnej książki Bessela van der Kolka “The body keeps the score”, w której opisał on po mistrzowsku (między innymi) neuropsychologię traumy. Na informacjach wyczytanych w tej książce oparłam też sporą część tego tekstu.

Możesz – po traumie –  nie móc ująć w słowa tego, co Ci się wydarzyło. To też adekwatne do tego, jak w obliczu traumy zachowuje się mózg. Trauma wpływa na to, co myślimy, jak myślimy, ale też czy w ogóle dajemy radę myśleć. Według wielu badań przywołanie wspomnienia traumy powoduje nadaktywność prawej półkuli* (to ta m.in od przetwarzania obrazów), a dezaktywują półkulę lewą (to ta, która – w dużym skrócie – odpowiada za naszą zdolność mówienia i myślenia w sposób analityczny). W lewej półkuli znajduje się między innymi ośrodek Broki odpowiedzialny za generowanie mowy. W badaniach wspomnianego wyżej Bessela van der Kolka ośrodek Broki wyłącza się przy traumatycznych flashbeckach. Wtedy, kiedy najbardziej potrzebujemy języka i mowy – narzędzi łączności z innymi – ta umiejętność nas najbardziej zawodzi. Trauma sprawia zatem, że wracamy do okresu sprzed użycia słów (“trauma jest przedwerbalna” pisze Bessel). Tracimy zdolność do kojenia się słowami i – może nawet ważniejsze – nadawania sensu wydarzeniom poprzez uporządkowanie ich w spójną opowieść.

Wyższe obszary mózgu (czyli kora nowa, ta część mózgu, która odpowiada za samoświadomość, samokontrolę, moralność etc.) również nie są dopuszczane do przetwarzania traumy. Bessel ujmuje to wymownym: “Po traumie doświadczamy świata innym systemem nerwowym”. Mniej ludzkim, a bardziej zwierzęcym (podkorowe obszary mózgu to te, które mamy wspólne ze zwierzętami).

Możesz – po traumie – żyć w stałym lęku lub gniewie. To też adekwatne. Gdy ludzie doświadczają obrazów traumy z przeszłości, ich mózg reaguje jakby się to działo tu i teraz. Ale – jak już pisałam powyżej –  ich lewa półkula nie działa wtedy za dobrze, więc nie są świadomi, że to czego doświadczają to przeszłość (lewa półkula odpowiada też bowiem za poczucie czasu, następstwa, chronologii). Lęk i gniew trwają w nas poza czasem. I – pozornie – bez przyczyny.

Trauma rekalibruje też nasz mózgowego system ostrzegania (czyli ciało migdałowate). Szczególnie mocno zaburzeniu ulega filtrowanie informacji istotnych od nieistotnych. To też zupełnie zrozumiałe – trauma wyzwala w nas maksymalną czujność. Przecież kiedyś nasz system ostrzegania zawiódł nas i nie zareagował na czas (tak przynajmniej interpretuje to nasz system nerwowy). Więcej o tym mechanizmie, nazwanym przez Stephena Porgesa neurocepcją pisałam tutaj

Możesz być stale zmęczony, mimo że nie ma niczego, co w sposób bezpośredni miałoby Cię męczyć. Życie po traumie konsumuje bowiem ogromnie dużo energii (to kolejne zdanie, które zostało mi w głowie i w sercu po lekturze “The body keeps the score”). Bycie w stanie ciągłego napięcia, oczekiwanie na najgorsze i przeżywanie na nowo (choć we wspomnieniu) przeżytego koszmaru to coś, co bezlitośnie nadwątla zasoby ciała i mózgu.

Możesz też czuć, że ten, kto doświadczył traumy to nie Ty (lub odwrotnie – właśnie ten, który żył spokojnym życiem przed traumą to nie Ty). Depersonalizacja jest częścią traumy. Okazuje się, że wiele obszarów mózgu przy opowiadaniu o traumie zmniejsza swoją aktywność, szczególnie te, które odpowiadają za nasze poczucie ja (są to obszary które umiejscowione są wzdłuż osi mózgu). Dodatkowo ludzie po przeżytej traumie mają problem z odróżnieniem siebie od otoczenia. “Są gdzieś pomiędzy” pisze Bessel. Bywa, że nie rozpoznają siebie w lustrze (dosłownie!).

Zupełnie zrozumiały jest też inny mechanizm – dysocjacja. Nasz mózg wyewoluował, by chronić nas przed bólem. Dysocjacja czyli odcięcie od odczuć z ciała, a nawet poczucie “wyjścia z ciała” miała nas zapewne chronić przed fizycznym cierpieniem, jakiego doświadczaliśmy, gdy postanowił nas (przykładowo) rozszarpać jakiś drapieżnik. Nasz mózg zalewały wtedy endorfiny, a my sami przestawaliśmy odczuwać cokolwiek, co miałoby do naszego mózgu z ciała płynąć (przede wszystkim ból). W przypadku traumy takie “odcięcia” mogą ciągnąć się latami i przybierać formę złożonych objawów chorobowych. A to tylko nasz mózg chroni nas przed przeżywaniem traumy na nowo.

O tym, jak oduczyć nasz mózg tego, czego nauczyła go trauma, będzie traktować część nr 2 i 3 tego tekstu. Już niebawem :).

Sabina Sadecka

*”Prawa/lewa półkula” to oczywiście skróty myślowe. W psychologii używa się teraz zwrotów “tryb lewo/prawo-półkulowy” (funkcje lewopółkulowe zahaczają bowiem i o prawą półkulę i vice versa).