Magdalena Sobczak: W Radiu Blue FM o poranku są z nami Maria Sitarska, psycholożka i Wiktoria Jaciubek psycholog, psychoterapeutka. Chciałabym dzisiaj porozmawiać z Wami o wiośnie, która przynosi różne zmiany w życiu. W sumie niezależnie od pory roku dość często ludzie po chwili, lub po wielu latach decydują się na dużą zmianę w swoim życiu – postanawiają się rozwieść. Jest to forma ostatecznego rozstania z drugim człowiekiem. Czy można powiedzieć, że rozwody w jakimkolwiek stopniu są do siebie podobne?

Wiktoria Jaciubek: Ja myślę, że każdy rozwód jest zupełnie inny, ale może łączą je pewne fazy, przez które przechodzimy, jeżeli taką decyzję podejmiemy. Takie trzy fazy, które zauważamy to: pierwsza faza – przygotowanie do rozwodu, dążenie do niego, tzw. kocioł emocjonalny w związku. Druga faza to faza formalna, czyli rozprawa sądowa. Trzecia faza to faza po rozwodzie formalnym, kiedy przeżywamy symboliczną żałobę po utraconym związku i kiedy musimy wszystko sobie poukładać i rozpocząć coś nowego.

Maria Sitarska: Trochę inaczej będzie przeżywać ten cały proces osoba, która składa pozew o rozwód i jest decydentem czy decydentką, a inaczej osoba tzw. porzucona.

MSo: To też można odnieść do zwykłego związku między chłopakiem a dziewczyną, między kobietą a mężczyzną. Zawsze tej osobie, która odchodzi, jest łatwiej.

MSi: To zależy, ponieważ wiążę się to z wzięciem odpowiedzialności na siebie. To jest duża odpowiedzialność – za koniec związku, zwłaszcza małżeńskiego, kiedy już żyjemy w jakiejś strukturze, która ma nam dać przyszłość. Nie chcę wartościować związków nieformalnych i formalnych, ale jeżeli zapada decyzja o małżeństwie to jednak mamy myślenie „do przodu” – jak to będzie, jak nasza rodzina będzie się rozwijać, zwłaszcza jeśli są dzieci. Że będziemy się starzeć wspólnie, że mamy jakieś plany na naszą rodzinę i czasami moment, kiedy decydujemy o tym, żeby to rozwiązać (mówię o osobie, która decyduje o rozwodzie) jest też wzięciem na siebie bardzo dużej odpowiedzialności.

MSo: Czy my się rozwodzimy cały czas w taki sposób? Małżeństwo studenckie za szybko zawarte na pierwszym roku studiów, a dyplomy magisterskie odbierają osobno? Czy są jakieś dane?

WJ: Rozwody w Polsce się zmieniają – i ilościowo, i jakościowo. Najwięcej rozwodów na świecie jest w Stanach Zjednoczonych i we Francji, lecz Polska powoli dochodzi do najwyższych danych statystycznych i w ostatnich dwudziestu latach rozwodów jest mnóstwo. Co trzecie małżeństwo się rozpada i co ciekawe – coraz to więcej jest rozwodów w małżeństwach, które mają długi staż małżeński, dwadzieścia lat lub więcej.

MSo: Dlaczego? Zmieniło się coś w naszym myśleniu?

WJ: Każdy chyba zauważa te zmiany, które nastąpiły właśnie w ostatnich dwudziestu latach: zmiany światopoglądowe, obyczajowe, większa liberalność społeczeństwa. Oraz większa niezależność finansowa kobiet, które dłużej pracują i więcej zarabiają. To im pozwala podjąć pewne decyzje życiowe, które są bardzo odpowiedzialne.

MSi: Tych decyzji wcześniej nie mogłyby podjąć z przyczyn chociażby ekonomicznych.

MSo: A czy to nie jest też tak, że małżeństwa, które długo męczą ze sobą, czekają, aż dzieci dorosną i wtedy decydują się na rozwód?

WJ: Podobno jest taka prawidłowość, że te tzw. puste małżeństwa, czyli ludzie uwiązani ze sobą, którzy podjęli decyzję może z powodu ciąży, może z powodu nacisku rodzinnego, decydują się na rozwód, kiedy dziecko osiągnie siódmy rok życia lub piętnasty. Czyli wtedy, kiedy zaczyna szkołę. Nie jest ono dorosłe, ale wiąże się to z takim myśleniem rodziców, że dziecko wtedy jest doroślejsze, więcej rozumie i sobie poradzi.

MSo: Czy dzieci faktycznie są wtedy w stanie poradzić sobie z sytuacją rozwodu rodziców?

WJ: Bardzo ważny jest sposób rozstania się. Jeżeli dziecko staje się zakładnikiem, kartą przetargową w rozwodzie, to wtedy rozwód może stać się przeżyciem bardzo traumatycznym dla dziecka. A jest to niestety bardzo częstą strategią, kiedy jeden z partnerów chciałby otrzymać rozwód z orzekaniem o winie drugiej osoby.

MSi: Rozwód wiążę się z ogromnymi emocjami, ogromnym bólem, żalem i złością. Naprawdę potrzeba ogromnej dojrzałości i samozaparcia, żeby rozdzielić te wielkie emocje, związane z rozstaniem, od dziecka, któremu trzeba w tym momencie bardzo pomóc. Muszą pomóc zarówno ojciec, jak i mama, bo to że małżeństwo się rozpada, nie oznacza że przestajemy być rodzicami. Jest to bardzo ważne, a o tym często zapominamy, bo trudno jest o tym pamiętać w tym kotle emocjonalnym. Jest też szalenie istotne, żeby dać sobie pomóc w tym momencie, jeżeli nie dajemy sobie rady z tymi emocjami, zwróćmy się o pomoc, wsadźmy dumę do kieszeni. Ponieważ relacje nasze z dzieckiem są ogromnie ważne i one nie znikają w przyszłości.