Słowa, jakimi mówimy do siebie w różnych sytuacjach, mają moc zmieniania naszych emocji – podsycanie ich lub osłabianie, mogą też tworzyć nowe emocje.
Iwona Majewska-Opiełka

Komunikację prowadzimy zarówno na poziomie interpersonalnym, czyli z innymi osobami, jak i na poziomie intrapersonalnym, czyli z samym sobą. Mówiąc, koncentrujemy się na tym, co chcemy przekazać w swojej wypowiedzi, lecz rzadko zwracamy uwagę na to, jak to robimy, czyli jakich słów używamy. Iwona Majewska-Opiełka, która jest logodydaktykiem i autorką książki „Powiedz to dobrym słowem” zwraca uwagę na siłę, z jaką słowa oddziałują na naszą podświadomość.

Kiedy mówimy „nie dam rady”, „jestem beznadziejny”, „ona działa mi na nerwy”, stwierdzenia te zapadają głęboko w nas, wpływając negatywnie na nasz sposób postrzegania rzeczywistości i funkcjonowanie. Nawet, jeśli na poziomie świadomym będziemy nad sobą pracować, to używając słów o negatywnym zabarwieniu emocjonalnym, będziemy nimi karmić naszą podświadomość, co zakłóci nam, a może nawet uniemożliwi, pozytywną zmianę. Autorka książki „Powiedz to dobrym słowem” przytacza przykłady eksperymentów dotyczących siły używanych przez nas słów. Jednym z nich jest wyzwanie podjęte przez polską dziennikarkę, która przez pełen rok mówiła przypadkowo spotkanym ludziom miłe rzeczy. W ciągu tego roku kobieta powiedziała dobre słowa 600 osobom. To były proste, ale sympatyczne i zgodne z prawdą stwierdzenia, dotyczące głównie wyglądu tych osób. Niby nic wielkiego: skomplementowanie koloru włosów, dobrze dobranego kroju ubrań, eleganckiego makijażu czy urzekającego uśmiechu drugiej osoby, a przyniosło dziennikarce kilku serdecznych przyjaciół, wielu nowych znajomych, niezliczoną ilość przydatnych rad, mnóstwo życzeń i zaproszeń na kawę. Nasza podświadomość lubi kierowane do nas przyjemne słowa, więc ciągnie nas do osób, które mówią do nas w taki właśnie sposób. Ważne, by pamiętać, aby nie była to manipulacja w celu uzyskania określonych korzyści lecz chęć sprawienia przyjemności innym osobom. Co ciekawe, takie działanie budzi pozytywne emocje w ludziach, a także powoduje, że my sami stajemy się pogodniejsi. Majewska-Opiełka przyznaje, że początkowo może to być dla nas nienaturalne, by komplementować i doceniać innych, jednak z czasem staje się pozytywnym nawykiem.

Jaką jeszcze mają siłę wypowiadane przez nas słowa? Ciekawym, a równocześnie dość zabawnym eksperymentem przytaczanym przez autorkę, jest doświadczenie z ryżem – które można przeprowadzić samemu w domu. Gotowany ryż, do którego mówimy miłe słowa pleśnieje znacznie wolniej (lub nie pleśnieje wcale) w porównaniu do ryżu, w stosunku do którego używamy niemiłych określeń. To, według eksperymentatorów, namacalny dowód, że wypowiadane przez nas słowa mają realny wpływ na otaczający nas świat.

W całej książce znajduje się mnóstwo przykładów ludzi, którzy zmieniając swój sposób mówienia, zmienili swoje nastawienie do życia i osiągnęli znacznie więcej niż w czasach niedbałego używania słów. Oczywiście taka zmiana wymaga pracy i uważności na to, co i jak mówimy – zarówno do innych, jak i do nas samych. Na pewno jednak jest możliwa. A może zaczniemy już dzisiaj…? Choćby zmieniając sposób, w jaki nazywamy świat i doświadczenia, które wnosi w nasze życie – wybór należy do nas: „ „piekło” czy „raj”, „bajka” czy „koszmar”, „masakra jakaś” czy „pełen wyzwań i możliwości świat” ”…?