Za pośrednictwem pieniędzy możemy się
dowiedzieć sporo o nas samych.
fragment książki

Pieniądze są formą rozwijającej się energii.
j.w.

Praca jest widoczną postacią miłości.
Khalil Gibran

O nich się nie rozmawia. O nie się nie pyta. Ale im bardziej ich w relacji nie ma, tym bardziej ta relacja przez nie pęka. Pieniądze – temat tabu całych naszych żyć. Wślizguje się do gabinetu psychoterapeuty, tak samo jak w każdy inny zakamarek naszego życia.

Terapeuci [jak większość osób, których zawodowym zadaniem jest pomoc innym] mają często [choć oczywiście nie zawsze i na każdy z nich] do pieniędzy stosunek ambiwalentny. Pozwólcie, że zacytuję kilka zasłyszanych zdań, które zdarzyło mi się usłyszeć od psychoterapeutów odnośnie tego niewygodnego tematu:

  • Dopóki nie będę w psychoterapii prawdziwym ekspertem, nie chcę pobierać za swoją pracę pieniędzy.
  • Głupio mi brać pieniądze od ludzi cierpiących, mogę pracować jako psycholog, ale tylko w darmowej poradni lub w fundacji.
  • Chciał[a]bym, by ktoś inny [sekretarka/stażysta] inkasował pieniądze za psychoterapię od moich klientów.
  • Psychoterapia to hobby, z tego nie da się wyżyć. Albo praca zgodna z pasją albo bogactwo.
  • Dżentelmeni nie rozmawiają o pieniądzach [damy podejrzewam też].
  • Gdy wręczam Pani pieniądze, to tak jakbym anulował całą sesję. Płacenie unieważnia Pani dobre chęci [to akurat zasłyszane od osoby korzystającej z psychoterapii]
  • Czy mogę zapłacić za 10 sesji z góry? Płacenie za każdym razem jest dla mnie niewygodne [j.w.]

Jakbyśmy ich nie unikali, pieniądze są częścią życia. I to częścią domagającą się zintegrowania z całą jego resztą. Szczęścia nie da nam bowiem ani udawanie, że ich nie ma, ani czynienie z nich centralnej figury życia [co też jest przejawem dezintegracji]. A terapeuta unikający tematu finansów  może tym samym wysyłać sygnał do swojego klienta, że ten temat jest podczas sesji niemile widziany. A przecież część problemów, z którymi przychodzimy na psychoterapię dotyczy finansów właśnie [m.in. utrata pracy, rozwód, niepełnosprawność, niepewność odnośnie przyszłości]. Psycholodzy ukuli nawet termin Acute Financial Stress [Ostry Stres związany z Finansami], by opisać psychologiczne cierpienie związane z trudnościami finansowymi. Objawy AFS przypominają nieco te, które opisuje PTSD [Zespół Stresu Pourazowego]. Bywa i tak, że terapię finansuje osoba trzecia. A to przecież ważny czynnik opisujący, kto – pośrednio – też w tej terapii uczestniczy, a już na pewno – kto może ją – bez zgody klienta – przerwać.

Mam zatem – na marginesie mojej recenzji – apel do nas, psychoterapeutów, by uporządkować nasz stosunek do pieniędzy, tak by nie stał on na przeszkodzie pracy nad około-finansowymi problemami naszych klientów.

Dobrze było mi o pieniądzach w książce Mayuri Onerheim poczytać.Potrzebowałam bowiem czegoś więcej niż poradnika napisanego przez ekonomistę. Szukałam czegoś prawdziwego, czegoś, co współgrałoby z tym właśnie etapem w moim życiu, w którym szuka nie tylko wskazówek technicznych, ale i duchowych.

Nie jesteśmy naprawdę wolni, jeśli nasz stosunek do pieniędzy nie jest oparty na prawdzie, uczciwości i odpowiedzialności – pisze do nas Mayuri Onerheim, profesjonalna księgowa, doradca finansowy, uczennica Osho i przewodnik duchowy w jednym. Już wcześniej pogodziłam się, że to, co jem, to kim się otaczam, to jak spędzam swój [zawodowy i niezawodowy] czas jest ekspresją mojej natury [lub jej brutalnym zgnieceniem]. Pieniędzy nie łączyłam jednak z tym, co miałoby wyrażać prawdziwą mnie. Bo “pieniądze to przykra konieczność, pieniądze to kłopot”. Onerheim pokazała mi jednak, że pieniądze to jednak część większej układanki, która nie scali się, jeśli choć jeden element pozostanie na jej obrzeżach.

Onerheim proponuje, by poznać swój stosunek do pieniędzy tak samo, jak zdarza nam się eksplorować swoją przeszłość i/lub swoją nieświadomość. Na nasz stosunek do pieniędzy wpływa bowiem nie tylko tu i teraz, determinuje go chmura przyczyn, która – jeśli zostanie rozpoznana – może pomóc nam się od nie zawsze nam służących uwarunkowań wyzwolić. W celu tej wyjątkowej duchowej podróży proponuje techniki sampoznania wyjęte prosto z kursów uważności lub gabinetów psychologa [ostrzegałam Was, że to nie jest klasyczny ekonomiczny poradnik!]. Zadajmy sobie następujące pytanie: – pisze Onerheim. – “Jak zmieniłby się mój stosunek do pieniędzy, gdybym zrozumiał, że dostatek, podobnie jak miłość, nie jest obiektem pożądania, lecz aspektem Istnienia, mojej prawdziwej natury”.

“Pieniądze, duchowość, świadomość” to nie jest lektura łatwa. Większość jej kart zostawia nas w poczuciu dyskomfortu. Ale – jak pisze autorka książki – dyskomfort i cierpienie to droga do odkrywania wewnętrznej prawdy. I uważajcie, przeczytanie tej książki może zmienić Was na zawsze.

To też – muszę uczciwie napisać – nie jest lektura dla każdego. Zagorzałych racjonalistów zrazić może jej – miejscami dość natarczywy – ezoteryczny [choć jak dla mnie – bardziej duchowy] przekaz. I – choć znajdziecie w niej pomocne do zarządzania finansami – techniki i arkusze – nie ustawiałabym jej w jednym rzędzie z książkami, które znajdziecie w księgarniach w dziale “Ekonomia i finanse”. Postawiłabym ją gdzieś obok lektur Kabat- Zinna, wspomnianego już wcześnie Osho  i psychologów egzystencjalnych. Jeśli to towarzystwo Was nie przestraszy – czytajcie na zdrowie! I żyjcie pełnią.

Mayuri Onerheim [2014], Pieniądze, duchowość, świadomość. Warszawa: Świadome Życie. Książkę kupisz tutaj.

Sabina Sadecka

PS Być może zainteresują Cię też moje inne teksty o psychoterapii: ten, ten lub ten.