Czy byłoby Tobie łatwo wyobrazić sobie ból, jaki towarzyszy poparzeniom trzeciego stopnia? Zanim przeczytasz resztę tekstu, spróbuj. Marsha Linehan, amerykańska psycholożka, twierdzi bowiem, że ból doświadczany przez osoby o osobowości z pogranicza (osobowość typu borderline) można śmiało przyrównać do tego, który pojawia się w efekcie najpoważniejszych oparzeń.

„Stabilna niestabilność“ osób o tym typie osobowości, ich paniczny lęk przed porzuceniem oraz konsekwentne (acz często nieuświadamiane) prowokowanie kryzysów emocjonalnych sprawia, że życie osoby z osobowością pogranicza może stać się prawdziwym piekłem. Wspomniana powyżej Marsha Linehan podjęła się – w latach 70. XX w. – zadania opracowania podejścia psychoterapeutycznego adekwatnego dla osób o osobowości borderline. Zauważyła, że klasyczne metody nurtu poznawczo-behawioralnego (CBT, cognitive behavioral therapy) nie pozwalały poradzić sobie z funkcjonowaniem osób z osobowością pogranicza. Pacjenci ci nie potrafili lub nie chcieli pracować nad zmianą (do któtej tak bardzo zachęca CBT), stale przerywali terapię, gdy zaś udawało im się w niej wytrwać – egzystowali w niej od jednego załamania psychicznego do kolejnego. To właśnie dla nich Marsha Linehan stworzyła dialektyczną terapię behawioralną (DBT, Dialectical Behavior Therapy).

Marsha Linehan jak nikt inny wie, co działa terapeutycznie na osoby z osobowością borderline. Jest bowiem  jedną z nich. Ma za sobą lata pobytu w szpitalu psychiatrycznym, samouszkodzenia, próby samobójcze*.

U Linehan to moment religijnego objawienia był przełomem w jej życiu. Poczuła wtedy, że skoro Bóg akceptuje ją taką, jaką jest, i ona może siebie w pełni zaakceptować. Obiecała sobie, że jeśli uda jej się wyjść z permanentnego kryzysu, w który zamieniło się jej życie, zrobi wszystko, by pomóc innym znajdującym się w takiej samej sytuacji, jak ona.

DBT oparte jest na promowaniu postawy akceptacji siebie, wdzięczności za to, co jest i uważności.  Zakłada ona nie tylko spotkania jeden na jeden z terapeutą, ale również udział w grupowym treningu umiejętności (skills group) i możliwość telefonicznych konsultacji z terapeutą. Pacjenci* uczą się m.in. umiejętności akceptowania rzeczywistości, uprawomocniania siebie (practicing self-validation), uważności na emocje, obserwacji rzeczywistości bez osądzania jej (practicing mental noting), praktykowania wdzięczności, czy osiągania mistrzostwa w wykonywaniu jakiejś rzeczy.

Tytuł książki Sheri van Dijk „DBT made simple“ nie mógłby bardziej oddawać tego, jaka ta książka jest. Autorka dzieli się w nim swoją obszerną wiedzą na temat DBT, techniki terapeutyczne omawia zawsze w oparciu o konkretne przykłady, a proponowanym narzędziom towarzyszą arkusze, które po skopiowaniu (i – w naszym przypadku – przetłumaczeniu) można użyć podczas sesji psychoterapeutycznych. Duch akceptacji i uważności, przenikający podejście DBT zdaje się wyzierać z każdej karty tej książki. Czytając „DBT made simple“ łapałam sie na myślach, jak miło byłoby pogadać przy kawie z autorką, bo chyba niewielu autorom psychologicznych podręczników udaje się stworzyć coś tak niebywale użytecznego, a przy tym tak prostego i bezpretensjonalnego*.

Tym, co zostało ze mną szczególnie długo po lekturze tej książki, to wyróżnienie w sposobie myślenia pacjenta trzech stylów: Rozumnego, Emocjonalnego i Mądrego Ja (The Reasoning Self, The Emotional Self, The Wise Self). Rozumne Ja analizuje, planuje, decyduje. Robi to jednak w oderwaniu od naszej emocjonalności, przez co często – decydując na jego podstawie – ponosimy porażkę (gdy np. zbyt optymistycznie zakładamy, że od jutra uda nam się zerwać z nałogiem). Reagowanie z pozycji Emocjonalnego Ja to uleganie naszym, emocjom , np. wtedy, gdy obawiając się rozmowy z szefem, bierzemy urlop na żądanie i zaszywamy się w domu. Wybuchowość, izolowanie się, niepotrzebna ekscytacja – to typowe reakcje naszego Emocjonalnego Ja, kiedy to nie wpuszczamy wtedy do naszego umysłu żadnych racjonalnych argumentów przemawiających za odmiennym stylem reagowania.

Mądre Ja stanowi kombinację Emocjonalnego i Racjonalnego Ja wraz z dodatkowym elementem – intuicją. Bierze pod uwagę zarówno fakty, korzyści i straty, ufa jednak również swoim odczuciom i uwzględnia je w swoim zachowaniu. Każdorazowo – gdy pomimo okropnego humoru wstajemy rano z łóżka i idziemy do pracy, -korzystamy ze swojego wewnętrznego Mądrego Ja. Sheri van Dijk oferuje w swojej książce kilka dróg dostępu do swojego Mądrego, opierając je głównie na uważności i obserwacji rzeczywistości (również tej emocjonalnej) bez jej osądzania.

Rekomendują książkę „DBT made simple“ każdemu psychoterapeucie i klinicyście. Metoda DBT znajduje bowiem swoje zastosowanie nie tylko wobec pacjentów z osobowością borderline. Jest ona skutecznym narzędziem do nauki regulacji emocjonalnej, sprawdza się szczególnie w pracy z pacjentami z zaburzeniami odżywiania. Sama książka zaś służyć może nie tylko jako podręcznik tej metody, lecz również inspirujący zeszyt ćwiczeń do rozwoju własnego terapeuty. Polecam gorąco!

S. van Dijk (2012), DBT made simple. A Step-by-Step Guide to Dialectical Behavior Therapy. New Harbinger Publications Inc.

* Zazwyczaj mówię o osobach przychodzących na psychoterapię – „klienci“. Słowo „pacjent“ stosowane w tym artykule przynależy do paradygmatu DBT, dlatego zdecydowałam się je tutaj użyć.
** Oba te warunki spełniają oczywiście książki Irvina Yaloma, niektóre udało nam się już na tej stronie wcześniej zrecenzować, tu recenzja Kasi Rawskiej „Z każdym dniem coraz bliżej”, moja „Kata miłości” i jeszcze tutaj w naszym rocznym zestawieniu mini-recenzja Marii Sitarskiej „Patrząc w słońce”.
*** Informację tę poznałam dzięki fantastycznemu blogowi.

Sabina Sadecka