Człowiek przychodzi na ten świat z ogromną obietnicą inteligencji i człowieczeństwa.

Miłość chroni i ożywia nasze najważniejsze, najgłębsze struktury mózgowe.

Nie wiem, jakie tajemnice kryje twoja świetlista osoba. (…) Wiem, że twoja inteligencja jest ogromna, uporządkowana i wybitna. Będę ci służyć za przewodnika i baczyć na to, by ten skarb nigdy nie został zdeptany. Nie wiem, jakie kryjesz talenty, ale będę przy tobie, by pomóc ci je odkryć.

fragmenty książki

Książka Prawa naturalne dziecka przez cały czas lektury krzyczy do nas, że nie doceniamy geniuszu małych dzieci. Dziecko nie uczy się z podręczników ani programów szkoleniowych, tylko przez obecność, obserwację i doświadczanie. Zgłębia w ten sposób funkcjonowanie języka, prawa grawitacji, społeczne zasady oraz inne prawdy świata zewnętrznego. W zasadzie dziecko rodzi się już z kiełkami wszystkich tych umiejętności, więc nie musimy niczego w nim tworzyć od podstaw, a jedynie rozpoznać, wspierać i zaoferować sprzyjające otoczenie. Hm, to dosyć spore odciążenie, prawda? J  Ale idźmy dalej – sprzyjające otoczenie, czyli jakie? Takie, które będzie karmiło i wspierało rozwój dziecka, a nie go ograniczało. Takie, które będzie budowało samodzielność dziecka. Takie, które będzie do dzieci dostosowane, które będzie pełne miłości, urozmaicone, ale i uporządkowane, umożliwi spontaniczną eksplorację i kontakt z drugim człowiekiem.

To właśnie eksploracja, łączność ze światem i z ludźmi sprawiają, że mózg buduje nowe połączenia neuronalne.  I tu coś, co wpędziło mnie w nie lada zaskoczenie – od urodzenia do piątego roku życia co sekundę powstaje od 700 do 1000 nowych połączeń nerwowych!!! Trudno jest mi ten fakt objąć swoim umysłem, ale ukazuje to jak bardzo wszystko, czego doświadcza dziecko zapisuje się w jego mózgu. Dziecko wprost nie może się nie uczyć, bo każdy obraz, dźwięk, każda sytuacja czy interakcja pozostawia w jego mózgu ślad, który łączy ze sobą neurony.

Dziecko uczy się więc samo, ale z pomocą innych ludzi, i to bardzo ważne stwierdzenie w dzisiejszych czasach, w których codziennie wiele jest pośpiechu, elektroniki, a niewiele zatrzymania i czasu spędzanego wspólnie z najbliższymi. Dorosły jest dziecku potrzebny – jego rolą jest towarzyszyć i przewodniczyć. Mały człowiek nie nauczy się niczego siedząc przed telewizorem czy innym ekranem. Bądźmy z dziećmi i dla dzieci. Bądźmy w stanie zatrzymać się, gdy dziecko nam coś pokazuje, wysłuchać cierpliwie, gdy o czymś opowiada, odpowiedzieć, nawet gdy zadaje dwusetne z rzędu pytanie. Znajdźmy równowagę by pomagać w sposób, który nie zgasi naturalnego entuzjazmu i dziecięcej ciekawości. Bo kiedy jesteśmy w pełni obecni w relacji i otwarci na interakcję, dajemy dziecku najlepsze możliwe wsparcie pedagogiczne i techniczne dla rozwoju jego inteligencji: życzliwe oraz zindywidualizowane.

Widzimy, jak ważna jest ciepła i pełna empatii postawa dorosłego – ważniejsza niż wszelkie narzędzia wykorzystywane przez pedagogów! Ale jeśli szukamy pomocy dydaktycznych, autorka książki podaje propozycje takich, które wyostrzają percepcję sensoryczną, przybliżają kulturę, rozwijają umiejętności matematyczne, ułatwiają naukę czytania i pisania. Podkreśla przy tym, że zaproponowane materiały dydaktyczne to pewnego rodzaju dodatek, który ma na celu wspomóc żywe i realne doświadczenie. Powinny być używane w połączeniu z odpowiednim kontekstem, a nie w całkowitym od niego oderwaniu.

Cenna jest dla mnie uwaga zawarta w książce, że aby dobrze towarzyszyć dziecku, w jego rozwoju (bez znaczenia czy z pozycji rodzica, pedagoga, nauczyciela, czy psychologa) należy dużo uwagi skierować na siebie samego. Zacząć od obserwacji siebie, od samoświadomości. Spojrzeć na swoje postawy, gesty, zachowania. Bo jeśli mamy duże wymagania względem dziecka, to najpierw powinniśmy wiele wymagać od siebie.

Wszystkie wnioski, które przedstawiam w tym artykule wynikają z eksperymentu, który przeprowadziła autorka książki. Eksperyment polegał na zebraniu trzech roczników przedszkolaków w jednej klasie o odpowiednio stworzonych warunkach. Nie było tam ławek, wysokich szaf i miejsc niedostępnych dla najmłodszych. Dzieci miały zapewnioną swobodę, mogły wybierać między kilkudziesięcioma różnymi aktywnościami, wchodzić w interakcje z innymi. Nie były zmuszane do robienia tego samego jednocześnie i zdecydowanie mogły liczyć na życzliwe wsparcie i przewodnictwo dorosłego. Mogłabym jeszcze długo opisywać warunki, jakie zostały stworzone do tego eksperymentu, ale najważniejsze są wyniki, które pokazały, że w takim środowisku dzieci zdobywały konkretne umiejętności o wiele szybciej niż w standardowych przedszkolach czy szkołach. Miały przy tym wiele zabawy, współpracowały ze sobą i przejawiały ogromną motywację do podejmowania kolejnych działań. Rozwinęły się u nich empatia i altruizm, które przejawiały się pięknie w przytoczonych przez autorkę sytuacjach. Zdecydowanie zachęcam wszystkich to zgłębienia szczegółów tego eksperymentu.

Pokusiłam się o zrobienie, na podstawie książki, zestawienia kilku wskazówek, co robić by wspierać dziecko w jego naturalnym pędzie do nauki i rozwoju:

  • Posługiwać się przy dziecku bogatym słownictwem,
  • Pobudzać chęć współpracy,
  • Zapewnić kontakt z naturą,
  • Dać możliwość wyboru,
  • Dać czas na swobodną zabawę,
  • Zapewnić w otoczeniu zróżnicowanie wiekowe,
  • Mieć świadomość ważności swojej własnej roli, jako dorosłego,
  • Traktować błąd jako sytuację neutralną i okazję do przekazania informacji zwrotnej,
  • Znaleźć miejsce i czas na aktywność fizyczną,
  • Dać okazję do eksploracji świata, doświadczanie, wyjście poza salę [Mózg ludzki nie rozumie tego, czego nie doświadczył, dlatego żaden opis ani żaden obraz nie mogą zastąpić lekcji polegającej na doniosłym i żywym doświadczeniu zmysłowym, jakie oferuje przyroda.],
  • Wspierać autonomię dziecka (choćby przez uczestnictwo w czynnościach domowych, możliwość wyrażenia własnego zdania),
  • Zwracać uwagę dziecka na potrzeby i intencje innych,
  • Ochronić przed przemocą fizyczną i werbalną, przed krzykami, intensywnym, powtarzającym się lub chronicznym stresem,
  • Pomóc w radzeniu sobie z emocjami i codziennym stresem,

[JAK? W trudnej sytuacji: 1. Dać dziecku poczucie bezpieczeństwa i ciepło – wysłuchajmy, pocieszmy, utulmy, jeśli tego właśnie dziecko potrzebuje. 2. Pomóc w nazwaniu emocji – to dodatkowo uspokoi dziecko. 3. Pomóc mu zrozumieć, dlaczego tak się czuje – analiza sytuacji pozwoli spojrzeć na nią z dystansu. 4. Zasugerować, by dziecko powiedziało o swoim uczuciu, np. smutku, złości, rozczarowaniu, osobie, do której jest skierowane. 5. Poprosić dziecko, by zaproponowało rozwiązanie/pomóc w sformułowaniu rozwiązania.]

  • Zadbać o siebie, bo tylko będąc całkowicie zdrowi i w pełni obecni, jesteśmy w stanie właściwie wspierać najmłodszych.

Książka zostawiła mnie z poczuciem tego, jak wiele jest do zrobienia, by stworzyć środowisko sprzyjające rozwojowi i nauce dzieci. Dzisiejsza edukacja momentami daleka jest od filozofii przedstawionej przez Céline Alvarez, co być może sprawia, że potencjał, który drzemie w małych ludziach zostaje zgłuszony lub, w najlepszym wypadku, nie do końca ujawniony i rozwinięty. Bliskie jest mi spojrzenie na świat i na edukację, w której ceni się takie aktywności jak robienie na drutach, budowanie szałasów, małych mebli, rzeźbienie z gliny, czy po prostu swobodną zabawę na łonie przyrody. Przyświeca mi myśl wyczytana na stronach książki, która apeluje, żeby dzieci miały możliwość machania patykami, rzucania kamieniami, grzebania w ziemi, tarzania się w trawie, zbierania liści, kwiatów, kawałków kory i szyszek; żeby dać im czas i przestrzeń na budowanie, eksperymentowanie, wynalazki i opowiadanie sobie historii. Myśl ta również motywuje, bo przecież małymi krokami i entuzjazmem jesteśmy w stanie wdrożyć takie metody w nauczanie.

Autorka książki zaprasza każdego – rodzica, nauczyciela, pedagoga… – do skierowania do dziecka poniższych słów, które jednocześnie są najlepszym podsumowaniem spotkania z tą lekturą:

Masz naturalne zdolności do rozumowania, do empatii, wyobraźni, kreatywności i wielkoduszności. Niczego w tobie nie jestem w stanie stworzyć, bo wszystko już w Tobie jest. Z biegiem czasu, pchany przez prawa natury, całym sercem, całym jestestwem, zapragniesz rozwijać ten potencjał, który otrzymałeś w chwili urodzenia. Zapragniesz chodzić, mówić, odkrywać świat, pomagać innym, zawierać przyjaźnie, dokazywać, realizować własne pomysły. Będziesz to wszystko chciał robić sam i będziesz miał rację, bo tylko ty sam i ty sama, przez twoje własne doświadczenie, zmieniasz te pierwotne obietnice w mocną i wyjątkową inteligencję. Będę przy tobie w trakcie tego indywidualnego podboju ludzkości, będę obok, by ci pomagać. Będę dostrzegał wielkość twojej inteligencji i jej potrzeby. Będę umiał ją uszanować, kierować nią, jeśli to będzie potrzebne. (…) Moim najwyższym pragnieniem jest, byś mógł, byś mogła odkryć to, co w sobie niesiesz, aby to rozwinąć i rozświetlić świat twoją inteligencją i jej pięknem.

Karolina Piasecka

„Prawa naturalne dziecka” Céline Alvarez, Co Ja Na To