Choć minęło tyle lat, wciąż można
w takim lekko zamglonym wódką
spojrzeniu dostrzec ten sam gniew:
jak u wilczura, którego terytorium
naruszono, a on wie, że musi zabić,
bo takim go stworzyła natura.
Stado może na niego liczyć.

fragment książki

Pomyślałam, że droga do domu
jest dana człowiekowi raz na zawsze,
bez pytania, czy mu wygodnie i czy mu
się ona podoba. Musimy ją przebyć po każdym
ważnym doświadczeniu, żeby się upewnić,
że wciąż jeszcze istniejemy.

j.w.

“Dlaczego dobrzy ludzie czynią zło” to podtytuł jednej z bardziej poruszających książek Philipa Zimbardo. Ten znany na cały świat psycholog, który zasłynął szczególnie za sprawą swojego więziennego eksperymentu, przygląda się w niej uwarunkowaniom naszych najpodlejszych uczynków. Zauważa, że to nie tyle nasz charakter predestynuje nas do czynienia złego, co okoliczności w których działamy. Wyjątkowo – według niego – sprzyja byciu podłym, panująca wokół znieczulica, odczłowieczenie i odindywidualizowanie ofiar.

Czytając powieść “Czarne liście”, której głównym tematem jest pogrom kielecki, wielokrotnie wracałam myślami do książki Zimbardo. Jednym z podstawowych procesów wpływających na transformację zwykłych, normalnych ludzi w bezdusznych lub wręcz wszetecznych krzewicieli zła – pisze on w “Efekcie Lucyfera” –  jest dehumanizacja. Działa ona jak ślepota umysłowa, która przysłania myślenie i zaszczepia przekonanie, że inni to mniej niż ludzie. Sprawia, że niektóre osoby zaczynają postrzegać innych jak wrogów zasługujących na dokuczliwe tortury i unicestwienie. “Czarne liście” to zatem nie tylko zapis – tak bardzo wstydliwej – historii dziejów powojennej Polski. To również uniwersalny opis mechanizmów zachęcających nas do czynienia rzeczy najokrutniejszych.

Powieść Mai Wolny to także subtelne studium dziedziczenia psychicznych urazów po naszych poprzednich pokoleniach. Nota bene – przez lata wydawało mi się, że dziedziczenie traumy jest jedynie kontrowersyjnym twierdzeniem Berta Hellingera, wiek XXI i jego badania nad mózgiem i ekspresją genów pokazały, że ma ono wymiar jak najbardziej realny. W “Czarnych liściach” nośnikami traumy jest zapewne – obok głównej bohaterki – mała Laura i jej ojciec. Laura mierzy się we własnym zakresie –  z piętnem pogromu kieleckiego, jej ojciec zaś ucieka w chorobę psychiczną jako odpowiedź na obozową przeszłość jego własnych przodków.

“Czarne liście” to też próba zmierzenia się z własną historią i dopisania do niej nowego, tchnącego nadzieją zakończenia. To również – paradoksalnie – opowieść o przechowywaniu historii i niepozwalaniu na zapomnienie tego, co dla nas niewygodne.

Maja Wolny [2016], Czarne liście. Warszawa: Czarna Owca.

Książka do kupienia tutaj.

Pozostałe recenzje książek Czarnej Owcy znajdziecie tu.