Pamiętam, że będąc nastolatką również miałam wiele życzeń, marzeń – tak jak główna bohaterka powieści Sarah Crossan pt. “My dwie, my trzy, my cztery”. Ta trzynastoletnia dziewczynka, która na co dzień jest wychowywana przez babcię żyję pragnieniami o tym, że pewnego dnia wróci do niej osoba, za którą tęskni i której często jej brakuje, a mianowicie jej mama. Rozpoczynając czytanie tej książki bardzo szybko przyszło mi zidentyfikowanie się z Apple. Myślę, że każdy człowiek przechodzi przez pewien etap swojego życia, w którym chciałby, aby jego rzeczywistość wyglądała inaczej, aby ktoś, kogo w tym życiu nam brakuje szybko do niego wrócił. Główna bohaterka gorliwie czeka na tę chwilę i zdaje się nie do końca doceniać, czy rozumieć sposób wychowania swojej babci, którą nazywa “Babą”.  Dodatkowo zostaje poinformowana przez swojego tatę, że wraz z macochą spodziewają się dziecka, które będzie dla niej przyrodnim rodzeństwem. Na domiar złego jej przyjaciółka ze szkolnej ławki, Pilar, znajduje sobie nowe grono koleżanek i tym samym przestaje być najważniejszym szkolnym kompanem Apple. Akcja zaczyna nabierać tempa, kiedy najistotniejsze pragnienie Apple staje się rzeczywistością. Początkowy zachwyt, radość i poczucie spełnionego marzenia zostaje wystawione na próbę ze względu na wyzwania, które z tą zmianą będą związane.

Czytając tę książkę przypomniałam sobie, że zarówno rodzicielstwo jak i okres dorastania są wyzwaniem dla dzieci oraz rodziców. Miałam poczucie, że często osoby dorosłe chcą jak najlepiej (według nich) zadbać o wychowanie, ale też nie zawsze stawiają sobie pytanie: jak moje decyzje, postawy  wpływają na rozwój mojego dziecka? Będąc rodzicem czy też pracując z dziećmi, młodzieżą zwróciłabym uwagę na to, aby w obliczu trudnej, wymagającej sytuacji rodzinnej odłożyć choć na chwilę na bok swoje przemyślenia i zadać pytanie sobie lub swojemu dziecku: jak ono się w danej sytuacji może czuć? To pozwoli zastanowić się nad perspektywą dziecka oraz jest pierwszym krokiem do jego zrozumienia.

Fabuła była na tyle wciągająca i dynamiczna, że z zapartym tchem śledziłam dalsze poczynania Apple. Przyglądając się samej postaci głównej bohaterki zauważyłam, że jej dziecięca samotność była z jednej strony dla niej przykrością, ale też bodźcem do tworzenia. Emocjonalnie ciężkie do przeżycia chwile stały się inspiracją do pisania poezji. Kartka papieru, długopis i wrażliwość Apple doprowadziły do powstania autentycznych utworów, które zostały zauważone i docenione przez ulubionego nauczyciela. Pasja i talent dają siłę do trwania, pomagają przezwyciężyć trudne momenty. Myślę też, że nie ma nic piękniejszego niż bycie zauważonym, akceptowanym i docenionym takim, jakim się jest.

http://www.wydawnictwodwiesiostry.pl/nowosci/prod-my_dwie_my_trzy_my_cztery.html

Aleksandra Borowska