Empatia wzmacnia dzieci, trzyma cały świat razem. Proste prawdy bywają niełatwe do przekucia w codzienną praktykę. Niewielkie objętościowo książeczki bywają niezwykle treściwe, zachęcają do pogłębionej refleksji nad swoim byciem w świecie i sposobami, w jaki bycie to wpływa na dzieci, te które kochamy, wychowujemy, uczymy, spotykamy, mijamy. Czy na co dzień jestem w dobrym kontakcie ze sobą? Pewnie nie zawsze, a gdy nie jestem, trudno być empatyczną, jeszcze trudniej empatii uczyć młodszych od siebie.
Książka Empatia wzmacnia dzieci, trzyma cały świat razem jest owocem spotkania sześciu terapeutów reprezentujących różne szkoły. Podczas spotkania autorzy rozmawiali o wyzwaniach, z którymi mierzymy się na co dzień, zmianach zachodzących w świecie i w myśleniu o pedagogice, a w tym kontekście o potrzebach dzieci i możliwych odpowiedziach, których udzielić mogą na nie dorośli. Proponują oni wcale nieoczywistą definicję empatii jako „formy, w jakiej wyraża się nasze bezpieczne bycie z samym sobą na drodze kontaktu z innymi ludźmi”. Ujęła mnie ona swoją przejrzystością, postulatywnością i wynikającym z niej ujęciem praktycznym. Pierwsze dwie części podręcznika (określenie to stosuję z pełna świadomością) przynoszą rozważania teoretyczne, ostatnia trzecia jest zbiorem ćwiczeń. Zbiorem ćwiczeń dla dzieci, które najpierw niech radośnie – dbając o kontakt ze sobą – wykonują rodzice, opiekunowie, nauczycielki, psycholożki, pedagodzy.
W empatii wyraża się nasze bezpieczne bycie z samym sobą na drodze kontaktu z innymi ludźmi. Prawdziwy kontakt, karmiący, wzbogacający, leczący jest możliwy pod warunkiem, że znajdziemy ugruntowanie w sobie, że będziemy gotowi, aby wykonywać na jego rzecz określoną pracę. Im głębszy mamy kontakt z samymi sobą, przypominają autorzy i autorki, tym lepiej rozumiemy innych. Co to za praca? Nie polega ona na uczeniu się od nowa jakichś określonych umiejętności, a na ponownym odkryciu zdolności, które wszyscy mamy, a które – w wyniku socjalizacji – w większej lub mniejszej części utraciliśmy.
Wychowanie oparte na dogmatach religijnych i politycznych kwestionowane jest już od Oświecenia, ma się jednak wciąż jeszcze całkiem dobrze. Autorzy zwracają uwagę, że religie chrześcijańskie bywają niechętne idei samodoskonalenia i psychologii jako nauce między innymi wspomagającej rozwój autonomii człowieka. Z kolei ostrze krytyki wymierzone w religię odcięło zsekularyzowane modele pedagogiczne od wszelkiego rodzaju doświadczeń duchowych, pozbawiając nas tym samym dostępu do wiedzy o treningu duchowym, który dużo ma wspólnego z psychologicznie rozumianym procesem uzyskiwania wglądu. Ludzie, którzy wycofali się na pustynię – czytam to zdanie z ogromną uważnością – albo do klasztoru, nie robili tego jedynie dla Boga czy dla własnego rozwoju, „chcieli dokonać pewnego rodzaju eksperymentu, który pozwoliłby zbadać, czego potrzebuje człowiek, żeby otworzyć swoje serce i swoją świadomość na otaczający świat”.
Co mogłoby być współczesnym odpowiednikiem takiego zaangażowanego pustelnictwa? Odpowiedź, której udzielają autorzy Empatii jest w świetle powyższych ustaleń całkiem jasna – terapia, rozwój osobisty i odzyskiwanie pięciu naturalnych kompetencji. Indywidualne decyzje na uczestnictwo w tych procesach, opartych na poszukiwaniach kontaktu ze sobą, odkrywaniu kompetencji, blokad, to w ich mniemaniu ważny wkład w przyszłość nas wszystkich. Na kolejnych stronach książki nie mówią jednak o metodach terapeutycznych czy rozwojowych, dotyczą one bowiem naszego Ja w najszerszym tego słowa znaczeniu, tylko proponują podróż do podstawy Ja.
Fundamentów, nazywają je naturalnymi kompetencjami, jest pięć: ciało, oddech, serce (empatyczne uczucia), kreatywność i świadomość. Pełnym człowiekiem można stać się, gdy elementy te harmonijnie ze sobą połączymy. Można stać się na powrót, ponieważ pełnię tę utraciliśmy, a częścią procesu utraty jest faworyzowanie w naszym kręgu kulturowym zdolności intelektualnych, związanych z językiem. Kiedy ograniczamy się tylko do mówienia, piszą autorzy, „pozostajemy na powierzchni tego, kim naprawdę jesteśmy”. Język – oskarżają dalej – „to rozpaczliwa i z góry skazana na porażkę próba zyskania kontroli nad światem, to wola opisania i wytłumaczenia wszystkiego w sposób czysto językowy”. Ideałem byłoby ich zdaniem rozwinąć w sobie „silne, elastyczne i świadome językowo Ja, a zarazem nie stracić wolności i intensywności, która skrywa się między słowami”. Tę wolność i intensywność można pielęgnować wykonując ćwiczenia zamieszczone w ostatniej części książki. Zapraszające do objęcia świadomością swoją świadomość, swoje ciało, uczące dającego oparcie oddechu, bycia wewnątrz siebie, podejmowania decyzji za pomocą serca. By dobrze być z innymi, przyczyniać się do polepszania świata, wykonywać należy nieustannie ten ruch – od siebie do innych, od innych do siebie. Ruch mową, ciałem, oddechem. Doskonalmy się w nim korzystając ze zgromadzonych w Empatii wskazówek.
Joanna Krajewska
Jesper Juul, Helle Jensen, Empatia wzmacnia dzieci, trzyma cały świat razem