W tym roku po raz pierwszy doświadczyłam stanu, który, gdy o nim opowiedziałam znajomym, okazało się, że ma swoją nazwę – żałoba po podróży. Po udanej podróży. Objawy są dość oczywiste. Przygnębienie, trudny do okiełznania smutek, apatia, brak energii do pracy. Jak to możliwe – dziwią się inni, przecież byłaś na świetnych wakacjach, powinnaś być wypoczęta i tryskać energią…
Zaczęłam się więc zastanawiać, co takiego wydarzało się podczas wakacji, co sprawiało, że czułam się tak dobrze, na co sobie pozwalałam? A w domyśle – czego nie robię i na co nie pozwalam sobie w czasie „normalnym” wystarczająco często? Świetny temat na powakacyjny i prowokacyjny coaching. Zapraszam, byście towarzyszyli mi w odpowiadaniu na pytania, które można by podczas takiej sesji postawić.
Model „ja” w Analizie Transakcyjnej składa się z trzech stanów „ja” – Rodzica, Dorosłego i Dziecka. Są to „spójne zespoły odczuć i doświadczeń powiązane bezpośrednio z odpowiednim wzorcem zachowań”[1]. AT wprowadza pojęcie optymalnego doinwestowanie stanów ego – jest to podjęcie przez jednostkę takich działań, uruchomienie myślenia i przeżywanie emocji, które są adekwatne do zaistniałej sytuacji. Upraszczając nieco tę teorię powiedzieć można, że funkcjonujemy w dobrostanie, gdy na co dzień korzystamy z wszystkich instancji – znamy normy, zasady i wartości zdeponowane w ja-Rodzic, potrafimy racjonalnie oceniać sytuacje okiem Dorosłego i cieszyć się jak Dziecko. Gdy przypomniałam sobie ten model, stało się dla mnie jasne, że głos i potrzeby wewnętrznego Dziecka w czasie „normalnym” są często tłumione. Przede wszystkim przez szereg zakazów typu „nie powinnam”, „nie wypada mi”, „teraz trzeba pracować, a nie się bawić”, „muszę skończyć raport”, „najpierw praca, potem zabawa”. Każdy ma swój ulubiony zakaz w tej sprawie. Ciekawa jestem który z nich masz Ty? Zakaz powoduje, że przyjemności (małe i te całkiem duże) odkładamy na później. Tym samym różne uciechy dozujemy sobie w małych dawkach i jednocześnie zabieramy sobie spontaniczność i kreatywność, które przecież są też nam potrzebne w pracy zawodowej. Podczas podróży potrafią one wszystkie wrócić ze zdwojoną siłą.
A gdy już wrócą i umysł nasz, emocje i wrażliwość chłoną inną rzeczywistość, doświadczyć możemy pewnego tajemniczego zjawiska, które nazwałam odkształceniem rzeczywistości. Nie jest to termin z akademickiego podręcznika do psychologii, nie ma badań na ten temat, ale jestem pewna, że wiecie, o czym mówię. Odkształcenie dokonuje się wówczas, gdy normy i zasady (typu „powinienem być”, ale także nasze przyzwyczajenia poznawcze, stereotypy i autostereotypy), którymi kierowaliśmy się dotychczas nagle przestają działać. Nad Bałtykiem nigdy nie założyłaś na plażę stroju dwuczęściowego a we Włoszech nie masz z tym problemu? Rozmawiasz z nieznajomymi? W Waszym domu zawsze kładziecie spać dzieci po kąpieli o ósmej, a podczas wakacji biegają aż padną nieumyte? Gdybyś w tak zwanym pracującym dniu usiadł z książką i zaczął czytać, czułbyś, że jest z Tobą coś nie tak, a tu przychodzi Ci to z łatwością? Jeśli tak, być może zgubiłeś/zgubiłaś wstyd po drodze, albo doświadczyłeś/aś odkształcenia. Jedno z drugim ma zresztą wiele wspólnego. A gdyby tak częściej pozwolić sobie na zawieszenie powinności? Co by się wówczas wydarzyło?
Innym powakacyjnym zadaniem, które warto przed sobą postawić jest podróż do kresu siebie. Czyli objęcie refleksją następujących pytań: kim jestem tu a kim podczas podróży? Która z tożsamości jest mi bliższa? Co jest dla mnie ważne? Które potrzeby zaspokajam, a które spycham na dalszy plan? Czego nowego się o sobie dowiedziałam? Kogo poznałem? Co mi się podobało? Co mnie zaskoczyło? Odpowiedź na nie pozwoli przesunąć nieco granice naszego terytorium i wpuścić tu trochę świata. Życzę wszystkim żałoby po podróży i odkształceń, które pozwolimy sobie, by trwały na przekór „normalności”.
[1] E. Berne, Dzień dobry… i co dalej?, przeł. M. Karpiński, Rebis, Poznań 2013, s. 507.
Joanna Krajewska, coach