Próbując połączyć obie perspektywy jednocześnie, moje feministyczne spojrzenie na kwestię równouprawnienia kobiet oraz to, jak bardzo rozwojowy potencjał może nieść praca nad sobą, między innymi w poznawaniu siebie, na przykład w procesie psychoterapeutycznym, nadarzyła mi się wspaniała okazja. Miałam mianowicie sposobność przeczytania książki Chimamandy Ngozi Adichie – nigeryjskiej pisarki mieszkającej w Stanach Zjednoczonych Ameryki, która również jest autorką esejów feministycznych (np. We Should All Be Feminists). Prawdopodobnie nie jest bardzo rozpoznawalna w Polsce jako feministka pochodzenia nigeryjskiego. O ile udało mi się zorientować, jej eseje są dostępne w Anglii w różnych księgarniach w działach studiów nad kobietami, feminizmem lub gender. Właśnie w tym kontekście podróży „na wyspy” – czytałam manifest tej kobiety, dzielącej się swoim doświadczeniem z przyjaciółką, tytułową Ijeawele. Ma ona prośbę: potrzebuje porady, jak wychować swoją nowo narodzoną córeczkę na feministkę. Zatem autorka pisze list – który po poprawkach uwzględniających również to, że sama z czasem zostaje matką – zostaje opublikowany właśnie jako manifest feministyczny wskazujący w piętnastu krokach, jak wychować córeczkę na feministkę.

W manifeście odnajdziemy różne rady, które mogą się wydawać albo bardzo przełomowe i radykalne albo dość oczywiste. Zależy to oczywiście od tego, jakie kto ma zapatrywania na sam feminizm i to, jakie miejsce powinna mieć jej zdaniem kobieta we współczesnym świecie. Nie zamierzam wchodzić tu w przedstawianie swoich własnych poglądów feministycznych, ani krytykować kobiet, które nie utożsamiają się z tą etykietką (chociaż niejednokrotnie swoim postępowaniem udowadniają, że są feministkami z krwi i kości – niekiedy bardziej niż niektóre „papierowe feministki”). Uważam jednak, że książka jest warta uwagi, chociażby z tego względu, żeby przekonać się, czy może faktycznie mogłaby ona mieć potencjał rozwojowy dla małej córeczki. A może i nie tylko córeczki?

No właśnie. Myślę, że to jest pouczająca książka dla kobiet, które albo spodziewają się dziecka, albo planują założenie rodziny. Ważne jest przecież to, jak matka postrzega samą siebie i kwestię równości w związku, czy ogólnie równości w społeczeństwie. Jeżeli uważa się za osobę „gorszą” – nie będzie musiała zbytnio o tym mówić – córeczka wcześniej czy później sama odczyta ten skrypt. Na tej zasadzie matka może na przykład próbować spełniać oczekiwania innych jako osoba na z góry straconej pozycji. Jeżeli będzie miała wystarczająco dużo szczęścia, żeby sobie uświadomić, że powiela schemat, widząc siebie jako „gorszą” (w różnych aspektach znaczenia tego słowa w zależności od kontekstu), ma szansę na „zmianę narracji”. Ale nie będzie to droga usłana różami. To właśnie, między innymi, proces psychoterapeutyczny może pomóc w przechodzeniu tej transformacji, która potencjalnie daje szanse na stworzenia lepszych warunków naszym dzieciom… Mówiąc metaforycznie, może lepiej spróbować posprzątać te ciernie z podłogi, aby naszym przyszłym córkom było jednak łatwiej podążać tą drogą – bez narażania ich na tak ogromne okaleczanie własnych stóp?

życie potrafi płatać… figle. Liczy się jednak to, że spróbujesz. I zawsze nade wszystko ufaj swoim instynktom, bo nic nie poprowadzi cię lepiej niż miłość do własnego dziecka.

Elżbieta Filipow

Chimamanda Ngozi Adichie, Kochana Ijeawele albo manifest feministyczny w piętnastu wskazówkach, tłum. Katarzyna Karłowska, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2019.

Recenzja powstała w ramach projektu badawczego pt. „Miejsce równości w utylitaryzmie Johna Stuarta Milla” o nr rejestracyjnym 2021/41/N/HS1/02244, który jest finansowany przez Narodowe Centrum Nauki.