Im dłużej odkładamy leczenie, tym więcej jest
rzeczy, z których musimy się wyleczyć.

Chris Taylor, Style przywiązania…

To, co wzmacnia, osłabia, ogranicza lub zwiększa
zdolność ciała do działania, również wzmacnia,
osłabia, ogranicza lub zwiększa zdolność
umysłu do działania.

Spinoza

A zatem stało się. Wybrałeś/aś  psychoterapeutę, może korzystasz już jakiś czas z jego pomocy, możliwe nawet, że niebawem Twoja psychoterapia skończy się. Chcę Ci pogratulować, ale jednocześnie przestrzec przed nadmiernym samozadowoleniem. W moim odczuciu bowiem psychoterapia to czasami za mało. Możliwe też, że w przypadku niektórych z Was psychoterapia to za dużo, zwłaszcza gdy problem, z którym zgłaszasz się do  psychologa nie jest koniecznie lub nie tylko psychologiczny. I o tym właśnie będzie ten artykuł.

Chciałabym, abyś wiedział/a, że psychoterapia zapewne nie jest jedynym działaniem, które będziesz musiał/a podjąć na drodze do odzyskiwania równowagi psychicznej (i nie tylko takiej). Lubię używać tu metafory wojny i wojownika. Jeśli doświadczasz kryzysu, to będziesz potrzebował/a szczególnych zasobów, by sobie z nim poradzić. Jesteś na wojnie. Stawką jest Twoje zdrowie. Wojownik musi dbać o swoją ciągłą gotowość do tego, by był w stanie walczyć, o dobry stan tego, co wewnątrz niego, ale i na zewnątrz.

Jeśli zatem jesteś w trakcie psychoterapii lub planujesz udać się do psychoterapeuty, zastanów się nad tym, czy inne obszary Twojego funkcjonowania też nie potrzebują wsparcia. Im bardziej holistyczne działania podejmiesz, tym psychoterapia będzie skuteczniejsza, a może i nawet krótsza (choć – uwaga! – w psychoterapii nie zawsze szybciej znaczy lepiej, ważne by działać w dostrojeniu do swoich możliwości zmiany, nie wolniej, ale i nie szybciej).

Do pisania artykułu zaprosiłam też fizjoterpeutkę Magdalenę Krysińską-Sowę i dietetyczkę Annę Klaczyńską. Miłej lektury!

  1. Wstań z kanapy!  Nie ma takiej choroby psychiki, której sprzyjałby siedzący tryb życia. Wybierz taki ruch, który będzie sprawiał Ci radość. Jeśli połączy on aktywność fizyczną z przebywaniem na świeżym powietrzu – idealnie. Jeśli znajdziesz czas na pływanie, jeszcze lepiej. Udowodniono, że ćwiczenia fizyczne mogą łagodzić cięższe objawy zaburzeń lękowych i tych na tle depresyjnym. U kobiet w wieku menopauzalnym pomagają ograniczyć objawy obniżonego stanu psychicznego.

Tu macie też wyrywek z obiecującego badania, w którym ćwiczenia fizyczne (w tym joga) pomogły znacznie osobom chorym na schizofrenię.

I jeszcze jeden artykuł o tym, jak wspinanie się przez 8 tygodni pomogło osobom chorym na depresję.

Uwaga nr 1: Jeśli cierpisz na chroniczne napięcia, bieganie może tylko pogorszyć sprawę. Więc zacznij od form rozciągających lub od masażu (patrz: punkt 6).

Uwaga nr 2: Oczywiście, jeśli Twoim problemem jest kompulsywne ćwiczenie, wtedy odwrotnie – znajdź sposoby zadbania o siebie, które będą mniej związane z ruchem, a bardziej np. z twórczością.

  1. Monitoruj poziom swojego pobudzenia – większość z nas cierpi w swoim życiu na przestymulowanie. Zwłaszcza, jeśli mieszkamy w dużych miastach, co chwila spoglądamy na swój smartphone, korzystamy z internetu. Nadmierna stymulacja to stres, a ten może prowadzić w prostej linii np. do zaburzeń lękowych (u większości ludzi z zaburzeniami lękowymi można m.in. stwierdzić przewlekły stan nadmiernego, fizjologicznego wzbudzenia).

Dodatkowo, stres ma charakter uzależniający! Możemy bowiem przyzwyczaić się do stanu pobudzenia sprowokowanego częstymi dawkami hormonów stresu.

Inayat Khan, wybitny mistyk, zachęcając do zaniechania działania [i medytowania] mówi: Tak jak działanie jest potrzebne w życiu, tak spoczynek jest niezbędny, czasem nawet bardziej niż działanie. Wszystkie choroby układu nerwowego czy zaburzenia umysłowe biorą się właśnie z braku spoczynku.

Pamiętaj też, że stres działa u każdego z nas w sposób nieswoisty, atakując najsłabszy organ lub układ organizmu (u części z nas jest to właśnie układ nerwowy).

Zatem ogranicz dochodzące do Ciebie bodźce, rób sobie przerwy od odbierania poczty, smsów, telefonów. Zaplanuj sobie godzinę w ciągu dnia na nicnierobienie. Dwa razy pomyśl zanim przyjmiesz kolejne ważne zawodowe wyzwanie (zwłaszcza jeśli jesteś freelancerem).

Badania pokazują też, że nasz mózg szczególnie męczy się, gdy musi widzieć zbyt wiele twarzy ludzkich wokół (twarz jest bodźcem, który bardzo wnikliwie analizujemy). Zaplanuj też zatem czas bez żadnych ludzi (zwłaszcza, jeśli jesteś introwertykiem i też wtedy, gdy masz w domu małe dziecko/dzieci).

A może zrezygnujesz z telewizji? Na jakiś czas przestaniesz odwiedzać hałaśliwe kluby nocne? Zamiast na horror do kina, wybierz się na spacer do lasu.

  1. Ureguluj sen – Ani brak snu ani zbyt długie spanie nie są dobre dla Twojego zdrowia psychicznego. Dbaj zatem o odpowiednią ilość snu. Gdy śpimy mózg eliminuje synapsy (połączenia między neuronami), które nie są mu już dłużej potrzebne, sen zatem „czyści” nasz mózg i ratuje nas samych przed umysłowym przepełnieniem.

Sen sam w sobie jest też terapeutyczny, gdyż w fazie REM nasz umysł przepracowuje trudne treści, którymi nie mógł zająć się na jawie (zauważyłeś/aś, że w trudnych momentach zmienia się emocjonalny koloryt Twoich snów?). Udowodniono, że im bardziej stresujący dzień, tym faza REM jest dłuższa.

Jeśli nie możesz zasnąć lub cierpisz na inny rodzaj bezsenności (wybudzanie nocne, płytki, nie dający wypoczynku sen) – zacznij od wprowadzenia codziennej aktywności fizycznej do swojego dnia, ogranicz kofeinę, wyłącz wszystkie ekrany (telefon też!) na 2 h przed snem. Codziennie wstawaj i kładź się spać o tej samej porze. Jeśli bierzesz tabletki na sen, weź pod uwagę, że wywołają one u Ciebie od razu sen głęboki [z pominięciem fazy REM].

Poczytaj też o zmęczeniu nadnerczy, może to właśnie Twój przypadek.

Tyle na początek, obiecuję napisać kiedyś odrębny wpis o bezsenności.

  1. Jedz zdrowo i pij zdrowo – Zadbaj o to, by w Twojej diecie było dużo dobrych bakterii (bierz probiotyki lub – jeszcze lepiej – zrób zakwas buraczano-warzywny i pij go przed posiłkami). Niektóre probiotyki wpływają na skuteczność tryptofanu, który z kolei bierze udział w wytwarzaniu serotoniny. Anna Klaczyńska, bardzo ceniona przeze mnie dietetyczka, dopowiada:
  • Probiotyki zwiększają wchłanialność witamin i minerałów oraz uszczelniają jelita, zmniejszając podatność na alergie i nietolerancje pokarmowe.
  • Ważne są też w diecie o kwasy Omega 3, bo są niezwykle istotne nie tylko dla Twojego serca i tętnic, ale również dla kondycji psychicznej. Znajdziesz je w rybach i oleju lnianym, kupowanym z lodówki.
  • Ogranicz cukier, alkohol, kofeinę (u większości osób podatnych na lęki 100 mg kofeiny dziennie to maksimum, a kofeina to przecież nie tylko kawa, ale i herbata, napoje energetyczne czy czekolada).
  • Dbaj o to, by w Twojej diecie było dużo błonnika, to on pomoże usunąć z Twojego jelita toksyny, których obecność w organizmie może wpływać na Twoje złe samopoczucie [błonnik będzie jednak spełniał swoją rolę tylko wtedy, kiedy codziennie wypijesz  1,5 litra wody].
  • Ogranicz sól (sól zmniejsza ilość potasu w organizmie, a potas jest szczególnie ważny dla układu nerwowego).
  • Zwracaj uwagę na konserwanty.
  • Zapamiętaj – jesteś tym, co jesz, a z niedoborów  witamin i mikroelementów rodzi się wiele chorób psychicznych i somatycznych.

Od siebie dodam jeszcze: NIE opuszczaj posiłków, wiele zaburzeń psychicznych [na czele z depresją i choroba afektywną dwubiegunową] rozregulowuje nasz rytm jedzenia. Jest on jednak bardzo ważny dla naszego samopoczucia psychicznego [unikajmy dzięki niemu m.in. nadmiernych skoków cukru].

I jeszcze coś do wegetarian [zanim mnie zgromicie, napiszę, że sama jestem wegetarianką] – dieta wegetariańska łączona jest w badaniach z gorszym zdrowiem psychicznym [niektóre z nich cytowane są tutaj. Niestety. Ideałem według innych jest dieta śródziemnomorska. Jeśli zatem jesteś na diecie wegetariańskiej, pamiętaj o monitorowaniu poziomu B12, kwasy DHA i cynku [a najlepiej porozmawiaj o tym ze swoim lekarzem].

Sporo też ostatnio czytam o wpływie głodówki [nie chodzi o wspomniane wyżej niehigieniczne zapominanie o posiłkach, by potem się objadać, lecz celowe, zaplanowane i objęte kontrolą poszczenie] na zdrowie również psychiczne. Tylko, proszę, nie bierzcie tego do serca, jeśli macie zaburzenie odżywiania. Wyobraźcie sobie, że głodówki sprzyjają powstawaniu nowych neuronów i dzięki nim nasz mózg może się autonaprawiać. Niesamowite! Może właśnie dlatego każda niemalże z religii wykształciła w sobie jakąś formę postu? Na początek polecam Wam ten film o poszczeniu. Alternatywą dla poszczenia – w kontekście, o którym mówi w filmie – jest intensywna aktywność fizyczna.

  1. Przejdź się do lekarza – czasami objawy psychiczne skrywają choroby ciała. Edmund J. Bourne w książce „Lęk i fobia” poleca, by w przypadku  zaburzeń lękowych wykluczyć: wyczerpanie kory nadnerczy, niedoczynność lub nadczynność tarczycy, kandydozę, ogólne zatrucie organizmu, zespół napięcia przedmiesiączkowego, menopauzę, zapalenie mózgu, problemy metaboliczne (np. niedobór witamin B12), choroby ucha środkowego czy sezonowe zaburzenie afektywne. Każde z tych zaburzeń może potęgować problemy związane z lękiem. Napady paniki mogą też współwystępować z wypadaniem płatka zastawki mitralnej lub łagodną arytmią serca.

Porozmawiajcie z lekarzem rodzinnym o swojej depresji, fobii, manii, schizofrenii. Może podpowie Wam jakiś kierunek diagnozy niedoborów w organizmie, może zwróci uwagę na towarzyszące tym chorobom problemy hormonalne, autoimmunologiczne i inne. Zobaczcie, ile złego zdziałać może w naszym organizmie i psychice sam tylko niedobór magnezu.

  1. Odwiedź fizjoterapeutę/masażystę – masaż to sposób na zregenerowanie ciała (i psychiki) niewymagający od nas fizycznej aktywności. Wiem też jednak [również z własnego doświadczenia], że praca z ciałem bywa zaskakująca i nie zawsze są to niespodzianki pozytywne. Warto mieć świadomość, że ciało, które nosiło w sobie długotrwałe napięcie, może na nagłe pozbycie się tegoż zareagować na nieznane nam sposoby. Znane mi są przypadki osób, które po masażach płaczą [najczęściej w efekcie doświadczanej ulgi, pożądanej, ale bywa, że zarówno dla ciała, jak i psychiki – zaskakującej!].

Zapytałam poznańską fizjoterapuetkę Magdalenę Krysińską-Sowę, jak ona widzi powiązania pomiędzy pracą z ciałem i zdrowiem psychicznym: Dobrzy masażyści prawdopodobnie zastosują masaż klasyczny czy sportowy, który może przynieść pewne rozluźnienie i przyjemność, pod warunkiem, że: pacjent  nie ma kłopotów z rozebraniem się, z cudzym dotykiem itp. plus z innymi sytuacjami, o których wiedzę ma psychoterapeuta. Masaż sportowy czy klasyczny dobrze i sprawnie wykonany stanowi silną stymulację dla ciała, owszem odpręża, ale „wzburza” krew i może być sporym wyzwaniem dla wrażliwego klienta. Inaczej: trzeba mieć zdrowie, żeby unieść dobry masaż. Masaż na pewno przeciwwskazany jest przy dużym wyczerpaniu organizmu, osłabieniu, depresji. Jeśli ktoś poważnie choruje udanie się na takie zabiegi bez konsultacji z lekarzem swojej specjalności powinno być wykluczone. Listę przeciwwskazań znajdziesz w wielu miejscach i jak widać nie jest to takie hop-siup, jeśli ludzie są odpowiedzialni.

Podobnie jest z korzystaniem z usług fizjoterapeutów. Nikt nie zna wszystkich technik i każdy pracuje inaczej. Jeśli jednak klient pójdzie po prostu do fizjoterapeuty, który umie wyłącznie ćwiczyć nogę po złamaniach, nie potrafi zastosować żadnej miękkiej techniki i niewiele wie o relacji głowy z ciałem, to dla wszystkich będzie to bez sensu. Może też trafić na terapeutę, który zna takie techniki, ale może sobie nie poradzić, jeśli dojdzie do jakiegoś uwolnienia psychosomatycznego, a domyślam się, że jeśli nie będzie umiał się zachować, może zrobić takiemu klientowi krzywdę. Są oczywiście też tacy – i to jest najpiękniejsza strona tego zawodu – którzy potrafią stworzyć w gabinecie takie warunki, które pozwalają pacjentowi uwolnić się zarówno z jednych, jak i drugich napięć.

Na pewno najlepiej w tym temacie powinni poruszać się osteopaci, ponieważ uczeni są wielu powiązań i przede wszystkim holistycznego podejścia do pacjenta.

Nie chcę zniechęcąć do masaży. Często bowiem rozluźnienie mięśni może pomóc poczuć większe odprężenie, także psychiczne, czasem dosłownie „zdjąć ciężar z barków”. Z rozluźnionym, bardziej odprężonym ciałem łatwiej jest stawiać czoło wyzwaniom. Warto zapytać swojego psychoterapeutę czy można poddać się takim zabiegom i ewentualnie zapytać o sprawdzonego specjalistę.

  1. Spędzaj dużo czasu na świeżym powietrzu i ze zwierzętami –  Zieleń i – dosłownie! – kontakt z ziemią/podłożem wpływają kojąco na nasze samopoczucie psychiczne. Istnieje nawet specjalny nurt terapii przyrodą nazywany ekoterapią. Spaceruj w lesie, uprawiaj ogródek lub po prostu postaw roślinę doniczkową na parapecie.

Kontakt ze zwierzętami też ma na nas dobroczynny wpływ – stąd taka skuteczność onoterapii, dogoterapii czy hipoterapii.

  1. Zaufaj biblioterapii – Czytanie samo w sobie jest terapeutyczne, bo czytając skłaniamy nasz mózg do tworzenia nowych połączeń między neuronami i uplastyczniamy nasz mózg. Poniżej moja subiektywna lista pomocnych lektur, które mogą świetnie wesprzeć proces psychoterapii.Olivia Fox Cabane, Mit charyzmy, to książka dla nieśmiałych i dla tych, którzy chcieliby wzmocnić się w komunikacji z innymi. Pełna najnowszych terapeutycznych doniesień, wcale – jak dla mnie – nie jest o charyzmie. Jest o czymś o wiele większym i bardziej istotnym. O stawaniu się samym sobą.Elizabeth Gilbert, Wielka magia to pozycja o tym, by nie bać się tworzyć. O lęku. To przepiękna książka.Wszystko, co wyszło spod pióra Christophe’a Andre’: „I nie zapomnij być szczęśliwy” (o psychologii pozytywnej), „Niedoskonali, wolni, szczęśliwi” (o poczuciu własnej wartości) i „Medytacja. Dzień po dniu” (o medytacji uważności). Nadal nie napisałam recenzji żadnej z jego książek, ale to nadrobię!Daniel Siegel, Psychowzroczność, po prostu must-read każdego, kto boryka się z trudnościami psychologicznymi.William Ury, Dochodzą do tak ze sobą, o byciu dla siebie dobrym, jedna z piękniejszych książek, jakie czytałam.

    David Servan-Schreiber, Zdrowiej! – Kilka wywrotowych tez (popartych badaniami) o radzeniu sobie z cierpieniem emocjonalnym, m.in. o biofeedbacku, akupunkturze, EMDR i aktywności fizycznej. To nie poradnik, ale pozycja, która może zrewolucjonizować Wasze podejście do własnych problemów.

    Edmund J. Bourne, Lęk i fobia – świetna pozycja dla osób doświadczających tytułowych symptomów psychologicznych.

    Książki psychoterapeuty Irvina Yaloma, szczególnie dla osób borykających się z lękami egzystencjalnymi.

    Steven Hayes, Spencer Smith, W pułapce myśli. Świetna pozycja dla osób, które w swoim życiu utknęły [na chorobie, impasie, na czymkolwiek innym]. Przebrnijcie przez pierwsze trudne rozdziały, warto! To książka, która zmienia życie. Oto jej recenzja pióra mojej firmowej partnerki Agnieszki Pawłowskie

  1. Baw się metaforami i innymi technikami angażującymi myślenie prawopółkulowe (czyli nielinearne, holistyczne, intuicyjne, angażujące nasz mózg emocjonalny, a nie racjonalny).

Obrazy i metafory trafiają bezpośrednio do tych obszarów mózgu, które zawiadują emocjami (pomijając korę nową). Kora dyskutuje, analizuje, rozdrabnia się, a to mózg emocjonalny tak naprawdę dokonuje transformacji, a przeżycia kształtujące nasz styl przywiązania, nasz emocjonalny stosunek do świata gromadzą się właśnie w układzie limbicznym. I to do niego musimy trafić.

Uważam, że dobra metafora lub wizualizacja bywa czasami skuteczniejsza niż tygodnie terapii. Lubię bardzo wizualizację zawartą w książce „Mit charyzmy”, która pozwala zdystansować się do negatywnych emocji i myśli. Ćwiczy też zmianę perspektywy, a może raczej przywracanie tej właściwej. Oliva Fox Cabane pisze: Stosuj tę technikę zawsze, kiedy będziesz chciał osłabić skutki utrzymujących się negatywnych myśli.

Wyobraź sobie, że patrzysz na siebie z daleka. Oddal się tak, by widzieć Ziemię w przestrzeni kosmicznej, następnie przybliż się i zobacz swój kontynent, kraj, miasto, na końcu pokój, w którym przebywasz. Popatrz na swoje małe ja, elektryczne impulsy przebiegające w twoim mózgu. Mała istota doświadcza w tym momencie określonego uczucia.

lub (też bardzo lubię tę technikę):

Patrz na swoje myśli jak na graffiti albo impulsy elektryczne biegające w mózgu.

  1. Ćwicz uważność, czyli bycie tu i teraz – medytuj, trenuj spokojny, przeponowy oddech, jedz uważniej, uważnie spaceruj.

Medytacja [między innymi!] obniża ciśnienie krwi, wzmacnia falę mózgowe alfa [związane z odprężeniem] oraz zwiększa ilość wydzielanej nocą melatoniny.

8 tygodni praktykowania uważności [Mindfulness-Based Stress Reduction] wpływa na zmniejszenie się ciała migdałowatego w mózgu – obszar ten odpowiada za odczuwanie strachu, im większy, tym  silniejsze nasze uwrażliwienie na tę emocję.

Uważaj jednak z wszelkimi formami medytacji, skanowania ciała, jeśli Twoim problemem jest choroba afektywna dwubiegunowa lub schizofrenia. Te formy mogą [ale nie muszą!] nasilać Twoje objawy. Polecam Wam bardzo w tym temacie książkę „Uważność i psychoterapia” Christopera Granera i inn.

  1. Pisz! Pisanie uaktywnia inne partie mózgu niż pozostałe środki wyrazu, wpływając trwalej na zmianę naszych przekonań. Jeśli nie możesz z kimś porozmawiać, napisz do niego (mój artykuł o liście terapeutycznym znajdziesz tutaj.

Możesz też napisać  list z przeprosinami DO CIEBIE  (od osoby, od której przeprosin nigdy się nie doczekałeś)! Odczytuj go sobie wielokrotnie.

Pisz też dziennik, w którym będziesz monitorował swoje postępy w zbliżaniu się do życia, którym pragniesz żyć (gwarantuję Ci, że łatwiej będzie Ci wskazać, co Cię od tego oddala, ale przechytrz swojego wewnętrznego krytyka i na przekór jemu załóż ten właśnie dziennik).

  1. Dbaj o relacje – pamiętaj, że już 20 sekund przytulania sprawia, że do krwiobiegu zaczyna się wydzielać oksytocyna czyli hormon łączności z innymi [a im więcej poczucia łączności, tym lepiej nam się żyje]. Ogranicz też wszystkie toksyczne relacje wokół siebie. Nasz mózg imituje zachowania innych osób (odpowiadają za to neurony lustrzane), im zatem mniej okazji do imitacji toksycznych zachowań, tym lepiej będziesz się czuł (więcej o tym przeczytasz w książce Daniela Golemana „Inteligencja społeczna”).

Znajdź kogoś, kto będzie Twoim mentorem. Świat jest pełen głupich wzorców, które przenikają do naszego świata nieproszone. Pielęgnuj swój pozytywny, rozwojowy wzorzec. Chodź na spotkania z mądrymi ludźmi, czytaj ich biografie, myśl, co zrobiliby będąc na Twoim miejscu. Zadawaj się z tymi, którzy cię mogą uczynić lepszym – pisał Seneka w swoich listach moralnych do Lucyliusza.

  1. Rób rzeczy NOWE – mózg osób, które stale robią to samo, rozleniwia się. Wprowadzając nowe nawyki, eksperymentując (nawet z takimi drobnostkami jak nowy kosmetyk pod prysznic, nowa droga do pracy lub codziennie nowa asana w jodze) uelastyczniamy nasz mózg. A mózg bardziej elastyczny, łatwiej sobie poradzi z psychoterapią i naszym kryzysem. To banalne, co napiszę, ale codziennie ćwicz wychodzenie ze strefy komfortu. Nawet jeśli tylko o milimetr.
  1. Wróć do swoich pasji – jesteś nie tylko symptomem, jesteś osobą, która może robić rzeczy piękne. Wróć do tego, co kochałaś/eś robić jako dziecko. Pielęgnuj je w sobie.

Kiedy ostatnio śmiałeś się w głos? Kiedy spóźniłeś się do pracy, bo zapatrzyłeś się na kreskówkę?

  1. Zauważ duchowy wymiar swojego życia (pod „duchowy” nie mam na myśli „religijny”)Wykorzystaj swój kryzys zdrowotny do skontaktowania się z wartościami, którymi chcesz żyć. Zadaj sobie pytanie, czy „żyjesz życiem, które wybrałeś”? Jeśli nie, potraktuj ten moment do wprowadzenia zmian przez duże Z. Może Twoja psychika daje Ci sygnał, że marnotrawisz swoje ważne zasoby. Może za bardzo skupiasz się na sobie?
    Dobrym wsparciem dla psychoterapii bywa też zaangażowanie się w wolontariat. Wybierz taką jego formę, jaka jest dla Ciebie na ten moment możliwa.
  1. Czekaj na tzw. efekt sznura. Christophe Andre’ pisał o tym, że jedno małe włókno nie uniesie zbyt wielkiego ciężaru. Ale jeśli spleciemy ze sobą kilkadziesiąt włókien, mają one ogromną moc. Na tym polega właśnie efekt sznura. Codziennie rób rzeczy, które mogą Ci pomoc wyciągnąć się z kryzysu, a efekt ten na pewno się pojawi.
  1. Cokolwiek nie będzie się działo, pamiętaj, że wszechświat jest po Twojej stronie. Każdy z nas obdarzony jest instynktem zachowania zdrowia, który nas popycha ku integracji – pisał Daniel Siegel.

Wybierz jedną rzecz z listy i zacznij wdrażać do swojego życia. Może po jakimś czasie znajdziesz przestrzeń na kolejną i jeszcze kolejną. A potem może te nawyki staną się częścią Twojego życia i w ten sposób wykorzystasz chorobę do u/zdrowienia [wszystkiego, nie tylko tego, od czego zaczynałeś/zaczynałaś]. I tego bardzo mocno Ci życzę!

Kilka użytecznych książek i linków, które zainspirowały mnie do napisania tego artykułu:

Bourne, E. J, Lęk i fobia.
Ciccarelli, S. K., White J. N., Psychologia. Poznań: Rebis.
Germer Ch. K., Uważność i psychoterapia.
Goleman, D., Inteligencja społeczna.
Levine, P. A., Obudźcie tygrysa. Leczenie traumy.
Siegel, D. Psychowzroczność.
Taylor, Ch [2016], Zaburzenia przywiązania u dzieci i młodzieży. Warszawa: GWP.

http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/19776221
http://www.theguardian.com/education/2016/jun/18/how-physical-exercise-makes-your-brain-work-better
http://www.greenmedinfo.com/article/physical-exercise-and-yoga-improved-clinical-symptoms-quality-life-global
http://evolutionarypsychiatry.blogspot.fr/2014/02/here-we-go-again-vegetarian-diets-and.html
https://www.psychologytoday.com/blog/evolutionary-psychiatry/201404/the-gut-brain-connection-mental-illness-and-disease
https://www.psychologytoday.com/blog/evolutionary-psychiatry/201404/the-gut-brain-connection-mental-illness-and-disease
http://www.collective-evolution.com/2015/12/11/neuroscientist-shows-what-fasting-does-to-your-brain-why-big-pharma-wont-study-it/
http://uwazni.pl/nieoczywiste-zwiazki-jedzenia-z-ryzykiem-zachorowania-na-depresje