Człowiek pomysłowy to człowiek twórczy. Tym bardziej dziwi, że pomysłowości nie uczy się od najmłodszych lat.
fragment książki

Przez ostatnie lata słowa „kreatywność”, „innowacje”, „pomysłowość”, „twórczość”, „inspiracje” odmienianie są przez wszystkie przypadki, osoby, firmy, życiorysy, produkty, szczeble, startupy, etc. Te słowa są kluczem do wielu drzwi, osób, pensji, projektów…. WSZYSTKIEGO.

Jednak czy twórczym człowiekiem może być każdy? Prof. Nęcka, który był prekursorem psychologii twórczości w Polsce, powiedziałby, że to zależy od rodzaju „wytwarzanej” twórczości. A ta może być albo wybitna jak u np. Da Vinciego, Dali’ego, Mozarta etc. albo „zwykła”, dzięki której nasz świat choć przez chwilę (krótszą lub dłuższą) będzie lepszy, ładniejszy, mądrzejszy… INNY. I do tego świata INNOŚCI zaprasza nas autor, prowadząc przez poszczególne praktyczne wykorzystanie możliwości naszego mózgu. Wciąga w ćwiczenia indywidualne lub grupowe – w zależności od potrzeb i oczekiwań czytelnika. Po każdym ćwiczeniu opisuje, na co dokładnie konkretne zadanie działa. I to jest ogromy plus tej książki. Bo ci, którym dedykowana jest ta książka, czyli pedagodzy, psycholodzy i trenerzy grupowi, będą mogli się łatwiej poruszać po i tak bardzo przejrzyście skonstruowanej publikacji.

Tyle tytułem wprowadzenia. Teraz moje spojrzenie na tę książkę, okiem osoby, która robiła specjalizację z psychologii twórczości u prof. Nęcki, miała możliwość uczęszczania na warsztaty u dr. Krzysztofa Piotrowskiego [nota bene współpracownika prof. Szmidta]: TA KSIĄŻKA MNIE WYBRAŁA I ZADZIAŁAŁA! Otóż: mimo iż lubię język polski i codziennie wykorzystuję go mówiąc, to słowo pisane idzie mi „jak krew z nosa”. Wszystko, co ma być skreślone ludzką ręką lub nawet „wyrzeźbione” w komputerze odwlekam do ostatniej chwili. Boję się słów pisanych. Ograniczam sama siebie. Jestem dla siebie najgorszym krytykiem, który musi zagotować się do czerwoności, by pod wpływem braku hamulców wypluć z siebie słowa. Jednak ta książka na nowo przypomniała mi o dwóch rzeczach. Pierwsza to ta, że nie warto być zabójcą pomysłów od razu. Lepiej wymyślać wiele rzeczy, nawet najgłupszych (tu polecam ćwiczenia na płynność myślenia), by potem wybrać ten najlepszy, najciekawszy, najbardziej oryginalny (ćwiczenia z zakresu giętkości i oryginalności) i zrealizować go (dokonać elaboracji). I tak właśnie powstaje ten tekst – od pisania wszystkiego, by potem świadomie już z możliwym krytykiem ocenzurować siebie, byście ostatecznie  mogli dostać dopracowany produkt.

Druga rzecz, o której sobie przypomniałam czytając recenzowaną pozycję: pomysłowej twórczości nie można nauczyć w jeden dzień, w tydzień. To jest proces, który powinien  być powtarzany. Co jakiś czas. Dla plastyczności umysłu. Ta twórczość to jest co prawda zabawa, ale kto wszedł w to raz już nigdy nie wyjdzie z niej taki sam. To jak wpadnięcie do króliczej nory. Po przerobieniu kilu, kilkunastu ćwiczeń nie ma rzeczy niemożliwych. Mózg pracuje, zmienia się, uelastycznia, widzi więcej. Od nas zależy co dalej z tym zrobimy. Stąd moje przekonanie, że nie można tego nauczyć się raz a dobrze. Raz, najczęściej kończy się mglistym wrażeniem, że coś się stało, ale nie wiadomo co. Nadal jest tak wiele do odkrycia, do powiedzenia, do nazwania, do przełamania… barier. Dzięki takim działaniom powstają  ekscytujące inicjatywy, produkty, biznesy. Nie ograniczałabym tej książki do trzech grup społecznych wymienionych w podtytule. Poleciłabym ją każdemu, kto umie czytać. Bo przecież zawsze można coś usprawnić, ulepszyć, zmienić.

Żebyście sami mogli się o tym przekonać zapraszam do lektury, a jako przedsmak zapraszam do ćwiczenia.

Jest to ćwiczenie zespołowe. Zatem zbierz kilka osób i do dzieła.

Wybieramy kilka obiektów codziennego użytku i stawiamy je na widocznym miejscu dla każdego. Może to być kubek do herbaty, spinacze, solniczka, zakładka do książki, etui na długopisy, etc. Zerkamy teraz do kalendarza i sprawdzamy jaka jest data. Odejmujemy od niej 100 lat. Dzielimy uczestników na małe zespoły i prosimy, by te wybrały sobie jeden z przedmiotów do dalszej eksploracji. Po czym zadajemy następujące pytania:

  1. Jak to, co wybraliśmy wyglądało 100 lat temu? Czy wtedy w ogóle istniało? Czy było wtedy wykonane z tego samego materiału, miało takie same kształty, wielkość? Jeśli nie, narysujcie ten przedmiot w jego dawnej formie i przeznaczeniu.
  2. Jak to, co wybraliście będzie wyglądało za 100 lat? Czy będzie wtedy istniało? Jak będzie wyglądało i jakie funkcje będzie spełniało? Narysujcie tę wersję z opisem jego budowy, części składowych i funkcji. Warto też tej rzeczy nadać oryginalną nazwę rynkową i hasło reklamowe.

To ćwiczenie wpływa na płynność i giętkość  myślenia, oryginalność myślenia, elaborację i wykorzystanie wyobrażeń oraz transformacji do generowania nowych pomysłów.

Po kilku ćwiczeniach zróbcie krótką przerwę na np. przysiady lub pajacyki, by nie przeciążyć umysłu!

Powodzenia!

Autorka recenzji: Dominika Stefańska – psycholog, coach, dziennikarz (m.in. TVP, Superstacja, Orange Sport). Umysł kreatywny. Fanka terapii poznawczo-behawioralnej, terapii par i rodzin, terapii dzieci. Prywatnie mama Kai, Neli i Bruna.