Czym jest skrypt życiowy?

Konieczność życia zgodnie z zaprogramowanym, stałym schematem to trudny do zrozumienia aspekt osobowości. A jednak w życiu codziennym ludzie zauważają u siebie i innych skłonności wymuszające działanie w określony sposób – wypełnienie specyficznego poczucia tożsamości i realizowanie szczególnego przeznaczenia. Widać to szczególnie u osób, których osobisty dramat ma charakter destrukcyjny i prowadzi do samobójstwa…” – piszą Muriel James i Dorothy Jongeward, a ich słowa mogłyby stać się klamrą zamykającą głośny i oblegany (gdy oglądałam go w zwyczajny dzień, w środku tygodnia sala pękała w szwach) film Wojciecha Smarzowskiego „Kler”.

Analiza Transakcyjna przygląda się skryptom życiowym, wyróżniając skrypty kulturowe i subkulturowe, skrypty psychologiczne jednostki i skrypty rodzinne. Jak kształtuje się skrypt? Autorzy książki „Narodzić się by wygrać” (tytuł w moim poczuciu nieco mylący, bo istnieje ryzyko poprowadzenia czytelnika do skojarzeń rodem z Anthonyiego Robinsa i jego chodzenia po rozżarzonym węglu, by odnaleźć w ten wątpliwy sposób wewnętrzną moc) krok po kroku analizują w jaki sposób kształtuje się skrypt życiowy. Początkowo, jest to przekaz niewerbalny, gdy niemowlęta zbierają z otoczenia informacje na temat samych siebie i własnej wartości, doświadczając uwagi i akceptacji lub opuszczenia i odrzucenia. W późniejszym wieku to słowa mają kluczową moc dla skryptowej konstrukcji, jednak to przedwerbalne przekazy „pozostają zazwyczaj najpotężniejszą siłą w  drodze życiowej i decydują o rolach które dziecko będzie grało”.

Skrypty z klątwą

Niektórzy rodzice wskutek własnych patologicznych cech wysyłają dzieciom przekazy w pełni szkodliwe, skrypty z klątwą” – to jeden z najsmutniejszych fragmentów tej książki. Te instrukcje podawane są jawnie i bezpośrednio lub niejawnie i nie wprost – mają jednak cechę wspólną – są zniewalające. Nieco tylko mniej szkodliwe są skrypty destrukcyjne, których niszczycielska siła polega na innym komunikacie na poziomie werbalnym i niewerbalnym, rozbudzaniu ambicji i popychaniu do poważnych zobowiązań bez wyposażania dzieci w niezbędne w tych rolach umiejętności, zarówno te twarde jak i te związane z komunikacją interpersonalną czy radzeniem sobie ze stresem. Niekiedy taki rodzaj niedopasowania do roli wydelegowanej przez rodzinę prowadzi do tragedii – właśnie jak we wspomnianym filmie Smarzowskiego, gdzie życie odbiera sobie ten najwrażliwszy, najbardziej nieskazitelny etycznie, ale też najbardziej skrzywdzony i nieprzystosowany ksiądz.

Pozostając w filmowym panoptykonie – w końcu w świecie scenariuszy najłatwiej szukać decyzji skryptowych – chcę wspomnieć jeszcze o jednym destrukcyjnym skrypcie. Z resztą, sami autorzy książki, często posługując pojęciami sceny prywatnej i publicznej scenariusza, we wstępie do skryptowego rozdziału cytują Shakespeare’a – „Świat jest sceną/ wszyscy kobiety i mężczyźni są w nim tylko aktorami/ mają swoje wejście i wyjście ze sceny/ i każdy z nich w toku życia ma kilka ról do odegrania”.

Myślę tu o dokumencie „Amy” Asifa Kapadii – powstałym ze skrawków narracji i wspomnień już po śmierci artystki. Amy Winehouse – wrażliwa i krucha osoba obdarzona niezwykłym głosem i sceniczną charyzmą przechodziła wielokrotnie w  swoim życiu ciężkie chwile – rozstanie z wielką miłością, nasilające się zaburzenia odżywania i uzależnienie od narkotyków jako sposób poradzenia sobie z napięciem i niedopasowaniem do wielkiego świata showbiznesu i jego szorstkich reguł. W kluczowym momencie, gdy jej występy tracą dawną iskrę, a narkotyczne splątanie przestaje dodawać odwagi, a zaczyna odbierać autentyczną ekspresję, jej manager warunkuje dalszą współpracę decyzjom o podjęciu terapii odwykowej. I wtedy Amy – sama zagubiona i niepewna czy tą decyzją nie straci części siebie zwraca się do swojego ojca, by ten zarekomendował jej dobrą decyzję. To co się wtedy wydarza po ojcowskiej stronie to destrukcyjny skrypt bagatelizacji problemu – Amy uzależniona? Nie ona już tak ma, że zawsze była trochę na krawędzi, nie przesadzajmy. Tak można by sparafrazować reakcję ojca. Co więcej, z doświadczenia tej rozmowy powstaje świetna piosenka – Rehab – „The try to make me go on rehab but i say no no” „and my deady thinks I am fine”, słyszeliście, a może nawet nuciliście ja wielokrotnie, bo idealnie wchodzi w ucho. Tylko co z tego, skoro po Amy został nam ten i kilka innych wzruszających kawałków. Jak ten o bardzo skryptowym tytule „love is a loosinig game”. Amy umiera niedługo później, samotnie w swoim domu z powodu zaburzeń elektrolitowych tak częstych przy mieszance zaburzenia odżywiania i narkotyków. Nie będzie tu happy endu – podobnie z resztą jak w przypadku dokumenty o Whitney Huston.

Skrypty życiowe a Analiza Transakcyjna

Przedstawiam wam najbardziej dla mnie fascynujący kawałek z tej rzetelnie opracowanej, popartej przykładami klinicznymi i uzupełnionej przykładami ćwiczeń do autorozwoju i terapii książki. Ale też nie sposób zrozumieć skryptów życiowych, nie definiując kluczowych dla Analizy Transakcyjnej pojęć: stanów ja, pozycji psychologicznych, znaków rozpoznania, gier psychologicznych, potrzeby strukturyzowania czasu, kolekcjonowania talonów – w tym mojego ulubionego zjawiska wypłaty. Jeśli bowiem zbierasz talony niewyrażanej złości, miej pewność, że impulsywna, nieadekwatna reakcja w relacji nastąpi w najmniej spodziewanym momencie – to właśnie będzie wypłata tychże talonów. Jest jeszcze kluczowe dla zrozumienia tytułu książki pojęcie wygrywających i przegrywających.

Kim są wygrywający a kim przegrywający ?

Jakkolwiek człowiek rodzi się po to, by wygrać życie, jest on w momencie narodzin bezbronny i zdany na otoczenie. Wygrywający z powodzeniem przechodzą od totalnej bezradności i zależności do niezależności i od niezależności do współzależności. Przegrywający tego nie potrafią. W pewnym momencie zaczynają unikać poczucia odpowiedzialności za swoje życie.

Znacie takie postacie? Mi przychodzi do głowy postać Żony z filmu Bjorna Runge o takim właśnie tytule. Utalentowanej pisarki, która na skutek destrukcyjnego i szowinistycznego przekazu o tym, że kobiety nie mają szans na literacką karierę, wiąże się ze swoim profesorem i jemu oddaje całą siebie, tworząc pod jego nazwiskiem i pozornie nie roszcząc sobie z tego tytułu żadnych praw. Sytuacja zmienia się jednak, gdy tak wylansowany małżonek zdobywa nagrodę Nobla w dziedzinie literatury. Scena wręczenia nagrody i balu Szwedzkiej Akademii Królewskiej jest w mojej subiektywnej ocenie jedną z najlepszych scen w kinie, która pokazuje jak można udusić się w swoim dostatnim, ale jednak nieautentycznym życiu. To, oczywiście, zasługa świetnego scenariusza filmowego, ale też niezapomnianej kreacji Glen Close. I tu dochodzimy do sedna. Istotą wygrywania nie jest sukces lecz autentyczność. Autentyczność to przeżywanie siebie w sposób realistyczny, ze znajomością siebie, wrażliwością i zdolnością do wzbudzenia zaufania. Cechom tym towarzyszy zdolność do ujawnienia niepowtarzalnego charakteru własnej osobowości i akceptacji indywidualności innych.

Jak to się dzieje ze bohater staje się wygrywający lub przegrywający?

Autorzy na to pytanie odpowiadają bardzo precyzyjnie.

Brak odpowiedzi na potrzeby więzi, złe odżywianie, nieodpowiednia pielęgnacja, brutalność, zaburzone stosunki emocjonalne, powtarzające się rozczarowania oraz traumatyczne wydarzenia mogą prowadzić do poczucia przegrywania życia. Doświadczenia tego rodzaju przerywają, utrudniają normalny rozwój w kierunku samorealizacji. Chcąc sprostać trudnym doświadczeniom dziecko uczy się manipulować sobą i innymi. W miarę upływu czasu coraz trudniej zrezygnować z opanowanych i na swój sposób skutecznych technik manipulacji. Tak więc stają się one trwałymi wzorami zachowania. Wygrywający pracuje nad uwolnieniem się od nich. Przegrywający kurczowo się ich trzyma.

Z tą konstatacją was zostawiam, zachęcając do przeczytania książki i do udanych poszukiwań skryptów podczas odwiedzin w kinie.

Muriel James, Dorothy Jongeward, Narodzić się, by wygrać, REBIS


Anna Olszewska- Konopa