Im więcej doświadczasz życiowych trudności, tym bardziej prawdopodobne, że będziesz siebie krytykował, oskarżał, izolował się od innych ludzi albo tłumił niewygodne uczucia. Droga do emocjonalnego spokoju zaczyna się od zwrócenia kierunku swojego cierpienia życzliwością i próbą zrozumienia.

fragment książki

 

A gdyby tak zrobić STOP i naprawdę zastanowić się: jak traktuję sam siebie? Jakie myśli i uczucia przychodzą mi do głowy, gdy cierpię i doświadczam swojej niedoskonałości?

Przyznam szczerze, że z nieufnością i ostrożnością podszedłem do książki „Zaakceptuj siebie. O sile samowspółczucia” Malwiny Huńczak. Teraz już wiem dlaczego. O ile współczucie i troska o innych jest oczywiste, o tyle samoakceptacja i współczucie dla siebie samego – to raczej  coś, co wydaje mi się trudne, raczej na drugim miejscu, „to może później”.

Jednak już od pierwszych stron tej książki czułem, że spotykam się z czymś ważnym. Z kimś ważnym.  Z samym sobą i tym, co właśnie było zepchnięte i oddalone ode mnie – czyli moim lękiem, przeróżnymi doświadczeniami, strachami, tym co niewygodne, co ciągle próbowałem odłożyć na bok.

Zadziwiające jest to, jak podczas czytania tej niewielkiej książki zacząłem odczuwać głęboki wewnętrzny spokój, radość, samoakceptację. Nagle zmieniła się perspektywa, bo… w sposób pełen troski i miłości zająłem się sobą.

Do tego właśnie zachęca autorka tej książki. Tłumaczy istotę samowspółczucia rozumianego nie jako egoizm, użalanie się nad sobą, litość, lenistwo czy stawianie się w roli ofiary (jak to w kulturze zachodniej jest przyjęte), ale jako postawę pełną dobroci, empatii i zrozumienia, prowadzącą do głębszego zaufania sobie i odszukania swojej prawdziwej, wewnętrznej siły.

Nie bez powodu, autorka przywołuje całą tradycję wschodu, w której nie wprowadza się podziału na współczucie okazywane samemu sobie oraz innym. Podkreśla, że praktykowanie samowspółczucia, troski i ciepłych uczuć to element budowania zdrowe relacji z samym sobą i innymi ludźmi.

Czytając dowiadujemy się, jak możemy naprawdę zająć się sami sobą, jak radzić sobie w trudnych sytuacjach, jak rozmawiać z wewnętrznym krytykiem, jak pójść drogą przebaczenia, jak dokonywać trudnych wyborów, a nawet – jak przenieść ideę samoakceptacji współczucia w sferę pracy i bycia dobrym liderem.

I nie ma w tym cienia pouczania. To raczej książka, która pozwala „pobyć nam ze sobą”, medytować swoje życie i odszukać  to, co być może zgubiliśmy gdzieś po drodze – łagodność, cierpliwość i prawdziwą troskę o siebie samego.

Szczególnie zainteresował mnie  fragment mówiący o wybaczaniu samemu sobie, przeżywaniu wstydu i wyrzutów sumienia oraz dialogu jaki możemy przeprowadzić z sobą samym, by nie pozostać w obsesyjnym zamartwianiu się prowadzącym do poczucia nieszczęścia.

Z książki wziąłem też sobie m.in.  ćwiczenie – medytację:

  • Poświęć kilka chwil na zastanowienie się w jaki sposób twoja nietrafiona decyzja wpłynęła na Twoją obecną sytuację albo sytuacje bliskich Ci osób. Daj sobie chwilę na odczucie trudnych emocji: żalu, smutku, rozczarowania.
  • W trakcie otwierania się na te doznania – uznaj, że popełnianie błędów jest częścią życia wszystkich ludzi.
  • Być może czujesz wstyd albo wyrzuty sumienia. To emocje również ludzkie i naturalne. Pozwól sobie na ich odczuwanie.
  • Zaoferuj sobie współczucie z uwagi na to, jak trudna musiała być dla Ciebie decyzja, którą przyszło Ci kiedyś podjąć.
  • Przypomnij sobie z iloma trudnymi emocjami musiałeś się zmagać.
  • Spróbuj dostrzec i zrozumieć czynniki, które mogły Cię zaprowadzić w kierunku błędnie podjętej decyzji.
  • Czy na decyzję miały wpływ czynniki tkwiące w Twoim otoczeniu?
  • Czy byłeś pod wpływem silnego stresu i presji?
  • Być może pewne aspekty Twojej osobowości popchnęły Cię w stronę zachowania, które z obecnej perspektywy oceniasz jako irracjonalne?
  • A może nie spędziłeś wystarczająco dużo czasu na rozważaniach, tylko zadziałałeś według swoich starych i utartych schematów?
  • Wybacz sobie i zdecyduj, że postarasz się nie popełnić tych samych błędów w przyszłości.

„Zaakceptuj siebie” to książka, do której na pewno będę wracał, polecał ją moim pacjentom, bliskim, oraz moim współtowarzyszom pracy – terapeutom – by nie zapominali zatroszczyć się o siebie.

 

Maciej Ścibor