Na początku, rzecz jasna, jest okładka. Spoglądający na czytelnika smutny chłopiec i tytuł „Zły Pan” to tylko delikatne zwiastuny negatywnych emocji rozpychających się na zaledwie czterdziestu stronach książki. Emocji maksymalnie rozpędzonych, misternie opisanych, a co najważniejsze nie pozwalających o sobie zapomnieć.
A zatem stało się. Wybrałeś/aś psychoterapeutę, może korzystasz już jakiś czas z jego pomocy, możliwe nawet, że niebawem Twoja psychoterapia skończy się. Chcę Ci pogratulować, ale jednocześnie przestrzec przed nadmiernym samozadowoleniem.
Listu terapeutycznego jego adresat zazwyczaj nie przeczyta. Opisujemy w nim swoje najskrytsze emocje, zawiedzione oczekiwania, skargi, słowa których nie zdążyliśmy wypowiedzieć, gdy jeszcze był ku temu czas. Trudno się do niego zabrać, jednak dla wielu to czasami jedyny sposób, by poradzić sobie z niedomkniętą żałobą, wszechogarniającym poczuciem winy lub gniewem.