Ważne jest nie to, co ze mną zrobiono, ale to, co ja sam zrobiłem z tym, co ze mną zrobiono.
Jean-Paul Sartre

Nie sądzisz, że są tym samym? Miłość i uwaga?
„Lady Bird”

To miłość każe mi pamiętać, że tylko miłość czyni mnie świadomym.
Leonardo da Vinci

Obrazy wokół nas, figura i tło

Chcę Wam opowiedzieć trochę o moim Gestalcie. I jest to zdanie dwuznaczne. Z jednej strony chcę Wam opowiedzieć o tym, co jest dla mnie osobiście ważne w terapii Gestalt.

Po drugie – gestalt to w dosłownym tłumaczeniu postać, oznacza kształt, figurę, która wyłania się na tle, to, co w danym momencie jest dla nas istotne i na czym koncentruje się nasza uwaga. To więcej niż tylko element całości. Wybierzcie teraz jakiś przedmiot w pomieszczeniu, w którym się znajdujecie. Zwróćcie na niego uwagę, przyglądajcie mu się, skupcie na nim uwagę. Zobaczcie, jak inaczej wygląda niż kiedy dostrzegacie go tylko jako część, obejmując waszym wzrokiem całość otoczenia.

Takim gestaltem jest dla mnie ostatnio często właśnie terapia Gestalt.
Jestem zdania, że każdy powinien znaleźć terapię dla siebie, dostosowaną do swoich preferencji, ale też potrzeb. Czyli, żeby z jednej strony była zgodna z nami, ale też zapewniała tak zwaną optymalną frustrację. To ona popycha nas, byśmy robili krok do przodu, a nie siedzieli w pozornie wygodnym i bezpiecznym dla nas grajdołku. Bo przychodzimy na terapię właśnie po to, by się z niego wydostać, ponieważ z pewnych powodów uważamy, że jednak nie jest tak wygodny. Dla mnie, przynajmniej w tym momencie życia, jest to terapia Gestalt. Rozglądałam się za nurtem, który współgrałby z terapią akceptacji i zaangażowania, w której szkoliłam się wcześniej, która stała się jednym z pryzmatów, przez który patrzę na świat i w której zamierzam pracować. Dlatego też odnosić się będę do jej założeń, porównywać je, ponieważ robię to również w swojej głowie, poznając i stosując oba nurty.

Całe tu i teraz

Rozglądając się usłyszałam sugestię Sabiny o terapii Gestalt. Potem przygotowywałam informację na jej temat na warsztat o nurtach terapeutycznych i wyszłam z tego doświadczenia zaintrygowana. Kiedy teraz o tym myślę, sądzę, że już wtedy rozpoczął się jej wpływ na mnie, ponieważ nie chciałam już tylko informacji, chciałam doświadczenia.

Zapisałam się na terapię w nurcie Gestalt. To przygoda, która nadal trwa i nadal mnie zaskakuje. W której sama zaskakuję siebie. Pomimo, że z jednej strony przyglądam się temu procesowi analitycznie, w pewnym momencie przestało mi to wystarczać, a nawet zaczęło przeszkadzać. Kiedy odpuściłam kontrolę i pozwoliłam sobie zanurzyć się w doświadczeniu, zaczęłam wychodzić z gabinetu z efektem „wow”. To są takie przeżycia, które dotykają mnie do głębi, ale dlatego, że sobie na to pozwalam. Kiedy odpuszczam kontrolę i analityczne myślenie. Terapia Gestalt koncentruje się na momencie obecnym, twierdząc, że tylko w nim możemy tak naprawdę być. Nawet kiedy rozmawiamy o czymś, co wydarzyło się
w przeszłości, robimy to tu i teraz i rozmawiamy o tym dlatego, że tu i teraz ten temat jest dla nas istotny. Dlatego często w terapii od abstrakcyjnych rozważań powracamy do namacalnego doświadczenia, które dzieje się teraz. Składają się na nie zarówno myśli, jak i emocje, doznania z ciała,  jak i nasze otoczenie. I w tym „teraz” patrzymy na człowieka holistycznie i jego uczymy tego samego. Poszerzając świadomość na wszystkie jej aspekty możliwe jest świadome podejmowanie decyzji, co jest jednym z najważniejszych celów tej terapii. Podejmowanie decyzji to odpowiedzialność i sprawczość. Kwintesencja podmiotowości i wolności. Często gubimy świadomość tego, że przysługują one każdemu i manifestują w najmniejszej czynności.

W terapii akceptacji i zaangażowania także uczymy odpuszczania kontroli, ponieważ jest ona niejako przeciwieństwem akceptacji. Jesteśmy uważni także na całość naszego doświadczenia, co niejednokrotnie jest pomocne w wychodzeniu ze stanu fuzji, czyli zlania z naszymi myślami, które stają się źródłem cierpienia. Właśnie akceptacja i uważność, wraz ze zwrócenie naszego wzroku ku wartościom stanowi o elastyczności psychologicznej, która jest z kolei celem terapii ACT. To poszerzenie repertuaru reakcji, które stają dla nas realnie możliwe, rozluźnienie usztywnienia naszych psychicznych mięśni, które powoduje ciągłe napięcie. Umożliwia ono również podejmowanie świadomych wyborów, zgodnych z naszymi wartościami. Zmiana (także ta w naszym mózgu!) dzieje się przez zachowanie, działanie.

Spotkanie w polu

Proces terapii w nurcie Gestalt utwierdził mnie w kiełkującej już decyzji o rozpoczęciu kursu, w której teraz stawałam się coraz świadoma (tak, tak ;)). Kurs okazał się kontynuacją  przygody z odkrywaniem, eksperymentowaniem, poznawaniem. Moje pole świadomości zaczęło się jednak poszerzać także o kolejne osoby w grupie. O ich podmiotowość, indywidualność, wyjątkowość, której dają wyraz na rozmaite sposoby. Pole to więcej niż suma jego elementów, a to dlatego, że każdy z nich wpływa na siebie nawzajem. W grupie można to zaobserwować w niesamowicie wyrazisty sposób. Jak słowo albo milczenie jednej osoby, czy jej spóźnienie wpływa na wszystkich, każdego z osobna i grupę jako całość.

W mozaice elementy, które same w sobie są wzorami, tworzą kolejne wzory w podgrupach, a jeszcze inny wzór wszystkie razem w całości. Odnosząc się do podobnego zjawiska mówimy w terapii ACT o kontekście, który nie jest tylko zbiorem bodźców. W Gestalcie mówimy, że istniejemy w kontakcie, w ACT, że zachowanie istnieje tylko w kontekście.

Relacyjność jest jednym z kluczowych składników w psychoterapii Gestalt. Mówimy
za filozofem Martinem Buberem o dialogu ja-ty. To równe traktowanie godności, podmiotowości i indywidualności drugiej osoby i siebie samego. Ma on miejsce życiu codziennym, jak i w relacji terapeutycznej, w której terapeuta znajduje się w symetrycznej pozycji do klienta (nie pacjenta). Oboje są tam ze swoimi doświadczeniami, które są różne, a poprzez dzielenie się nimi w atmosferze autentyczności i akceptacji możliwe jest poszerzanie świadomości.

Podobnie w terapii ACT terapeuta nie posiada absolutnej wiedzy, co dla klienta jest najlepsze. To może wiedzieć tylko sam zainteresowany. Zaskakująco też nie terapeuta, ale klient posiada przepis na szczęście – ukryty w jego wartościach.  To oraz fakt, że terapeuta – tak samo jak klient i każdy człowiek na Ziemi – cierpi, konstytuują większą symetrię w relacji terapeutycznej. Także w ACT rozmawiamy w dialogu ja-ty.

A wy, czy nie sądzicie, że miłość i uwaga jest w istocie tym samym?

Ponieważ Gestalt i ACT poświęcam dużo swojej uwagi, to, co chcę Wam o nich przekazać nie chce się zmieścić w jednym artykule. Oczekujcie zatem kolejnej części.

Elwira Wawrzyniak