W moim osobistym rankingu na podium usadowiły się trzy książki. I żadna nie chce objąć tytułu tej pierwszej. Wszystkie trzy poruszyły we mnie coś ważnego. Wszystkie trzy wywarły na mnie wpływ i wrażenie. Dlatego zdecydowałam się wspomnieć o nich wszystkich (być może łamiąc tym delikatnie zasady recenzji książki roku ;-)).
Jedna to „Your Resonant Self” Sarah Peyton. To książka, która dla mnie jest nie tylko książką roku, ale również książką życia. To książka pełna ciepła, łagodności i mądrości. To jednocześnie książka, która miała i ma ogromny wpływ na moją relację z samą sobą i na mój styl pracy jako coacha i trenera. Pisałam o niej więcej tutaj. Zachęcam Cię do zajrzenia do tej recenzji.
Druga – „Love Warrior” Glennon Doyle. Ta książka tak mnie wciągnęła, że od myśli „przejrzę ją na szybko” do kolejnej: „czy ja przypadkiem nie miałam zajmować się dziś czymś innym?” minęło kilka godzin. Nie zauważyłam nawet, że jestem głodna. Spodziewałam się, że to będzie książka o odbudowywaniu relacji z mężem. Pomyliłam się. To przede wszystkim książka o odbudowywaniu relacji z samą sobą. Autorka wpuszcza nas do swojego świata i z ogromną szczerością, autentycznością i odwagą dzieli się swoimi przeżyciami, emocjami, błędami, zmaganiami, radościami. Kładzie na stół swój wewnętrzny świat i zaprasza do odwiedzania również tych kawałków, które są trudne i bolesne. Tych, o których często nie mówimy innym i zmagamy się z nimi w samotności. To intymna, poruszająca opowieść o byciu człowiekiem. O miłości, która nie zawsze jest prosta. O życiu, kiedy wszystko się sypie. O byciu prawdziwym i szukaniu w sobie tego, co to prawda dla nas oznacza. To autentyczna, przejmująca i inspirująca lektura, która przeprowadziła mnie przez wędrówkę od „tak nie można żyć” do „tak trzeba żyć!”. Poruszyła we mnie dużo czułych strun i nieraz podczas czytania wzruszałam się, płakałam, śmiałam się.
Trzecia – „Strupki” Pauliny Jóźwik. To książka, która ostatnim rzutem na taśmę wskoczyła do tego rankingu (przeczytałam ją dosłownie kilka dni temu). To książka o życiu i o umieraniu. O tym, co buduje naszą tożsamość. O rodzinnych historiach i skrzętnie skrywanych przez lata tajemnicach. Nie zdradzę teraz więcej. Ta książka jest tak dobra, że zasługuje na osobną recenzję. Obiecuję napisać o niej więcej w Nowym Roku!
Karolina Buszkiewicz