W zeszłym tygodniu otrzymałem list od mojej synowej, w którym opisała mi szóste urodziny swojej córki. Dzień po urodzinach mała zrobiła coś, za co została skrzyczana, po czym powiedziała do matki: 'Okropnie trudno jest być sześciolatką. Mam w tym tylko jednodniowe doświadczenie’.
M.H. Erickson
Choć te słowa wnuczki Miltona H. Ericksona można z powodzeniem odnieść do wielu okoliczności związanych ze zmianami, z mierzeniem się z 'nowym’, mi najbardziej kojarzą się ze zmianami zachodzącymi w rodzinach. Wszystkich – zarówno wielopokoleniowych (dziadkowie, rodzice, dzieci), jak i złożonych wyłącznie z rodziców i dzieci, a także w rodzinach zrekonstruowanych.
Wszystkie te rodziny ewoluują z uwagi na zmiany zachodzące wewnątrz nich oraz w kontekstach, w których funkcjonują. I tak, członkowie rodzin stale się uczą. Dzieci uczą się, jak być jedynakiem, jak być starszą albo młodszą siostrą czy bratem, jak być kilkulatkiem, nastolakiem, jak przetrwać w szkole, jak być innym niż wszyscy, ale też trochę podobnym. Nastolatki uczą się kontaktów z rówieśnikami, odchodzenia i powrotów, podejmowania ważnych decyzji. Dorośli uczą się życia we dwoje, życia z dzieckiem lub z dziećmi, odnajdywania i definiowania siebie wśród presji ze strony świata dzieci i dorosłych, uczą się godzić z odchodzeniem dzieci, partnerów, rodziców, uczą się też odchodzić, mówić 'nie’ i 'tak’, czasem uczą się budowania nowych rodzin i relacji ze swoimi-nieswoimi dziećmi. I uczą się, i dalej się uczą. Ta wyliczanka nie ma końca.
Wydawać by się mogło, że osoby żyjące w 'tradycyjnych’ rodzinach mają łatwiej, bo mogą czerpać ze znanych wzorców. Tyle że każde doświadczenie, bez względu na to czy jest mniej czy bardziej „typowe” i oczekiwane, stanowi zupełnie nowe doświadczenie. Chociaż młoda mama może czerpać z opowieści innych młodych mam, dla niej bycie mamą jest jej własnym, osobistym doświadczeniem. Kiedy ta sama kobieta urodzi drugie dziecko, będzie miała przed sobą kolejne wyzwanie, bo przecież nigdy wcześniej nie była mamą pięciolatka i tygodniowego maleństwa!
W obliczu takiej ilości 'nowego’, z jaką każdy z nas mierzy się w swojej rodzinie (i nie tylko) każdego dnia, warto być dla siebie samego łaskawym – nie pobłażliwym, ale łaskawym. Tak jak wnuczka Ericksona.
Literatura:
Mój głos podąży za tobą, S. Rosen
Wprowadzenie do systemowego rozumienia rodziny, red. B. De Barbaro
Katarzyna Rawska