Znów podszedł do półki i chwilę stał w zadumie. Wziął jedno z pudełek. Wyjął z niego czarkę w kolorze indygo. Patrzyliśmy olśnieni. Szkliwo było chropowate. Głęboki granat przecinała grafitowa smuga. Ściany naczynia znaczyła pajęczyna złotych blizn. Grubsze pasmo rozgałęziało się w pięć cieńszych linii, które ginęły na obrzeżu. Blizny stanowiły część całości. Była piękna.
Joanna Bator

Chcę Wam dziś opowiedzieć o książce, która nie jest ani poradnikiem, ani literaturą z kręgu psychologicznego, a jednak miała na mnie wprost terapeutyczny wpływ. O „Purezento” Joanny Bator usłyszałam w radio, gdy jadąc autem odkrywałam „polskie nowości wydawnicze” prezentowane przez redaktorkę audycji. Wśród kryminałów i poradników pojawił się ten intrygujący dla mnie tytuł, który po polsku oznacza prezent. Opis książki nie wskazywał na treść naukową, tym bardziej na wartkość akcji, ale mimo to poczułam, że bardzo chcę ją przeczytać.

Zaczarowała mnie swoją niespiesznością, pięknem Japonii – gdzie rozgrywa się większa część opowieści i przepięknymi metaforami idealnie odzwierciedlającymi stan wewnętrzny głównej bohaterki i emocje, z jakimi się układa. Jednak główną metaforą użytą w książce, i tą która zarezonowała we mnie najbardziej, była (i nadal jest) kintsugi, czyli pradawna sztuka naprawy ceramiki za pomocą złota, jako odzwierciedlenie ludzkiego życia. Kintsugi znaczy dosłownie naprawianie przy użyciu złota. (…) Dzięki kintsugi to co pęknięte, jest znów całe. Jednak miejsce pęknięcia pozostaje widoczne. Tam, gdzie była rana, jawi się teraz złota blizna. Na zawsze widoczna. Trzeba ją przyjąć. Skaza to część piękna i historii rzeczy. Należy do niej. Zasługuje na szacunek. Całość naprawiona złotem staje się piękniejsza niż przedtem. Jest i nie jest już tym samym.

Każdy z nas doświadcza w swoim życiu nie tylko pięknych momentów, lecz także smutku, rozczarowania, niedocenienia, porzucenia, straty, bólu i cierpienia. Te wydarzenia odbijają się na gładkiej powierzchni naszego jestestwa w postaci pęknięć, rys, odprysków, a czasem wręcz rozpadamy się na drobne kawałki… Rysy czy pęknięcia zwykle próbujemy schować przed samym sobą i przed światem, doklejając sztuczny uśmiech do twarzy, zwiększając ilość makijażu, więcej pracując, głośniej mówiąc, omijając trudne tematy szerokim łukiem. Choć to strategia, która na jakiś czas potrafi przynieść zakładany efekt, to jednak długoterminowo niczego nie pomaga nam rozwiązać i często, po jakimś czasie, czujemy się jeszcze bardziej uszkodzeni niż na początku. Ma ona jeszcze jeden mankament – jest trudna do wykorzystania, gdy mamy do czynienia nie z rysami, a z rozsypaniem się na kawałki… Jak wtedy poradzić sobie z cierpieniem? Jak wrócić do życia sprzed tragedii, która nas dotknęła? Jak znów być gładką i funkcjonalną porcelanową filiżanką? A może to już niemożliwe?

Zdarzają się rzeczy, które nie czynią nas silniejszymi, nawet jeśli przeżyjemy. Chcemy wierzyć, że czas nas uleczy sam z siebie. Ale czas nie jest lekarstwem, jeśli pozostaniemy bierni. Wtedy po prostu upływa, obojętny. Kintsugi pokazuje nam, jak objąć nasze uszczerbki, pęknięcia i rysy. Nasze rany. Słabość i ułomność. Naszą kruchość i przemijalność. Jeśli się postaramy, możemy stworzyć nową całość z rozbitych części i łączących je blizn. Blizny po bólu, cierpieniu spowodowanym utratą, doznanych upokorzeniach są widoczne. Takie pozostaną. Do końca. Nie ukrywamy ich w poszukiwaniu sztucznej doskonałości. Niedoskonałość i przemijanie to część tego, kim jesteśmy. Część naszej podróży. I to właśnie jest piękne.

„Purezento” stało się dla mnie osobistą inspiracją do powolnego sklejania moich popękanych kawałków. Już wiem, że nigdy nie będę miała idealnej powierzchni, lecz teraz już mi tak nie zależy, by chować blizny, które powstają. Są przecież częścią mnie – już na zawsze. Jestem teraz bardziej wyjątkową filiżanką, bo mam swoje własne i niepowtarzalne złote łączenia, które układają się w jedyny w swoim rodzaju wzór. Opowiadają historię, która najpierw mnie złamała, a później stworzyła na nowo… Każdy z nas ma taką swoją historię, usłaną złotą siecią blizn. Każdy z nas jest niepowtarzalną filiżanką, której pęknięcia dodały wyjątkowego charakteru.

I pamiętaj: Zwolnij. Bądź cierpliwa. Pozwól rzeczom toczyć się w swoim rytmie. Niektóre sprawy wolno dojrzewają. Inne mijają powoli. Niektórzy ludzie mają inny rytm. Jeśli ci na czymś zależy, otwórz zmysły. Wsłuchaj się w ten rytm. Poczuj go.

Agnieszka Pawłowska