Są nurty terapii, które zaczynałam i porzucałam. Konwertowałam się i bezlitośnie pozbywałam z terapeutycznego narzędziownika. Albo do części założeń uśmiechałam...
Wiedza nie jest przywilejem. Wiedza jest zobowiązaniem.
Audycje w "Radiu Poznań" to nie najłatwiejsze dla mnie zadanie. Towarzyszy im stres, zmęczenie (trwają ...
Radość i spokój są możliwe właśnie w tej godzinie (…). Jeśli nie możesz znaleźć ich tutaj, to nie znajdziesz ich nigdzie.
Thich Nhat Hanh
Ci, którzy mnie znaj...
Macierzyństwo w książkach polskich autorów opisywane jest często na dwa całkowicie odmienne sposoby: jako macierzyństwo lukrowane, słodkie i fantastyczne lub jako demoniczne i zagrażające zdrowiu psychicznemu rodziców. Woźniczko-Czeczott oszczędza na lukrze.
Gdy boli Cię ząb, nikogo nie dziwi, że przestajesz jeść i się uśmiechać. Podobnie z bólem brzucha. Gdy diagnozę postawi Tobie kardiolog, chirurg, dermatolog – ludzie rozumieją, że Twoja choroba coś Tobie zabiera. I – jeśli mogą – okazują zrozumienie dla Twoich niedyspozycji. Gdy zaś chorujesz na chorobę psychiczną, ludzie postrzegają Ciebie jako tego, który z tej choroby KORZYSTA. Pozwala sobie na więcej, żyje kosztem innych, innym coś zabiera (nawet jeśli tym czymś jest jedynie ich spokój psychiczny).
Kiedy byłam mała, często słyszałam, że powinnam dbać o sprawy ciała, nosić czapkę, nie siadać na podłodze i nie rezygnować z lekcji wf-u. Teraźniejszość ludzi małych wiekiem – mam na myśli dzieci i młodych – jest jednak z natury nieśmiertelna, zazwyczaj nieograniczona i niepokorna. I tak jest w porządku. Dopiero potem mamy szansę nauczyć się świadomego szacunku dla naszej głowy, która poprzez ból informuje, że czegoś mamy w życiu za dużo, lub kręgosłupa, który poprzez różnego typu napięcia domaga się ruchu, lub mięśni okolic szyi i barków, które mówią do nas: „odpręż się”.
Entuzjastyczne recenzje, zabawny tytuł (książki o wcale niezabawnej tematyce) i wszechstronne wykształcenie jej autora (Sapolsky to biolog, antropolog i neurolog w jednym) były dla mnie gwarancją, że opasłe tomiszcze "Dlaczego zebry nie mają wrzodów? Psychofizjologia stresu" jest warte czasu poświęconego na jego lekturę. Nie zawiodłam się!
Na pewno słyszeliście historie o ludziach, którzy pewnego dnia postanawiają rzucić pracę w korporacji i wyjechać na wieś, by prowadzić odtąd spokojne życie. Mam wrażenie, że ostatnio w różnych czasopismach oraz poradnikach czytam same historie oparte na idei takiej radykalnej przemiany. Nie twierdzę, że scenariusz ten z góry można spisać na straty, proponuję jednak przyjrzeć się jemu podejrzliwie.
Słuchając klienta coach musi podążać za nim wykorzystując swoją uważność i ciekawość, jednocześnie wyciszając własny, subiektywny monolog wewnętrzny, w którym każdy człowiek ma naturalną skłonność do bieżącego komentowania i oceniania decyzji rozmówcy, sytuacji, czy też nawet samego siebie w roli, w której jest. Nie jest to jednak tak proste, jak wydaje się wielu osobom obserwującym pracę coacha z zewnątrz.