Chciałbyś żeby jakaś część Twojego życia wyglądała inaczej. Chcesz mieć więcej czasu dla siebie, marzysz o innej pracy, masz nadzieję na lepszą relację z bliską osobą, (tu wstaw odpowiednie dla siebie pragnienie). Nic się jednak nie zmienia od wielu miesięcy, a może lat. Myślisz sobie: „Takie jest życie. W końcu każdy ma jakieś trudności. Jest jak jest, mogłoby być gorzej.” Brzmi znajomo?
Pokochać kogoś za to jak pisze. Chcieć wyjść z kimś na kawę, po przeczytaniu jednego rozdziału jego książki. To zdarza się w mojej głowie. Ubóstwiam niektórych pisarzy, nie za to, że piszą NAJLEPIEJ (choć uważam, że są najlepsi), ale za to, że to, co piszą sprawia, że się śmieję w głos, płaczę, odbudowuję w sobie nadzieję, rozumiem więcej, rozumiem lepiej.
Książka „Mnich i psychiatra rozmawiają o szczęściu“ Amédée Halliera i Dominique Megglé (wyd. eSPe) to propozycja dla tych, którym perspektywa psychologiczna nie wystarcza i szukają czegoś, co wesprze ich w refleksji na poziomie duchowym. Dwa stanowiska – otwartego na świat mnicha oraz psychiatry o zacięciu humanistycznym spotykają się, uzupełniają i wzajemnie inspirują na łamach tej szczególnej książki.
Badacze motywacji już dawno temu odtrąbili, że motywowanie metodą kija i marchewki nie działa. Że pracownicy - zamiast szefa stojącego nad nimi z przysłowiowym batem - wolą być zarządzani przez demokratycznego lidera, który potrafi wzbudzić entuzjazm i motywację wewnętrzną.
Entuzjastyczne recenzje, zabawny tytuł (książki o wcale niezabawnej tematyce) i wszechstronne wykształcenie jej autora (Sapolsky to biolog, antropolog i neurolog w jednym) były dla mnie gwarancją, że opasłe tomiszcze "Dlaczego zebry nie mają wrzodów? Psychofizjologia stresu" jest warte czasu poświęconego na jego lekturę. Nie zawiodłam się!
Zgłoszenie się na psychoterapię jest równoznaczne z uznaniem, że potrzebujemy czyjejś pomocy, że potrzebujemy wsparcia w dalszym rozwoju. Dlaczego czasami tak trudno jest zrobić ten pierwszy krok i umówić się na spotkanie?
Listu terapeutycznego jego adresat zazwyczaj nie przeczyta. Opisujemy w nim swoje najskrytsze emocje, zawiedzione oczekiwania, skargi, słowa których nie zdążyliśmy wypowiedzieć, gdy jeszcze był ku temu czas. Trudno się do niego zabrać, jednak dla wielu to czasami jedyny sposób, by poradzić sobie z niedomkniętą żałobą, wszechogarniającym poczuciem winy lub gniewem.
Smutek… Przez większość mojego życia unikałam do jak ognia. Bałam się, że gdy pozwolę mu się pojawić pochłonie mnie całą. I tak nauczyłam się przykrywać go śmiechem. Przecież uśmiechać się jest znacznie lepiej niż płakać… Radość jest dobra. Smutek jest zły.