Znacie to uczucie, gdy w waszych rękach znajduje się książka będąca odpowiedzią dokładnie na to, z czym się aktualnie wewnętrznie mocujecie? Tak było dla mnie z książką Gaschlerów.
Uwielbiam obrazy artysty o nazwisku, którego odmienić nie potrafię, nazywa się Duy Huynh. Wprawiają mnie w refleksyjny nastrój, pozwalają zadać sobie pytania, na które czekam lub znaleźć odpowiedzi, których dotąd nie widziałam.
Artykuł powstał jako notka dla ojca pewnego chłopca, który nie wiedział, jak rozmawiać z synkiem o zbliżającej się śmierci mamy. Postanowiłam podzielić się nim na tym portalu, mając nadzieję, że będzie jak najrzadziej czytany.
Dwa cytaty. Złota rosyjska myśl z końca XIX wieku oraz rozprawa nad codziennością współcześnie żyjącego nam Holendra. Szczęście rodziny i golenie brody.
W połowie lektury zaczęłam z przestrachem przewracać kolejne kartki, zbliżając się do finału. Nie miałam pojęcia, co się wydarzy, lecz jednego byłam pewna - dla doktora Marca nie ma ratunku...
Wierzę, że sny zawierają w sobie cenne wskazówki dotyczące naszego rozwoju. Wierzę także, że powtarzające się sny z dzieciństwa, które nadal dobrze pamiętamy jako osoby dorosłe są szczególnie istotne.